Grzegorz Żebrowski

Czy wierzyć w Trójcę - polemika z publikacją Świadków Jehowy

dodane: 2010-06-14

Artykuł ten jest pierwszą pełną polemiką z broszurą Świadków Jehowy "Czy wierzyć w Trójcę". Argumenty tej publikacji wydanej przez Towarzystwo Strażnica zostały zostały omówione na zasadzie "argument-odpowiedź".

Na dzień dzisiejszy nie jest ona dokończona, była pisana w pośpiechu, więc postaram się systematycznie ją poprawiać. Brakuje omówienia i przytoczenia kontekstu wielu cytatów, z którego zostały one wyrwane (wiele z nich jest dostępnych w języku angielskim na stronie http://www.bible.ca/trinity/trinity-jw-deceptions-top-ten-list-start.htm) podawanych przez tę broszurę, odniesienia się do kwestii związanych z historią kościoła.

 

Z publikacji Świadków Jehowy nic nie wycinam, a dla odróżnienia swoich wypowiedzi, napisałem je w kolorze czarnym, a tekst broszury jest w kolorze szarym. W tym artykule pojawia się jeszcze kolor czerwony - oznacza on pominięty kontekst przez autorów „Czy wierzyć w Trójcę”

 

Spis treści broszury "Czy wierzyć w Trójcę":

 

 

Czy w nią wierzyć?

CZY wierzysz w Trójcę? Większość wyznawców chrześcijaństwa wierzy. Jest to przecież od wieków fundamentalna doktryna kościelna.

Mogłoby się wobec tego wydawać, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości. A jednak są i ostatnio nawet niektórzy jej rzecznicy dolewają oliwy do ognia kontrowersji.

Dlaczego to zagadnienie powinno się cieszyć niesłabnącym zainteresowaniem? Ponieważ sam Jezus powiedział: „To znaczy życie wieczne: poznać Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś”. Cała nasza przyszłość zależy więc od tego, czy będziemy znać prawdziwą naturę Boga, a to wymaga sięgnięcia do źródła różnicy zdań co do Trójcy. Czy nie należałoby zatem dla własnego dobra bliżej rzecz zbadać? (Jana 17:3, katolicka Biblia jerozolimska [Bj]).

 

Tutaj mamy pierwszy poważny merytoryczny błąd. Świadkowie Jehowy ograniczają „poznanie” Boga do wiedzy na temat Jego istoty. Niestety należy podkreślić, że Jezus ani apostołowie w swoim nauczaniu nie kładli wielkiego nacisku na samą naturę Boga, a św. Jan, który napisał te słowa: „To znaczy życie wieczne: poznać Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” napisał w innym miejscu słowa, które stanowią doskonałym wyjaśnieniem tamtego zdania:

 

1 J 2,3-4 Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: "Znam Go", a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy.

 

1 J 3,6 Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.

 

1 J 4,7-8 Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. (BT)

 

Widzimy, że poznawać Boga, to coś więcej, niż nabywać wiedzę na Jego temat. Bardziej oznacza to wejście w szczególny rodzaj duchowej zażyłości, doświadczenie Jego istoty, miłości.

 

Istnieją różne koncepcje Trójcy, ale najogólniej biorąc według tej doktryny w Panu Bogu są trzy osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty, a jednak stanowią one wszystkie razem tylko jednego Boga. Nauka o Trójcy głosi, że te trzy osoby są sobie równe, wszechmocne i nie zostały stworzone, lecz istniały wiecznie w Panu Bogu.

Inni natomiast twierdzą, że doktryna o Trójcy jest błędna, że tylko jedna odrębna, wieczna i wszechpotężna istota jest Bogiem Wszechmocnym. Mówią, że Jezus, podobnie jak aniołowie, był w swym bycie przedludzkim odrębną osobą duchową stworzoną przez Boga i dlatego musiał mieć początek. Nauczają, że Jezus nigdy nie był pod żadnym względem równy Bogu Wszechmocnemu; zawsze był poddany Bogu i tak jest w dalszym ciągu. Poza tym wierzą, że duch święty nie jest osobą, tylko czynną mocą Bożą.

 

Z tym nie polemizuję, bo mowa jest o poglądach przeciwników trójcy. Do polemiki przejdziemy, jak pojawią się argumenty postulujące te nauki.

 

 

Rzecznicy Trójcy głoszą, iż wiara w nią jest ugruntowana nie tylko na tradycji religijnej, lecz także na Biblii. Ludzie krytykujący tę naukę mówią, że nie ma podstaw biblijnych, a w pewnej rozprawie historycznej napisano nawet: „[Trójca] jest czysto pogańskiego pochodzenia” (The Paganism in Our Christianity [Pogaństwo w naszym chrystianizmie]).

Jeżeli doktryna o Trójcy jest prawdziwa, to twierdzenie, że Jezus nigdy nie był równy Bogu jako część składowa Pana Boga, jest dla niego poniżające. Jeśli zaś nauka o Trójcy jest fałszywa, to nazywanie kogokolwiek równym Bogu Wszechmocnemu albo — co gorsza — nazywanie Marii „Matką Bożą” poniża Boga. Jeżeli nauka o Trójcy jest nieprawdziwa, to ubliża Bogu wypowiedź, jaką znajdujemy w książce Catholicism: „Kto nie zachowuje tej Wiary w stanie nienaruszonym i nieskalanym, ten z całą pewnością zginie na wieki. Wiara Katolicka natomiast polega na tym: czcimy jednego Boga w Trójcy”.

Dużo przemawia więc za tym, żeby poznać prawdę o Trójcy. Zanim się jednak zajmiemy zbadaniem jej pochodzenia oraz pretensji do prawdziwości, warto najpierw nieco dokładniej sprecyzować tę doktrynę. Czym właściwie jest Trójca? Jak jej rzecznicy ją wyjaśniają?

 

 

Jak bywa wyjaśniana Trójca?

KOŚCIóŁ katolicki głosi: „Terminu Trójca używa się do określenia fundamentalnej doktryny religii chrześcijańskiej. (...) Dlatego w Atanazjańskim symbolu wiary czytamy: „Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem, a jednak nie ma trzech Bogów, tylko jest jeden Bóg’. W tej Trójcy (...) Osoby są współwieczne i sobie równe: żadna z nich nie została stworzona i wszystkie są wszechmocne” (The Catholic Encyclopedia).

Zgadzają się z tym niemal wszystkie inne kościoły chrześcijaństwa. Na przykład Autokefaliczny Kościół Grecki również nazywa Trójcę „podstawową nauką chrystianizmu”, a nawet twierdzi: „Chrześcijanami są ci, którzy uznają Chrystusa za Boga”. W książce Our Orthodox Christian Faith (Nasza prawosławna wiara chrześcijańska) Kościół ten głosi: „Bóg jest jeden w trzech Osobach. (...) Ojciec w całej pełni jest Bogiem, Syn w całej pełni jest Bogiem. Duch Święty w całej pełni jest Bogiem”.

Tak więc uważa się, że Trójca to „jeden Bóg w trzech Osobach”, z których żadna nie miała początku — każda istnieje wiecznie; każda jest wszechmocna i nie jest mniejsza ani większa od pozostałych.

Jak tu się połapać w takim rozumowaniu? Wiele szczerze wierzących ludzi uważa je za mętne, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, rozmijające się z całym ich doświadczeniem. Jakże to — pytają — Ojciec jest Bogiem, Jezus jest Bogiem i duch święty jest Bogiem, a mimo to nie ma trzech Bogów, tylko jeden Bóg?

 

 

Jakoś nikt nie zadaje pytań, jak to możliwe, że żona z mężem złączą się i już nie są we dwoje, ale jedno ciało:

 

Mt 19,4-6 On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. [...] (BT)

 

Nikt nie potrafi zrozumieć tego, że Bóg jest ponad czasem, zna przyszłość, potrafi przepowiedzieć wydarzenia z końca świata, potrafi przepowiedzieć zaparcie się Piotra (Mt 26,34), nie naruszając przy tym wolnej woli człowieka. Nikt nie potrafi zrozumieć istoty Boga, który jest odwieczny, który nie ma początku, który jest duchowy itp. Mimo iż nie potrafimy zrozumieć wiele kwestii, to nie negujemy tych prawd, nie podważamy ich autentyczności.

 

 

„Niemożliwa do pojęcia ludzkim umysłem”

TO ZAKŁOPOTANIE jest dość powszechne. W The Encyclopedia Americana czytamy, że nauka o Trójcy uchodzi za „niemożliwą do pojęcia ludzkim umysłem”.

Wiele ludzi uznających Trójcę też tak myśli. Wielebny Eugene Clark przyznaje: „Bóg jest jeden i Bóg jest trójosobowy. Ponieważ w dziele stwórczym nie ma niczego takiego, nie sposób to zrozumieć; można to tylko przyjąć”. Kardynał John O’Connor mówi: „Wiadomo, że jest to bardzo głęboka tajemnica, której w żaden sposób nie da się przeniknąć”. A papież Jan Paweł II głosi o „niezbadanej tajemnicy Boga w Trójcy”.

Dlatego w A Dictionary of Religious Knowledge (Słowniku religioznawczym) czytamy: „Wierzący w Trójcę jeszcze nie uzgodnili, co — ściśle rzecz biorąc — obejmuje ta nauka, albo raczej, jak ją dokładnie wyjaśnić”.

 

Na początek zacytujmy tę wypowiedź w szerszym kontekście:

 

Jest to pewne, że od czasów apostolskich oni oddają cześć Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemi, do nich kierują swoje modlitwy i włączają ich do modlitwy uwielbienia. (...) Wierzący w Trójcę jeszcze nie uzgodnili, co — ściśle rzecz biorąc — obejmuje ta nauka, albo raczej, jak ją dokładnie wyjaśnić. Nie jest możliwe dla ludzkiego intelektu pojąć w pełni boską naturę. Biblia przedstawia nam Boga jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. Przedstawia ich jako na równi tytułowanych do naszego najwyższego szacunku, uczucia i oddania

 

Jest wiele kwestii dla nas niepojętych. Jak chociażby sama istota Boga, Jego przedwieczność, coś, co przekracza granicę minus nieskończoności, która ciągle jest dla nas na poziomie abstrakcji. Nie możemy zrozumieć, że Bóg nie miał początku, zadajemy sobie pytanie: „Co stworzyło Boga, skąd On się wziął, jak to możliwe, że nie było czasu, w którym Go nie było”. Nie potrafimy zrozumieć Jego duchowej egzystencji, Jego wszechmocną moc działającą na rzeczywistość materialną. Skoro Jezus został kiedyś stworzony, jak twierdzą Świadkowie Jehowy, to dlaczego Bóg czekał z tym dziełem nieskończenie długi czas - wychodzi, że przez całą nieskończoność był sam. Jeśli dla Boga nie istnieje czas, to wtedy pytamy się, jak to jest możliwe, żeby czas nie istniał. Jak widzimy jest wiele trudnych pytań bez odpowiedzi, więc zarzut niemożliwości wyjaśnienia istoty Boga w koncepcji trynitarnej nie jest jedynym i największym problemem.

 

 

Nic więc dziwnego, że w New Catholic Encyclopedia (Nowej encyklopedii katolickiej) znajdujemy następującą uwagę: „Nie ma chyba takich wykładowców teologii trynitarnej w seminariach rzymskokatolickich, których by od czasu do czasu nie dręczono pytaniem: ?Ale jak głosić naukę o Trójcy?’ I chociaż pytanie to świadczy o zakłopotaniu studentów, prawdopodobnie świadczy zarazem o nie mniejszym zakłopotaniu ich profesorów”.

Słuszność tego spostrzeżenia można sprawdzić, gdy się w bibliotece przejrzy książki propagujące naukę o Trójcy. Próby wyjaśnienia jej wypełniają niezliczone stronice. Niemniej po przebiciu się przez labirynt mętnych terminów i wyjaśnień teologicznych dociekliwi badacze niestety odchodzą zawiedzeni.

Jezuita Joseph Bracken tak się wypowiada na ten temat w swojej książce What Are They Saying About the Trinity? (Co mówią o Trójcy?): „Księża, którzy z niemałym wysiłkiem zgłębiali naukę (...) o Trójcy w czasie studiów seminaryjnych, z natury rzeczy wahają się przedstawiać ją swoim wiernym z ambony, nawet w niedzielę Trójcy Świętej. (...) Po co zanudzać ludzi czymś, czego i tak do końca nie zrozumieją?” Poza tym czytamy tam: „Trójca Święta jest sprawą formalnej wiary, ale wywiera tylko niewielki albo żaden wpływ na życie codzienne chrześcijan czy też na sposób oddawania czci Bogu”. I to ma być „fundamentalna doktryna” kościelna!

 

Warto zauważyć, że to nie doktryny są najważniejsze do zbawienia. Jezus wielokrotnie wskazywał nam na najwyższe wartości takie jak miłość, miłosierdzie, wiara, prawda, wierność, czystość serca itp. a nie znajomość teologii. Ta ostatnia też jest ważna, ale to nie ona stanowi główną treść Ewangelii.

 

Teolog katolicki Hans Küng pisze w swej książce Christianity and the World Religions (Chrystianizm a religie świata), że między innymi z powodu Trójcy kościoły nie są w stanie osiągnąć jakichś widocznych postępów wśród niechrześcijan. Czytamy tam: „Nawet wykształceni mahometanie po prostu nie potrafią tego pojąć, tak jak i żydzi do tej pory nie mogą zrozumieć, co to jest Trójca. (...) Podkreślanie w nauce o Trójcy różnic między jednym Bogiem a trzema hipostazami

nie trafia do przekonania mahometanom, których różne terminy teologiczne zaczerpnięte z języka syryjskiego, greckiego i łaciny raczej zbijają z tropu, niż oświecają. Mahometanie uznają to za zwykłą grę słów. (...) Jeżeli Bóg jest jeden i jedyny w swoim rodzaju, to po co dodawać do tego pojęcia coś, co tę jedność i wyjątkowość może tylko osłabić lub przekreślić?”

 

Nie będziemy upraszać i zmieniać prawdy do tego poziomu, w którym byłaby ona akceptowalna dla wszystkich środowisk. Św. Paweł też pisał, że mowa o krzyżu jest głupstwem dla pogan, a zgorszeniem dla Żydów (1 Kor 1,23). Czy to oznacza, że apostołowie mieli zrezygnować z tej prawdy, aby nauka chrześcijańska była bardziej do przyjęcia zarówno dla pogan, jak i Żydów?

 

Nie jest Bogiem zamieszania

Skąd się wzięła doktryna wywołująca tyle zamieszania? The Catholic Encyclopedia twierdzi: „Powstanie tak tajemniczego dogmatu można przypisać tylko objawieniu Bożemu”. Katoliccy uczeni Karl Rahner i Herbert Vorgrimler oświadczają w swym Theological Dictionary (Słowniku teologicznym): „Trójca jest tajemnicą (...) w ścisłym znaczeniu tego słowa (...), o której byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie została objawiona, a nawet już objawionej nie sposób w pełni pojąć”.

Jednakże tłumaczenie, że źródłem tak niejasnej tajemnicy Trójcy może być tylko Boskie objawienie, stwarza inny poważny problem. Dlaczego? Ponieważ takie zapatrywanie na Boga byłoby sprzeczne z samym objawieniem Bożym.

 

My nie dorabiamy sobie doktryny o Trójcy Świętej. My nauczamy o niej, gdyż jej obecność odnajdujemy w tym objawieniu. Biblia nas naucza zarówno, że jest jeden Bóg, a równocześnie naucza, że naszym Bogiem jest Bóg Ojciec, naszym Bogiem jest Syn i naszym Bogiem jest Duch Święty. Argumenty przemawiające za taką nauką będziemy omawiali w dalszej części tej polemiki.

 

„Bóg (...) nie jest Bogiem zamieszania” (1 Koryntian 14:33, Biblia Tysiąclecia [BT]).

Czy wobec powyższego oświadczenia można przypisać Bogu tak niejasną naukę o Nim, że nawet uczeni hebrajscy, greccy i łacińscy nie potrafią jej wytłumaczyć?

 

Powyższy fragment został wyrwany z kontekstu i ma się nijak do nauk, które przewyższają możliwości naszego poznania. W tym ustępie mowa jest o tym, aby nie wprowadzać bałaganu na wspólnych spotkaniach, trzymać jego przebieg w należytym porządku, wypowiadać się pojedynczo, nie wprowadzać zamieszania podczas wspólnego zebrania.

 

Ponadto czy trzeba być teologiem, żeby 'poznać jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego On posłał’? (Jana 17:3, Bj). Dlaczego w takim razie tylko niewielu wykształconych żydowskich przywódców religijnych uznało Jezusa za Mesjasza? Jego uczniami natomiast byli skromni rolnicy, rybacy, poborcy podatków, gospodynie domowe. Ci prości ludzie byli tak pewni tego, czego Jezus uczył o Bogu, że potrafili uczyć innych i gotowi byli nawet umrzeć za swoją wiarę (Mateusza 15:1-9; 21:23-32, 43; 23:13-36; Jana 7:45-49; Dzieje Apostolskie 4:13).

 

Na temat poznania pisałem wcześniej - moja pierwsza wypowiedź w tej polemice. Nie trzeba być wielkim teologiem i zrozumieć naturę Trójcy, aby ją przyjąć na wiarę. Znam bardzo wielu ludzi prostych, którym niezrozumienie tej tajemnicy nie przeszkadza, aby przyjąć i zaakceptować naukę katolicką. Zauważmy, że zamiarem Jezusa nie było upraszczanie nauki, aby wszystkich na siłę do siebie przekonać. Bardziej zależało mu na prawdzie:

 

J 6,60-68 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?

[...] Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. (BT)

 

Jak widać, już za czasów Jezusa byli ludzie, którzy nie przyjęli Jego nauki, gdyż była dla nich za trudna. Jednakże nie znajdujemy śladów, aby Chrystus ją upraszczał, aby zapobiec ich odejściu.

 

Czy to jest naprawdę nauka biblijna?

Gdyby nauka o Trójcy była prawdziwa, musiałaby być wyraźnie i konsekwentnie przedstawiona w Biblii. Dlaczego? Otóż Bóg — jak oświadczyli apostołowie — objawił się ludzkości przez Biblię, a skoro musimy znać Boga, żeby oddawać Mu cześć tak, jak On sobie tego życzy, więc w Biblii powinno być wyraźnie powiedziane, kim On właściwie jest.

 

Świadkowie Jehowy są niekonsekwentni. Zgodnie z ich słowami Biblia powinna jednoznacznie nauczać, że Jezus jest Michałem Archaniołem (oni w to wierzą i tego nauczają). Przecież Jezusowi też należy się część i chwała, którą powinniśmy oddawać (np. J 5,23; Ap 5,12-14). Jednakże takiej nauki nie znajdujemy, co nie przeszkadza Świadkom Jehowy, aby operując mętnymi wywodami, posiłkując się fragmentami Pisma Świętego, które można przetłumaczyć na wiele sposobów, wysnuwać powyższe wnioski (więcej na ten temat w artykule „Czy Jezus Chrystus i archanioł Michał to ta sama osoba?” dostępnym pod adresem http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/jezus-chrystus/art_166_Czy-Jezus-Chrystus-i-archaniol-Michal-to-ta-sama-osoba_.htm ). Nie wspominając o tym, że powyższe stwierdzenie jest życzeniowe, ponieważ nigdzie nie znajdujemy, aby Bóg do oddawania czci wymagał znajomości swojej natury. A co do poznania Boga, to pisałem już wcześniej.

 

 

Wierzący w pierwszym stuleciu uznawali Pismo Święte za rzeczywiste objawienie Boże. Było ono podstawą ich wiary, najwyższym autorytetem. Kiedy na przykład apostoł Paweł głosił mieszkańcom Berei, „przyjęli słowo z największą gotowością umysłu, codziennie troskliwie badając Pisma, czy tak się rzeczy mają” (Dzieje Apostolskie 17:10, 11).

A co było wówczas autorytetem dla wybitnych sług Bożych? Czytamy o tym w Dziejach Apostolskich 17:2, 3: „Paweł swoim zwyczajem (...) przekonywał ich na podstawie Pism, wyjaśniając i udowadniając przez przytoczenia [z Pism]”.

Sam Jezus dawał przykład posługiwania się Pismem Świętym jako podstawą do nauczania, kiedy powtarzał: „Napisano”. „Wykładał im to, co się do niego odnosiło we wszystkich Pismach” (Mateusza 4:4, 7; Łukasza 24:27).

A zatem Jezus, Paweł i inni wierzący w I wieku opierali swoje nauki na Piśmie Świętym. Wiedzieli, że „całe Pismo jest natchnione przez Boga i użyteczne w nauczaniu, upominaniu, porządkowaniu rzeczy, karceniu w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był w pełni przygotowany, całkowicie wyposażony do wszelkiego dzieła dobrego” (2 Tymoteusza 3:16, 17; zobacz też 1 Koryntian 4:6; 1 Tesaloniczan 2:13; 2 Piotra 1:20, 21).

Ponieważ Biblia może 'porządkować rzeczy’, więc powinna zawierać jednoznaczne informacje w sprawie tak zasadniczej, za jaką uchodzi nauka o Trójcy. Ale czy sami teologowie i historycy twierdzą, że to jest naprawdę nauka biblijna?

 

Owszem, akurat to jest nauka biblijna. Niedługo tym się zajmiemy. Natomiast nieprawdą jest stwierdzenie, że wszystko co prawdziwe, powinno być wyraźnie i jednoznaczne sprecyzowane w Biblii. Dla przykładu weźmy kanon Pisma Świętego. Okazuje się, że tak ważna kwestia dla naszej wiary, która w obecnych czasach budzi tyle kontrowersji i rodzi spory wśród wyznań chrześcijańskich, nie została ani razu poruszona przez natchnionych autorów.

 

 

Trójca” w Biblii?

W PEWNEJ publikacji protestanckiej czytamy: „W Biblii nie ma słowa Trójca (...) Formalnie rzecz biorąc, nie było go w teologii kościoła przed IV stuleciem” (The Illustrated Bible Dictionary [Ilustrowany słownik biblijny]). Według wypowiedzi pewnego autorytetu katolickiego nauka o Trójcy „nie jest (...) bezpośrednio słowem od Boga” (New Catholic Encyclopedia).

The Catholic Encyclopedia zamieszcza też następujący komentarz: „W Piśmie Świętym nie ma na razie ani jednego wyrażenia określającego wszystkie Trzy Osoby Boskie jednocześnie.

 

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Świadkowie Jehowy przywiązują taką wielką wagę do obecności słów w Biblii. Owszem, nie ma tam słowa „trójca”. Jest to określenie techniczne określające ideę Jedynego Boga obecnego w trzech osobach. Zawsze można im na odczepnego odpowiedzieć, że jak chcą, to proszę bardzo: „my nie wierzymy w trójcę, ale wierzymy w jednego Boga w trzech osobach”. Zauważmy, że w Piśmie Świętym nie znajdujemy również takich słów jak „monoteizm”, „politeizm” itp. co nie przeszkadza Świadkom Jehowy nazywać siebie monoteistami i nazywania swojej wiary monoteistycznej, co za chwilę zobaczymy w dalszej części ich broszury.

 

 

Słowo [tri'as] (którego tłumaczeniem jest łacińskie trinitas) spotykamy po raz pierwszy u Teofila z Antiochii około A.D. 180. (...) Wkrótce potem pojawia się ono w łacińskiej formie trinitas u Tertuliana”.

Jednakże samo to jeszcze nie dowodzi, iż Tertulian uczył o Trójcy. Na przykład w katolickiej Trinitas—A Theological Encyclopedia of the Holy Trinity (Teologicznej encyklopedii wiedzy o Trójcy) zwraca się uwagę na to, że niektórymi słowami użytymi przez Tertuliana inni posłużyli się później do opisania Trójcy. Potem znajdujemy tam następujące ostrzeżenie: „Stosowanie tych słów nie upoważnia jednak do wysnuwania przedwczesnych wniosków, bo [Tertulian] nie używa ich do wykładania teologii trynitarnej”.

 

 

ŚwiadectwoPism Hebrajskich

Jeżeli w Biblii nie ma słowa „Trójca”, to może przynajmniej jest jednoznacznie sformułowane pojęcie Trójcy? Co na przykład mówią na ten temat Pisma Hebrajskie („Stary Testament”)?

The Encyclopedia of Religion przyznaje: „Dzisiejsi teolodzy zgodnie oświadczają, że w Biblii Hebrajskiej nie ma doktryny o Trójcy”, zaś w New Catholic Encyclopedia czytamy: „W S[tarym] T[estamencie] nie naucza się doktryny o Trójcy Świętej”.

Również jezuita Edmund Fortman przyznaje w książce The Triune God (Bóg Trójjedyny): „Stary Testament (...) ani wprost, ani pośrednio nie mówi nic o trójjedynym Bogu w postaci Ojca, Syna i Ducha Świętego. (...) Nie ma żadnego dowodu, aby którykolwiek spośród świętych pisarzy choćby domyślał się istnienia [Trójcy] w Panu Bogu. (...) Już samo dopatrywanie się w [„Starym Testamencie”] sugestii albo pierwowzorów, czyli 'zawoalowanych oznak’ troistości osób wykracza poza granice słów i intencji świętych pisarzy”.

Badania Pism Hebrajskich potwierdzają słuszność tych komentarzy. A zatem w pierwszych 39 księgach Biblii, które składają się na prawdziwy kanon natchnionych Pism Hebrajskich, nie ma wyraźnie sformułowanej nauki o Trójcy.

 

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Świadkowie Jehowy tak bardzo podniecają się faktem nieobecności Trójcy w Starym Testamencie. Stary Testament nie był pełnią objawienia. Przyniósł je dopiero Jezus Chrystus. Sami Świadkowie Jehowy nie potrafili by wykazać żadnego fragmentu ze Starego Testamentu, który nauczałby, że Syn Boży był tym, który stwarzał świat (Kol 1,16). Już nie mówiąc o tym, że ST nigdzie również nie nauczał o istnieniu jednorodzonego Syna Bożego (J 3,16). ówcześni ludzie byli przekonani, że świat został stworzony przez Boga Jahwe, bez żadnych pośredników, pomocników itp. Natomiast Świadkowie Jehowy bez trudu przyjęli naukę, że stworzycielem wszechrzeczy był Jezus. Nawet nie pomoże im ustęp z księgi Przysłów, w którym mądrość bożą utożsamiają z naszym Zbawicielem, bo w nim jest mowa, że ta mądrość była przy Stwórcy, kiedy On (czyli Jahwe) stwarzał świat. Tym tematem zajmiemy się w dalszej części polemiki.

 

 

Świadectwo Pism Greckich

A czy Chrześcijańskie Pisma Greckie („Nowy Testament”) wyraźnie mówią o Trójcy?

W The Encyclopedia of Religion tak czytamy na ten temat: „Teologowie zgodnie twierdzą, że również w Nowym Testamencie nie ma wyraźnie sprecyzowanej doktryny o Trójcy”.

Jezuita Fortman oświadczył: „Pisarze Nowego Testamentu (...) nie przekazują nam oczywistej, jednoznacznie sformułowanej doktryny o Trójcy, żadnej wyraźnej nauki, że w jednym Bogu są trzy równe sobie osoby Boskie. (...) Nigdzie nie znajdujemy trynitarnej nauki o trzech odrębnych podmiotach Boskiego życia i działalności w tym samym Panu Bogu”.

W The New Encyclopadia Britannica powiedziano: „W Nowym Testamencie nie spotykamy ani słowa Trójca, ani wyraźnego potwierdzenia tej doktryny”. Bernhard Lohse mówi w A Short History of Christian Doctrine (Zarysie historii doktryny chrześcijańskiej): „Jeśli chodzi o Nowy Testament, to nie ma w nim konkretnego nauczania o Trójcy”.

Podobnie w The New International Dictionary of New Testament Theology (Nowym międzynarodowym słowniku teologii Nowego Testamentu) twierdzi się: „N[owy] T[estament] nie zawiera rozwiniętej nauki o Trójcy. 'W Biblii brakuje wyraźnego oświadczenia, że Ojciec, Syn i Duch Święty mają jedną naturę’ [powiedział protestancki teolog Karl Barth]”.

Profesor E. Washburn Hopkins z Uniwersytetu Yale oświadczył: „Najwidoczniej Jezusowi i Pawłowi nauka o Trójcy była nieznana; (...) nic o niej nie mówią” (Origin and Evolution of Religion [Pochodzenie i rozwój religii]).

 

Znalezione na http://www.bible.ca/trinity/trinity-jw-deceptions-top-ten-list-start.htm

 

Niestety to jest ewidentna manipulacja. Jaka szkoda, że Towarzystwo Strażnica nie przytoczyło zdania poprzedzającego wypowiedzi Hopkinsa, które brzmi:

 

początek doktryny o Trójcy pojawia się u Jana. Najwidoczniej Jezusowi i Pawłowi nauka o Trójcy była nieznana; (...) nic o niej nie mówią”.

 

Ale to jeszcze nic! Posłuchajmy innych wypowiedzi pana Hopkinsa o Biblii:

 

Ostatecznie życie, kuszenie, cuda, przypowieści, a nawet ci uczniowie Jezusa wywodzą się bezpośrednio z buddyzmu.

 

 

 

Historyk Arthur Weigall pisze: „Jezus Chrystus nigdy nie wspominał o takim fenomenie i nigdzie w Nowym Testamencie nie ma słowa 'Trójca’. Kościół jedynie przejął to pojęcie 300 lat po śmierci naszego Pana” (The Paganism in Our Christianity).

 

Znalezione na http://www.bible.ca/trinity/trinity-Weigall.htm

Szkoda, że ta publikacja "Czy wierzyć w Trójcę" nie podaje, że ten Historyk Arthur Weigall nie tylko nie wierzy w Trójcę, ale również nie wierzy w Biblię. Uważa, że znaczna część naszych nauk ma pochodzenie czysto pogańskie. A w tym:

1. Narodziny z dziewicy

2. Imię Marii

3. Cuda Jezusa

4. narodzenie w stajni i owinięcie w pieluszki

5. Kuszenie na pustyni

I wiele innych. Ponadto ten historyk uważa, że:

- Jezus faktycznie nie umarł. Dwaj aniołowie to byli zwykli mężczyźni

- Kanon Nowego Testamentu składający się z 27 ksiąg nie jest właściwy

- Trzęsienie ziemi podczas ukrzyżowania to fikcja.

Więcej przykładów można odnaleźć w języku angielskim na wyżej wspomnianej stronie.


 

Tak więc ani w 39 księgach Pism Hebrajskich, ani w kanonie 27 natchnionych Chrześcijańskich Pism Greckich nie ma wyraźnie sformułowanej nauki o Trójcy.

 

Nie ma wyraźnie sformułowanej, co nie oznacza, że w ogóle takiej nauki nie odnajdujemy w Nowym Testamencie. Celem apostołów nie było dogłębne wykładanie całej teologii w sposób jednoznaczny i klarowny w pismach. W Ewangeliach zamieszczali naukę Chrystusa, jego życie, działalność. W listach poruszali głownie bieżące problemy kościoła i wspólnot, jakie dotarły do ich uszu. Jednakże nawet i tam można znaleźć wielokrotnie prawdę o Bóstwie Jezusa i Ducha Świętego. No i pytanie do was drodzy antytrynitarianie: Dlaczego Nowy Testament nie porusza problemu kanonu Starego Testamentu, nie ucząc, które księgi są kanoniczne, a które nie. Dlaczego Jezus nic nie zniósł w swoich naukach nakazu obrzezania? Takie kwestie były dopiero rozważane przez apostołów na pierwszym soborze w Jerozolimie (Dz 15,1nn). Nic nie wskazuje na to, aby apostołowie odwoływali się do wyraźnej nauki Chrystusa w tej kwestii.

 

Czy nauczali o niej pierwsi chrześcijanie?

Czy pierwsi chrześcijanie nauczali o Trójcy? Warto zwrócić uwagę na następujące wypowiedzi historyków i teologów:

„W pierwotnym chrystianizmie nie było sprecyzowanej nauki o Trójcy, jaką potem wypracowano w wyznaniach wiary” (The New International Dictionary of New Testament Theology).

wkrótce opracowanie tego tematu na podstawie http://www.bible.ca/trinity/trinity-Brown.htm

 

„Tymczasem pierwsi chrześcijanie z początku wcale nie myśleli o włączeniu pojęcia [Trójcy] do swej wiary. Oddawali cześć Bogu Ojcu i Jezusowi Chrystusowi, Synowi Bożemu, oraz uznawali (...) Ducha Świętego; nikomu nie przychodziło jednak na myśl, że te trzy byty są w rzeczywistości Trójcą, że są sobie równe oraz nierozdzielne” (The Paganism in Our Christianity).

 

Patrz wyżej na komentarz do historyka Arthura Weigalla.

 

„Z początku wiara chrześcijańska nie była trynitarna (...). Nie była taka w epoce apostolskiej i poapostolskiej, jak to wynika z N[owego] T[estamentu] i innych wczesnych pism chrześcijańskich” (Encyclopadia of Religion and Ethics [Encyklopedia religii i etyki]).

„Wyrażenie 'jeden Bóg w trzech Osobach’ przyjęło się na stałe i zostało na dobre wcielone do chrześcijańskiego życia i wyznania wiary dopiero pod koniec IV stulecia. (...) U Ojców Kościoła nie spotyka się niczego, co by w najmniejszym stopniu przypominało taki pogląd czy sposób myślenia” (New Catholic Encyclopedia).

 

Czego nauczali przednicejscy Ojcowie Kościoła

Polemika z patrystyką w wydaniu broszury "Czy wierzyć w Trójcę" na podstawie artykułów Jana Lewandowskiego "Pisarze wczesnochrześcijańscy w nauczaniu Strażnicy" dostępnym na:

 

http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/patrystyka-ojcowie-kosciola/art_334_Jak-Swiadkowie-Jehowy-falszuja-historie.htm

oraz na podstawie:

"Pisarze wczesnochrześcijańscy w nauczaniu Towarzystwa Strażnica":

http://www.trinitarians.info/trojca/patrystyka-ojcowie-kosciola/art_55_Pisarze-wczesnochrzescijanscy-w-nauczaniu-Towarzystwa-Straznica.htm

Zwracamy uwagę, że w niektórych fragmentach Bóg Jahwe jest utożsamiany z Jezusem Chrystusem. Wg naszej wykładni Boga Jahwe nie można ograniczać wyłącznie do osoby Boga Ojca. Był to starotestamentalny Bóg, postać Boga jaki zakorzenił się w świadomości ówczesnych ludzi, dlatego też uważamy, że za tym starotestamentalnym Bogiem, którego nazywano Bogiem Jahwe, stała również osoba Jezusa Chrystusa.

 

Przednicejskich Ojców Kościoła uważano za czołowych nauczycieli religijnych w pierwszych wiekach po narodzeniu Chrystusa. Ciekawe, czego oni nauczali.

Justyn Męczennik, który zmarł około 165 roku n.e., nazwał Jezusa w jego bycie przedludzkim stworzonym aniołem, „innym niż Bóg, od którego wszystko pochodzi”. Powiedział, że Jezus podlega Bogu i „nigdy nie uczynił nic poza tym, co z woli Stwórcy (...) miał zrobić i powiedzieć”.

Szkoda, że ta broszura nie podaje źródła tych informacji. Myślę, że jest to nieporozumienie twierdzić, że Justyn nie uważał Jezusa za prawdziwego Boga. W artykule Włodzimierza Bednarskiego "Justyn Męczennik i Bóstwo Chrystusa" dostępnym na http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/patrystyka-ojcowie-kosciola/art_161_Justyn-Meczennik-i-Bostwo-Chrystusa.htm czytamy fragment wypowiedzi ojca J. Salija OP na temat tego powyższego fragmentu:

Autor przesłanej mi przez Pana broszury ukrywa przed czytelnikami nawet to, że Justyn z wielkim naciskiem podkreślał prawdę, że Jezus jest Bogiem. Prawdzie tej poświęcił prawie połowę swojego dzieła pt. Dialog z Żydem Tryfonem (rozdz. 48-74). Książkę tę napisał z myślą o czytelnikach żydowskich, dla których prawda o bóstwie Chrystusa była prawdziwym skandalem. Toteż tym bardziej należy podziwiać wysiłek Justyna, że na płaszczyźnie uznawanej przez teologię żydowską, to znaczy odwołując się do samego tylko Starego Testamentu, postanowił udowodnić, że ‘Chrystus jako Bóg najpierw istniał przed wiekami, a potem zgodził się na to, by zostać człowiekiem’ (rozdz. 48). O tym wszystkim w broszurze (...), rzecz jasna, ani słowa

(“Nadzieja poddawana próbom” rozdz. ‘Odnówmy w sobie prawdę o Trójjedynym Bogu!’).

A oto wybrane wypowiedzi Justyna Męczennika:

“Ojciec wszechrzeczy ma Syna, który jest Słowem, Pierworodnym Synem Bożym i Bogiem” (“Apologia” I:63,15).

“Czy myślicie, że według Pism czcić i nazywać Panem Bogiem należy kogo innego oprócz Stwórcy tego wszechświata oraz Chrystusa” (“Dialog z Żydem Tryfonem” 68:3).

“Czcimy Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego (...) Ja jestem tylko człowiekiem, więc wiem, że słowa moje są nędzne w porównaniu z  Jego nieskończonym Bóstwem” (“Męczeństwo św. Justyna” 2:5-6).

“Świadkiem moim będzie tutaj Słowo Mądrości, które samo jest Bogiem, zrodzonym z Ojca wszech rzeczy” (“Dialog z Żydem Tryfonem” 61:3).

“A zatem Ten, który świat stworzył, daje świadectwo, że Mu się kłaniać należy, że jest Bogiem i Chrystusem, a słowa te zupełnie jasno na to wskazują” (“Dialog z Żydem Tryfonem” 63:5).

“abyście Go poznali i jako Boga, który przychodzi z wysokości, i jako Człowieka, który żył wśród ludzi” (“Dialog z Żydem Tryfonem” 64:7).

 

Ireneusz, który zmarł około roku 200 n.e., oświadczył, że Jezus w swoim bycie przedludzkim był odrębną jednostką i podlegał Bogu. Zaznaczył, że Jezus nie dorównuje „Prawdziwemu i jedynemu Bogu”, który „jest najwyższy nad wszystkimi i poza Nim nie ma żadnego innego”.

 

 

Lewandowski:

Nie wiem znów, gdzie Ireneusz tak powiedział, bo po raz kolejny Strażnica nie cytuje żadnych źródeł. Odwołajmy się może jednak do źródeł powszechnie znanych, na pewno napisanych przez Ireneusza i zobaczymy czy naprawdę tak on nauczał Czy rzeczywiście nauczał, że Syn "jest odrębną" od Boga jednostką, nie dorównującą Bogu, jak sugeruje powyższa broszura Świadków ? Nie. W swym dziele "Wykład Nauki Apostolskiej", Ireneusz pisał o Synu i Ojcu:

    "A więc Panem jest Ojciec i Panem jest Syn, Bogiem jest Ojciec, Bogiem jest Syn, bo zrodzony z Boga jest Bogiem. I tak według substancji, swej mocy i istoty, ukazuje się jeden Bóg, zaś wedle porządku naszego zbawienia, to Syn i to Ojciec" (47, wyd. przez WAM, Kraków 1997, str. 65).
 

 

Zmarły około roku 215 n.e. Klemens Aleksandryjski nazwał Jezusa w jego bycie przedludzkim „stworzeniem”, natomiast Boga — „nie stworzonym i nieprzemijającym, jedynym prawdziwym Bogiem”. Powiedział, że Syn „jest następny po jedynym wszechmocnym Ojcu”, ale nie jest Mu równy.

 

Z artykułu Jana Lewandowskiego:

http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/patrystyka-ojcowie-kosciola/art_334_Jak-Swiadkowie-Jehowy-falszuja-historie.htm

 

Szkoda, że znów nie podają źródła tego cytatu bo Klemens powiedział wprost że" Syn jest niestworzony" (Adumbrationes in J 1:1). W swym innym dziele Klemens mówi wyraźnie o równości Syna i Ojca:

    "On wzgardzony z powodu swego zewnętrznego objawienia, czczony ze względu na swe dzieło, oczyszczający, zbawiający i łaskawy boski Logos, który bez najmniejszego sprzeciwu stawiany jest na równi z Bogiem i Panem wszechświata, ponieważ był Jego Synem a <<Słowo było u Boga>>" (Klemens Aleksandryjski, Zachęta greków 10; 110 w zbiorze Pisma starochrześcijańskich pisarzy, tom XLIV, apologie wyd. ATK ,W- wa 1988 rok, str. 193).

Nie wiem jak po takich słowach można pisać w broszurze Czy wierzyć w Trójcę? o Klemensie jakoby nie wierzył on w to, że Syn był równy Ojcu (str. 7). W dziele Zachęta greków Klemens pisze jeszcze tak: "To jest właśnie ta Nowa Pieśń, objawienie odwiecznego Słowa, które nam się teraz ukazało. Niedawno objawił nam się odwiecznie istniejący Zbawiciel" (1;7, cyt. j/w., str. 121).

 

Tertulian, który zmarł około 230 roku n.e., nauczał o wyższości Boga. Oto, co napisał: „Ojciec różni się od Syna (jest inny), ponieważ jest większy, jako że ten, kto rodzi, różni się od tego, który jest zrodzony; ten, kto posyła, różni się od tego, który jest posłany”. Nadmienił też: „Był taki czas, kiedy nie było Syna. (...) W okresie poprzedzającym wszystko inne był sam Bóg”.   

 

Lewandowski: Gdzie tak Tertulian powiedział, Strażnica już nie zechciała podać. Za to ja podam co naprawdę pisał na ten temat Tertulian o istocie Chrystusa:

    "Uczyliśmy się że pochodzi od Boga i przez pochodzenie jest zrodzony i dlatego synem Boga i Bogiem nazwany z jedności natury" " W ten sposób to, co z Boga wyszło jest Bogiem i synem Boga i jednym Bogiem obaj" (Tertulian, Apologetyk XXI, 9-13, wyd. Poznań 1947 r Pisma Ojców Kościoła, pod. red. dr. Jana Sajdaka, str. 94 -95).

Inne ciekawe słowa Tertuliana, to: "Syn wszechmogącego tak samo jest wszechmogący, jak Syn Boga jest Bogiem" (Przeciw Prakseaszowi, XVII). O Duchu Świętym pisze uznając go za trzecią osobę Trójcy Świętej: "... zesłał dar otrzymany od Ojca, Ducha Świętego, trzecią osobę Bóstwa" ("Przeciw Prakseaszowi" XXX)."

 

"Naturalnie głosimy, że i Syn ze swej strony jest niewidzialny, jako Słowo i Duch Boży, z racji stanu swej substancji oraz dlatego, że jest Bogiem; był jednak widzialny jeszcze przed wcieleniem, tak jak rzekł Aaronowi i Miriam: I jeśli będzie prorok między wami, dam mu się poznać przez wizję i we śnie będę mówił do niego (...)" (Tertulian, Przeciw Prakseaszowi, XIV). 

Słowa te padają w Lb 12:6 i wypowiada je tam nikt inny jak właśnie Jahwe (...) Jak zatem widać, również i dla Tertuliana Jahwe przemawiający w Lb 12:6 do Aarona i Miriam był nikim innym jak Jezusem Chrystusem.

Hipolit, który zmarł około 235 roku n.e., oznajmił, że Bóg jest „jednym Bogiem, pierwszym i jedynym, Twórcą i Panem wszystkich”, z którym „nic nie może się równać wiekiem [być Jego rówieśnikiem] (...) Ale On był Jedyny, sam jeden; był Tym, który z własnej woli powołał do istnienia to, czego przedtem nie było”, na przykład stworzonego w bycie przedludzkim Jezusa.

 

Znowu Świadkowie Jehowy nie podają źródła. Lewandowski w swoim artykule przytacza słowa Hipolita::

"Bóg bowiem jest jeden: Ojciec który rozkazuje, Syn który słucha i Duch Swięty, głosi naukę" ("Przeciw Noetosowi", 14). O tych słowach Hipolita nie wspomniała ani słowem broszura "Czy wierzyć w Trójcę" 

"W nich mieszkało Słowo i mówiło o sobie samym. Ono było już swym własnym heroldem, głosiło, że nadejdzie czas, gdy Słowo ukaże się ludziom. Dlatego właśnie mówiło: Ukazałem się tym, którzy mnie nie szukali, dałem się znaleźć tym, co o mnie nie dbali" (Hipolit, Przeciw Noetosowi, XII).

     
Gdzie Słowo, które ma się ukazać ludziom (czyli Jezus, ...), wypowiedziało zdaniem Hipolita zdanie brzmiące: "Ukazałem się tym, którzy mnie nie szukali, dałem się znaleźć tym, co o mnie nie dbali"? Słowa te znajdujemy w Iz 65:1, i wypowiada je tam właśnie Jahwe, z czym zgadza się już wyżej wspomniana Strażnica nr 9 z 1964 roku (str. 3, par. 13). Zatem również dla Hipolita Jahwe objawiający się w ST to nikt inny jak sam Jezus. 

 

Orygenes, który zmarł około roku 250 n.e., powiedział, że „Ojciec i Syn są dwiema substancjami (...) dwiema jednostkami pod względem swej natury” i że „w porównaniu z Ojcem, [Syn] jest światłem bardzo małym”.

 

 Lewandowski:

Jeśli Orygenes rzeczywiście by tak powiedział, to mieli by rację świadkowie mówiąc że nie wierzył on w boskość Chrystusa. Strażnica jednak nie podaje źródła tego cytatu, nie mówi gdzie i kiedy Orygenes tak powiedział, czy napisał. Orygenes mówił bowiem coś rzeczywiście odwrotnego. Oto jego prawdziwe słowa na temat związku bytowego Ojca z Synem:

    "Istnieje jednak jedno źródło tych studni: jedna jest bowiem substancja i natura Trójcy" (Orygenes, Homilie o księgach Liczb, Jozuego, Sędziów, Homilia 12, par 1, wyd. ATK, Warszawa 1986, część 1 str. 117)

Na str. 119 (j.w.) Orygenes mówi o Synu Bożym, "który wprawdzie istnieje w swej własnej substancji, ale wraz z Ojcem i Duchem świętym nosi nazwę źródła Bóstwa".

(...)

 

Aby poprzeć ten cytat świadkowie odwołali się właśnie do dzieła Orygenesa Przeciw Celsusowi (wyd. I, zeszyt II, ATK, 1977 rok, str. 38). Według świadków Orygenes w tym dziele uczy, że Jezus jest stworzeniem. Strażnica jest tu niestety tendencyjna, ponieważ już w tym samym dziele z którego ona cytuje znajdują się wyraźne fragmenty wskazujące na to, że Syn Boży jest niestworzony! Zajrzyjmy na przykład do VI rozdziału tego I wydania. W paragrafie 17 (na str. 81) mamy wyraźne stwierdzenie Orygenesa:

    "Nikt bowiem nie może godnie pojąć niestworzonego i pierworodnego wszelkiego stworzenia, tylko Ojciec, który go zrodził"

 

W dziele pt. Homilie o księgach Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej (tom I) Orygenes pisał:
"(...) sam Chrystus mówi przez usta proroka: >>Zbliżcie się do mnie, a ja zbliżę się do was, mówi Pan<<, i w innym miejscu: >>Ja jestem Bogiem, który się zbliża, a nie Bogiem z daleka<<" (Orygenes, Homilie o księgach Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej, tom I, homilia I, 7).
W którym miejscu Chrystus miał powiedzieć te słowa "przez usta proroka"? W księgach Zachariasza 1:3 i w Jeremiasza 23:23, skąd Orygenes przytoczył te dwie wypowiedzi Jahwe. Kiedy zajrzymy do tych miejsc ST to okazuje się, że tam słowa te wypowiada właśnie Jahwe.

 

W podsumowaniu dowodów historycznych Alvan Lamson podaje w książce The Church of the First Three Centuries (Kościół pierwszych trzech wieków): „Dzisiejsza popularna doktryna o Trójcy (...) nie znajduje oparcia w słownictwie Justyna [Męczennika]; uwagę tę można rozciągnąć na wszystkich Ojców działających przed soborem nicejskim, to znaczy na wszystkich pisarzy chrześcijańskich z pierwszych trzech wieków po narodzeniu Chrystusa. Co prawda mówią o Ojcu, Synu i (...) Duchu Świętym, ale nie jako o równych sobie, mających numerycznie tę samą naturę, nie jako o Trzech w Jednym — w jakimkolwiek sensie uznawanym teraz przez zwolenników Trójcy. Głoszą coś całkiem innego”.

Tak więc świadectwo Biblii i historii wyraźnie dowodzi, że Trójca była w czasach biblijnych i przez kilka następnych wieków pojęciem nieznanym.

 

Nawet jeśli słowo Trójca nie występowało w Biblii i nie było używane w czasach przednicejskich przez większość ojców kościoła, to nie oznacza, że nikt wtedy nie wierzył, że Bóg jest jeden obecny w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha, co zostało pokazane w powyższych przykładach.

 

Jak się rozwinęła nauka o Trójcy?

Może się teraz nasuwać pytanie: „Jeżeli Trójca nie jest nauką biblijną, to skąd się ta doktryna wzięła w chrześcijaństwie?” Wielu jest zdania, że sformułowano ją na soborze nicejskim w roku 325 n.e.

Nie jest to jednak całkiem zgodne z prawdą. Na soborze nicejskim uznano, że Chrystus posiada tę samą substancję, co Bóg, i w ten sposób położono podwaliny pod późniejszą teologię trynitarną. Ale nie powstała wtedy Trójca, ponieważ na tym soborze nic nie wspomniano o duchu świętym jako trzeciej osobie trójjedynego Pana Boga.

 

Warto zauważyć, że Sobory były zawsze pewnego rodzaju odpowiedzią na pojawiające się jak grzyby po deszczu herezje (jak widzieliśmy to w Dziejach Apostolskich w rozdziale 15). Dlatego sobór ten zajmował się głównie osobą Jezusa Chrystusa, którego bóstwo podważał Ariusz.

 

Rola Konstantyna w Nicei

Przez wiele lat stanowczo zwalczano na podstawie Biblii pogląd, jakoby Jezus był Bogiem. W celu rozstrzygnięcia tej dysputy cesarz rzymski Konstantyn wezwał wszystkich biskupów do Nicei. Przybyło ich w rzeczywistości około 300, a więc niewielka część ogólnej liczby biskupów.

Konstantyn nie był chrześcijaninem. Podobno nawrócił się później, ale został ochrzczony dopiero na łożu śmierci. Henry Chadwick pisze o nim w książce The Early Church (Kościół pierwotny): „Konstantyn, podobnie jak jego ojciec, był czcicielem Niezwyciężonego Słońca; (...) jego nawrócenia się nie należy przypisywać wewnętrznemu doświadczeniu łaski (...). Chodziło o sprawy wojskowe. Nigdy nie rozumiał zbyt dobrze nauki chrześcijańskiej, niemniej był pewien, że Bóg chrześcijan może mu zapewnić zwycięstwo w bitwie”.

Jaką rolę odegrał ten nieochrzczony cesarz na soborze nicejskim? The Encyclopadia Britannica podaje: „Sam Konstantyn przewodniczył, nadawał ton dyskusjom i osobiście zaproponował (...) kluczową formułę wyrażającą relację między Chrystusem a Bogiem w ogłoszonym przez sobór wyznaniu wiary w ?jedność substancji z Ojcem’ (...). Zastraszeni przez cesarza biskupi, z wyjątkiem zaledwie dwóch, podpisali się pod tym wyznaniem wiary, przy czym wielu uczyniło to wbrew własnemu przekonaniu”.

A zatem kluczową rolę odegrał w tym Konstantyn. Ten polityk pogański wtrącił się po dwóch miesiącach do burzliwej debaty religijnej i powziął decyzję na korzyść tych, którzy mówili, że Jezus jest Bogiem. Ale dlaczego? Na pewno nie z powodu przekonania opartego na Biblii. „Konstantyn w gruncie rzeczy wcale nie rozumiał kwestii podnoszonych w teologii greckiej”, czytamy w A Short History of Christian Doctrine (Zarysie historii doktryny chrześcijańskiej). Rozumiał tylko, że podział religijny zagraża cesarstwu, a on chciał umocnić swą władzę.

Jednakże w Nicei ani jeden biskup nie lansował nauki o Trójcy. Decyzja ich dotyczyła tylko natury Jezusa, a nie roli ducha świętego. Gdyby nauka o Trójcy była wyraźną nauką biblijną, czyż nie należało wówczas wziąć jej pod rozwagę?

 

Dalszy rozwój

Po Nicei spory na ten temat trwały przez dziesiątki lat. Ci, którzy wierzyli, że Jezus nie jest równy Bogu, nawet na jakiś czas powrócili do łask. Później jednak cesarz Teodozjusz odwrócił się od nich. Uznał wyznanie wiary soboru nicejskiego za wzorzec obowiązujący na obszarze cesarstwa i w roku 381 n.e. zwołał sobór do Konstantynopola w celu sprecyzowania przyjętej formuły.

Na tym soborze zgodzono się zrównać ducha świętego z Bogiem i Chrystusem. Po raz pierwszy w centrum uwagi znalazła się Trójca znana teraz w chrześcijaństwie.

Niemniej nawet po soborze konstantynopolitańskim Trójca nie stała się powszechnie uznawaną prawdą wiary. Wielu sprzeciwiało się jej i w ten sposób ściągało na siebie gwałtowne prześladowania. Dopiero w późniejszych wiekach nauka o Trójcy została sformułowana w konkretnych wyznaniach wiary. W The Encyclopedia Americana czytamy: „Pełny rozwój trynitaryzmu nastąpił na Zachodzie w scholastyce średniowiecza, gdy w wyjaśnieniach zaczęto używać wyrazów i terminów zaczerpniętych z filozofii oraz psychologii”.

 

Atanazjański symbol wiary

Pojęcie Trójcy zostało bardziej szczegółowo zdefiniowane w Atanazjańskim symbolu wiary. Atanazy był duchownym, który poparł Konstantyna w Nicei. Symbol wiary noszący jego imię głosi: „Oddajemy cześć jednemu Bogu w Trójcy (...) Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem; a jednak nie ma trzech bogów, tylko jest jeden Bóg”.

Dobrze poinformowani uczeni są jednak zgodni co do tego, że tego wyznania wiary nie ułożył sam Atanazy. W The New Encyclopadia Britannica skomentowano to tak: „W Kościele wschodnim aż do XII wieku nie znano tego symbolu wiary. Od XVII wieku uczeni na ogół zgodnie przyznają, że Atanazjański symbol wiary nie został napisany przez Atanazego (zmarł w roku 373), lecz prawdopodobnie ułożono go w południowej Francji w V wieku. (...) Wpływ tego symbolu wiary zaznaczył się chyba głównie w południowej Francji i Hiszpanii w VI i VII wieku. Pojawił się w liturgii kościelnej w Niemczech w IX wieku, a jakiś czas później w Rzymie”.

Tak więc minęły wieki od czasów Chrystusa, zanim w chrześcijaństwie powszechnie zaakceptowano naukę o Trójcy. A czym się kierowano we wszystkich tych wypadkach? Czy treścią Słowa Bożego, czy też względami klerykalnymi i politycznymi? E.W. Hopkins tak odpowiada na to w książce Origin and Evolution of Religion (Pochodzenie i rozwój religii): „Ostateczne ustalenie ortodoksyjnej definicji trójcy było w znacznej mierze sprawą polityki kościelnej”.

 

Zobaczmy na ciąg dalszy wypowiedzi Hopkinsa, którego wcześniej cytowaliśmy (ten który uważał, że chrześcijaństwo wywodzi się z buddyzmu):

 

„Ostateczne ustalenie ortodoksyjnej definicji trójcy było w znacznej mierze sprawą polityki kościelnej ... Ten kościół... również wierzył, z pierwszymi prostymi Chrześcijanami, że Jezus Chrystus był Bogiem na ziemi.

 

Znalezione na http://www.bible.ca/trinity/trinity-Hopkins.htm

 

 

Przepowiedziane odstępstwo

Niesławna historia nauki o Trójcy pasuje do tego, co według przepowiedni Jezusa i apostołów miało nastąpić po ich śmierci. Powiedzieli oni, że dojdzie do odstępstwa, odszczepieństwa, odpadnięcia od prawdziwego wielbienia Boga, i że tak będzie aż do powrotu Chrystusa, kiedy prawdziwe wielbienie zostanie przywrócone, po czym nadejdzie dzień zniszczenia tego systemu rzeczy przez Boga.

Apostoł Paweł napisał o tym „dniu”: „Nie nastanie on, dopóki wpierw nie nadejdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek bezprawia” (2 Tesaloniczan 2:3, 7). Później przepowiedział: „Po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów” (Dzieje Apostolskie 20:29, 30, BT). Inni uczniowie Jezusa również pisali o tym odstępstwie i pojawieniu się 'bezprawnej’ klasy duchowieństwa. (Zobacz na przykład 2 Piotra 2:1; 1 Jana 4:1-3; Judy 3, 4).

Poza tym Paweł napisał: „Na pewno nadejdzie taki czas, kiedy ludzie niezadowoleni ze zdrowej nauki, będą chciwi ostatnich nowinek i zgromadzą sobie cały szereg nauczycieli według swego uznania, a potem, zamiast słuchać prawdy, obrócą się ku mitom” (2 Tymoteusza 4:3, 4, Bj).

Sam Jezus wyjaśnił, co się kryje za tym odpadnięciem od prawdziwego wielbienia. Powiedział, że posiał dobre nasienie, ale wróg, Szatan, nasiał na polu chwastów. Dlatego razem z pierwszymi kiełkami pszenicy pojawiły się też chwasty. Należało się zatem spodziewać odejścia od czystego chrystianizmu przed żniwem, w czasie którego Chrystus wszystko naprawi (Mateusza 13:24-43). W The Encyclopedia Americana czytamy na ten temat: „Trynitaryzm z IV wieku nie odzwierciedla dokładnie wczesnochrześcijańskiej nauki co do natury Boga; wprost przeciwnie, był odstępstwem od tej nauki”. Skąd się zatem wzięło to odstępstwo? (1 Tymoteusza 1:6).

 

Warto zapytać, dlaczego autorzy broszury "Czy wierzyć w Trójcę" tego odstępstwa dopatrują się we wprowadzeniu nauki o Trójcy? Przecież te słowa z o wiele większym powodzeniem można odnieść do nauki Świadków Jehowy. To oni wiele razy ogłaszali datę końca świata (zobacz na http://www.brooklyn.org.pl/?action=runmodule&id=2&dzial=1), to oni wielokrotnie zmieniali swoje nauki (np. o tym, czy w dzień sądu Sodoma i Gomora będzie potępiona, czy zbawiona, zmienili chyba z dziesięć razy: http://www.trinitarians.info/w-obronie-wiary/art_182_RODOWOD-SWIADKOW-JEHOWY.htm ). Takich przykładów można mnożyć, ale napisałem o tym, aby podkreślić bardzo ważny błąd logiczny błędnego koła - a mianowicie taki sam argument przewidzianego odstępstwa można wysnuć przeciwko Świadkom Jehowy, takim heretykom jak Ariusz i im podobnym.

 

 

Co na to wpłynęło?

W całym starożytnym świecie od czasów Babilonii rozpowszechnione było czczenie triad, to znaczy bóstw pogańskich zebranych w grupy po trzy bóstwa. Wpływ tego kultu zaznaczył się też wyraźnie w Egipcie, Grecji i Rzymie w wiekach poprzedzających Chrystusa, za jego czasów i później. Natomiast po śmierci apostołów te wierzenia pogańskie zaczęły przenikać do chrystianizmu.

Historyk Will Durant pisze: „Chrystianizm nie zniszczył pogaństwa; on go zaadoptował. (...) Koncepcje boskiej trójcy pochodzą z Egiptu”.

 

Zacytujmy ten fragment w szerszym kontekście (pozwolę przestawić sobie tylko szyk wyrazów, aby bardziej się zbliżyć do oryginału i umożliwić wpasowanie dalszej części tej wypowiedzi):

 

Chrystianizm nie zniszczył pogaństwa; on go zaadoptował. (...) Z Egiptu pochodzą koncepcje boskiej trójcy, sądu ostatecznego, oraz ... nagrody i kary.

 

Siegfried Morenz zaś tak się wypowiada w książce Egyptian Religion (Religia Egiptu): „Myśli teologów egipskich zaprzątała przede wszystkim trójca. (...) Trzy bóstwa łączono ze sobą, traktowano jak jeden byt i zwracano się do nich w liczbie pojedynczej. Świadczy to o bezpośrednich powiązaniach duchowej siły religii egipskiej z teologią chrześcijańską”.

 

Przytoczmy dalszy ciąg wypowiedzi Siegfrieda Morenza :

 

Myśli teologów egipskich zaprzątała przede wszystkim trójca. (...) Trzy bóstwa łączono ze sobą, traktowano jak jeden byt i zwracano się do nich w liczbie pojedynczej. Świadczy to o bezpośrednich powiązaniach duchowej siły religii egipskiej z teologią chrześcijańską. Aby uniknąć dużego nieporozumienia, musimy podkreślić, że istota Chrześcijańskiej Trójcy jest oczywiście biblijna: Ojciec, Syn i Duch Święty. Ci trzej są wspomniani obok siebie w Nowym Testamencie prawdopodobnie dla celów liturgicznych.

 

Tekst w oryginale jest dostępny na http://www.bible.ca/trinity/trinity-Morenz.htm

 

Jeśli koncepcja Trójcy istniała w świecie pogańskim, to nie oznacza to, że musi być fałszywa i została zaczerpnięta właśnie z tej kultury. W świecie pogańskim mamy całe bogactwo kulturowe i można znaleźć tam wszystko co tylko się chce. Istniała też niejednokrotnie idea monoteistyczna. To neoplatonizm głosił istnienie bytu najwyższego i bytów mniejszej wagi, zależnych i wyemanowanych z absolutu. Czy nie jest to nie jest bliźniaczo podobne do nauki Towarzystwa Strażnica, która głosi istnienie Boga najwyższego i boga mniejszego - Jezusa Chrystusa? Należy dodać, że zarówno Stary jak i Nowy Testament są przesiąknięte kulturą pogańską - czy chcemy, czy nie chcemy tego. Niektóre ustępy prawa mojżeszowego zostały bezpośrednio zaczerpnięte z pogaństwa. Tak było z wieloma przepisami z kodeksu Hammurabiego, np. „oko za oko, ząb za ząb” (Wyj 21,24, Rozmowy o Biblii , Anna Świderkówna, PWN Warszawa 2001, wyd. siódme, str 33)

 

Warto przypatrzeć się Księdze Przysłów, która w dużej mierze była inspirowana mądrościami wschodu. Spójrzmy na zestawienie cytatów z tej księgi i z Amenemope:

 

Księga przysłów

Amenemope

Nadstaw ucha i słuchaj słów mędrców, nakłoń swe serce ku mojej nauce, bo dobrze, gdy w sercu je chowasz [22,17-18].

Nadstaw ucha, słuchaj tego, co jest mówione, nakłoń serce, by to zrozumieć, pożyteczne jest włożyć to w twoje serce [III, 9-10].

Nie okradaj nędzarza, ponieważ jest nędzarzem i nie krzywdź w bramie biedaka [22,22].

Uważaj, byś nie okradał nędzarza i nie okazywał się silny przeciw słabemu [IV, 4]

Nie wiąż się z człowiekiem łatwo wpadającym w gniew i nie przestawaj z człowiekiem porywczym [22,24].

Nie zawieraj przyjaźni z człowiekiem łatwo wpadającym w gniew i nie zbliżaj się do niego, by z nim rozmawiać [XI, 13-14].

Gdy z możnym do stołu usiądziesz, pilnie uważaj, co masz przed sobą; nóż sobie przyłóż do gardła, jeśli masz gardło żarłoczne [23,1-3].

Nie jedz chleba przed możnym i nie nastawiaj ust jako pierwszy. Jeśli cieszą cię potrawy zwodnicze, jest to zabawka dla twojej śliny. Patrz na naczynie przed tobą i niech ono ci służy tym, czego pragniesz [XXIII, 13-18].

O bogactwo się nie ubiegaj i odstąp od twojej chytrości! Gdy utkwisz w nim wzrok - już go nie ma, bo skrzydła sobie przyprawi i jak orzeł uleci ku niebu [23,4-5].

Nie trudź się, by zdobyć więcej, kiedy masz nietknięte to, czego potrzebujesz. Jeśli bogactwa przyszły ci z rabunku, nie spędzą nocy u ciebie. Gdy ziemia się rozjaśni, nie będzie ich już w twoim domu. Przyprawią sobie skrzydła jak gęsi i ulecą ku niebu [IX, 14-X,5].

 

Rozmowy o Biblii , Anna Świderkówna, PWN Warszawa 2001, wyd. siódme, str. 233.

 

Spójrzmy na taki tekst babiloński:

 

Nie odpłacaj złem człowiekowi, który się z Tobą spiera.

Odpłać dobrem człowiekowi, który ci zrobił coś złego.

Zachowaj sprawiedliwość wobec twego nieprzyjaciela.

Bądź uśmiechnięty, kiedy jesteś z twoim przeciwnikiem.

Jeśli ten, kto ci źle życzy, jest w potrzebie, nakarm go.

 

 

Z dużo późniejszym tekstem z Księgi Przysłów:

 

Gdy twój wróg jest głodny, nakarm go chlebem, gdy jest spragniony, napój go wodą [Prz 25,21]

 

Również biblijny potop (Rdz 6,5-8,22) miał swoje odpowiedniki w świecie pogańskim (np. poemat bailoński Atrahasis, tamże str. 69-84):

 

Bóg Enlil postanawia wygubić ludzi zsyłając deszcz. Inny bóg Ea zdradza jednemu wybrańcowi zamiary tamtego i poleca zbudować statek/arkę. Również w tej opowieści ocalony został nie tylko człowiek, ale i zwierzęta. Potop zaczyna się po upływie siedmiu dni i trwa 40 dni. Zarówno w opowiadaniu biblijnym, jak i pogańskim, arka osiadła na górze. Zarówno w opowieści Biblijnej, jak i pogańskiej, przed ustaniem potopu zostały wypuszczone ptaki, którę w końcu nie wróciły do arki. W obydwu opowieściach spotykamy złożenie ofiary na cześć Boga/bogów, które były dla nich miłą wonią.

 

David i Margaret Adams Leeming, wydali pozycję encyklopedyczną pt. Mity o stworzeniu świata i ludzi (wyd. Atena Poznań 1999). Dowiadujemy się z niej, że wiele opowieści biblijnych ma swoje pierwowzory w świecie pogańskim. Np. w micie zambijskich Lozi odnajdujemy historię podobną do wieży Babel, za pomocą której ludzkość chce się dostać do boga, wobec którego się zbuntowała (Leemingowie str. 142-144). Niektóre mity podają wierzenia, że w pradawnych czasach ludzkość miała jeden wspólny język (str. 22, 75). Pradawny mit kalifornijskich Indian Salinów ma motyw tchu życia jaki bóg daje pierwszemu człowiekowi (Lemmingowie, str. 203), co można również odnaleźć w na pierwszych stronach Księgi Rodzaju. Motyw biblijnego podobieństwa do Stwórcy z Rdz 1:27 można odnaleźć wśród pradawnych wierzeń. Podobnych przykładów można by wyliczać niemal w nieskończoność, począwszy od stworzenia człowieka z gliny, stworzenie świata z niczego, motywu drzewa życia i wody żywej w raju, aż po zmartwychwstanie, egzystencję zmarłych wybrańców w niebie. Niektóre z nich są opisane w artykule Jana Lewandowskiego „Pogańskie chrześcijaństwo” na stronie http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/dusza-niesmiertelna-pieklo/art_395_Poganskie-chrzescijanstwo_.htm

 

Tak więc w Aleksandrii na terenie Egiptu postawa duchownych z końca III i pierwszej połowy IV wieku (na przykład Atanazego), którzy formułowali poglądy prowadzące do przyjęcia nauki o Trójcy, była odzwierciedleniem tego oddziaływania. Poza tym duchowni ci zaczęli uzyskiwać coraz silniejsze wpływy, wobec czego Morenz uważa „teologię aleksandryjską za pośredniczkę między egipskim dziedzictwem religijnym a chrystianizmem”.

 

Tutaj znowu urwany fragment cytatu. Przytoczmy, co dalej jest napisane w tej publikacji:

 

... teologię aleksandryjską za pośredniczkę między egipskim dziedzictwem religijnym a chrystianizmem. Trójca nie jest jedyną tutaj kwestią. Również Chrystologia, która jest z tym powiązana - doktryna odnośnie natury Chrystusa, a szczególnie Jego preegzystencja przed stworzeniem i czasem - obraca się wokół kwestii które były wcześniej poruszane przez teologów egipskich i które oni rozstrzygnęli w uderzająco podobny sposób

 

W tej samej publikacji czytamy, że nie tylko te wątki zostały zaczerpnięte z egipskiej religii. Również motyw okrętu i języka znany z listu św. Jakuba (Jk 3,4-5), druga śmierć z apokalipsy (Ap 20,14), wieniec żywota (Jk 1,12), węgle rozżarzone z Rz 12,20 i inne.

 

W przedmowie do History of Christianity (Dziejów chrystianizmu) Edwarda Gibbona czytamy: „Jeżeli się mówi, że poganizm uległ chrystianizmowi, to trzeba również przyznać, iż chrystianizm uległ skażeniu poganizmem. Czysty deizm pierwszych chrześcijan (...) Kościół Rzymski zamienił w niezrozumiały dogmat o trójcy. Wiele doktryn pogańskich wymyślonych przez Egipcjan i wyidealizowanych przez Platona zachowano jako coś zasługującego na wiarę”

 

Po raz kolejny zacytujmy tę wypowiedź wraz z kontekstem:

 

„Jeżeli się mówi, że poganizm uległ chrystianizmowi, to trzeba również przyznać, iż chrystianizm uległ skażeniu poganizmem. Czysty deizm pierwszych chrześcijan, którzy różnili się od członków Żydowskich tylko w wierze, że Jezus był obiecanym mesjaszem. Kościół Rzymski zamienił w niezrozumiały dogmat o trójcy. Wiele doktryn pogańskich wymyślonych przez Egipcjan i wyidealizowanych przez Platona zachowano jako coś zasługującego na wiarę. Nauka o wcieleniu i tajemnica przeistoczenia były zaadoptowane i obydwie są tak odrażające jak obrzędy starożytnych pogan polegające na oglądaniu wnętrzności zwierząt w celu przewidywania losu imperium

 

Jak widzimy, Gibbon nie tylko odrzucił naukę o Trójcy, ale również odrzucił nauki uznawane przez organizację Świadków Jehowy jak i chrześcijaństwo w ogóle.

.

A Dictionary of Religious Knowledge (Słownik religioznawczy) twierdzi, że zdaniem wielu ludzi Trójca „jest skażeniem zapożyczonym od religii pogańskich i wszczepionych w wiarę chrześcijańską”.

 

Trochę szkoda, że Strażnica przemilcza, że ten sam autor odrzuca organizacje kościelne, chrzest, wieczerzę Pańską.

 

A w The Paganism in Our Christianity znajdujemy następującą wypowiedź: „[Trójca] jest czysto pogańskiego pochodzenia”.

Z tego powodu James Hastings napisał w swojej pracy Encyclopadia of Religion and Ethics (Encyklopedia religii i etyki): „Na przykład w religii hinduskiej spotykamy trynitarną grupę Brahmy, Siwy i Wisznu, a w religii egipskiej trynitarną grupę Ozyrysa, Izydy i Horusa (...). Pogląd, że Bóg jest Trójcą, znajdujemy nie tylko w religiach historycznych. Warto tu zwłaszcza przypomnieć neoplatońskie pojęcie Najwyższej albo Ostatecznej Rzeczywistości”, którą „przedstawia się jako triadę”. Ale co grecki filozof Platon ma wspólnego z Trójcą?

 

Platonizm

Platon, jak się przypuszcza, żył w latach od 428 do 347 przed Chrystusem. Chociaż nie nauczał o Trójcy w jej obecnej formie, to jednak jego filozofia utorowała drogę do niej. Później powstały ruchy filozoficzne głoszące wierzenia trynitarne i ruchy te pozostawały pod wpływem poglądów Platona na Boga i naturę.

Francuski Nouveau Dictionnaire Universel (Nowy słownik uniwersalny) tak mówi o wpływie Platona: „Platońska trójca, będąca sama w sobie zwykłym przywróceniem, tyle że w innej postaci, starszych trójc wywodzących się od wcześniejszych ludów, zdaje się być wyrozumowaną filozoficzną trójcą atrybutów, która dała początek trzem hipostazom, czyli osobom boskim, o jakich nauczają kościoły chrześcijańskie. (...) Koncepcję boskiej trójcy owego filozofa greckiego (...) można znaleźć we wszystkich [pogańskich] religiach starożytnych”.

The New Schaff-Herzog Encyclopedia of Religious Knowledge (Nowa encyklopedia wiedzy religijnej Schaffa-Herzoga) tak wyjaśnia wpływ tej greckiej filozofii: „Doktrynom o Logosie i Trójcy nadali kształt greccy Ojcowie Kościoła, którzy (...) pośrednio bądź bezpośrednio pozostawali pod wpływem filozofii Platona (...). Nie sposób zaprzeczyć, że błędy i skażenia wślizgnęły się do Kościoła właśnie z tego źródła”.

W książce The Church of the First Three Centuries (Kościół pierwszych trzech wieków) powiedziano: „Doktryna o Trójcy ukształtowała się stopniowo i stosunkowo późno; (...) pochodzi z całkiem innego źródła niż żydowskie i chrześcijańskie Pismo Święte; rozwinęła się i została wszczepiona w chrystianizm rękoma platonizujących Ojców Kościoła”.

Pod koniec III stulecia „chrystianizm” i nowe filozofie platońskie stopiły się w jedno. Jak pisze Adolf Harnack w Outlines of the History of Dogma (Zarys historii dogmatu), nauka kościelna „zakorzeniła się na dobre w glebie hellenizmu [pogańskiej myśli greckiej]. Tym samym stała się tajemnicą dla ogromnej większości chrześcijan”.

Kościół twierdził, że jego nowe nauki są oparte na Biblii. Harnack mówi jednak: „W rzeczywistości usankcjonował spekulacje hellenistyczne, zabobonne poglądy i zwyczaje misteriów pogańskich”.

W książce A Statement of Reasons (Wyłuszczenie powodów) Andrews Norton mówi o Trójcy: „Można prześledzić historię tej doktryny i wykryć jej źródło, ale nie w chrześcijańskim objawieniu, tylko w filozofii platońskiej (...) Trójca nie jest nauką Chrystusa i apostołów, lecz fikcją szkoły późniejszych platonistów”.

Tak więc w IV wieku n.e. odstępstwo przepowiedziane przez Jezusa i apostołów osiągnęło już pełny rozkwit. Jednym z dowodów tego był rozwój nauki o Trójcy. Odstępcze Kościoły zaczęły też zapożyczać inne koncepcje pogańskie, jak na przykład ogień piekielny, nieśmiertelność duszy i oddawanie czci figurom. Mówiąc przenośnie, chrześcijaństwo wstąpiło w przepowiedziane mroczne stulecia, zdominowane przez coraz liczniejszą klasę duchowieństwa, „człowieka bezprawia” (2 Tesaloniczan 2:3, 7).

 

Znów należy zadać pytanie, skąd ta wrogość do tradycji hellenistycznej! Filozofia ta inspirowała nawet św. Pawła. W jego nauce o wyższości duchowości nad cielesnością odnajdujemy echo nauczania Platona, a ponadto dwa razy cytował pisarzy greckich:

 

Cytat z Meandra:

1 Kor 15,33 Nie łudźcie się! Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje (BT)

 

Św. Paweł cytuje fragment hymnu Kleantesa do Zeusa:

Dz 17,28 Bo w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: Jesteśmy bowiem z Jego rodu. (BT)

To co głoszą Świadkowie Jehowy, to podchodzi pod błąd logiczny generalizacji. Jeśli Platon głosił pewne nauki, które bezsprzecznie nie są do pogodzenia z nauką chrześcijańską, to nie oznacza, ze wszystkie jego nauki są niezgodne z nauczaniem apostolskim. Nie będziemy przecież odrzucać nakazu dbania o środowisko naturalne, tylko dlatego, że jest to ważny punkt nauczania sekty satanistycznej!


Dlaczego nie nauczali o niej prorocy Boży?

Dlaczego przez tysiące lat żaden prorok Boży nie nauczał o Trójcy

Tak samo my możemy zadać podobne pytania, dlaczego przez tysiące lat żaden prorok nie nauczał o istnieniu jednorodzonego syna bożego, który stworzył wszechświat? (wspólnie w to wierzymy).

 

Czy przynajmniej Jezus nie mógł wyzyskać swoich umiejętności Wielkiego Nauczyciela, żeby wyjaśnić naśladowcom, czym jest Trójca?

 

Jezus nawet nie powiedział w Ewangelii, ze jest stworzycielem, ewangeliści nie zanotowali słów Jezusa, ze bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać, aniżeli brać. O tych Jego słowach dowiadujemy się z nauczania św. Pawła w Dz 20,35. Jezus nie pouczył swoich uczniów o braku obowiązku obrzezania, gdyż apostołowie którzy rozważali tę kwestię nie powoływali się na nauczanie Mistrza. Zostało to ustalone dopiero wtedy, kiedy pewni głosiciele zaczęli siać zamęt w kościele.

Czy inspirując spisanie setek stron Pisma Świętego, Bóg nie wykorzystałby zawartych w nim wskazówek, żeby uczyć o Trójcy, rzekomo „fundamentalnej doktrynie” wiary?

 

No to dla przykładu należy znowu poruszyć problem kanonu Pisma Świętego i zapytać, dlaczego Bóg inspirując autorów nie sformułował doktryny mówiącej, które księgi ze Starego Testamentu należy uważać za natchnione, a które nie?

 

Czy chrześcijanie mają uwierzyć, że dopiero setki lat po Chrystusie oraz spisaniu natchnionych ksiąg biblijnych Bóg poparł sformułowanie doktryny, która przez tysiące lat była nieznana Jego sługom, jest „niezbadaną tajemnicą” „niemożliwą do pojęcia ludzkim umysłem”, pochodzi (jak się przyznaje) od pogan i była „w znacznej mierze sprawą polityki kościelnej”?

Świadectwo historii nie pozostawia wątpliwości: Nauczanie o Trójcy jest odstępstwem od prawdy, jest odszczepieństwem.

 

Nauka o Trójcy nie wzięła się z polityki, ani z pogaństwa, nawet jeśli sformułowanie oficjalnego stanowiska kościoła zahaczało o politykę i chęci położenia kresu negatywnych nastrojów i kłótni. Nauka o Trójcy wzięła się z Biblii, z bardzo dużej liczby wersetów nauczających o bóstwie Jezusa, o majestacie Ducha Świętego, który został zrównany z majestatem boskim, oraz na podstawie wersetów nauczających, że Bóg jest tylko jeden.

 

 

Co Biblia mówi o Bogu i o Jezusie?

Czy po przeczytaniu od deski do deski całej Biblii bez z góry powziętych wyobrażeń o Trójcy ktoś sam wpadłby na taki pomysł? Na pewno nie.

Bezstronnemu czytelnikowi tej Księgi nasuwa się oczywisty wniosek, że tylko sam Bóg jest wszechmocny, że jest Stwórcą, że jest całkiem odrębny i odmienny od kogokolwiek innego, i że Jezus — tak w swym bycie przedludzkim, jak też obecnie — był i jest kimś odrębnym i odmiennym, stworzonym bytem, podległym Bogu.

 

Owszem, wpadł by na to! Takie fragmenty jak J 1,1-14 „na początku było Słowo, a Słowo było i Boga i Bogiem było słowo. [...] A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”, „Jednorodzony Bóg” w J 1,18; „Pan mój i Bóg mój” w J 20,28; 1 J 5,20 „Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym”; „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” w J 10,30; nie wspominając o wielu innych fragmentach takich jak Rz 9,5; 2 Ptr 1,1; Kol 2,9; Tyt 2,13; Dz 20,28 i wielu wielu innych. Z tych fragmentów łatwo wyczytać, że Jezus jest Bogiem, nie ma wątpliwości, że Bogiem jest Ojciec. Biblia naucza nas, że Bóg jest jeden, a jak ktoś ma wątpliwości, to wyjaśnienie znajduje w wersecie J 10,30: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Przez długie lata ten fragment był interpretowany, jako wyjaśnienie biblijnego zjawiska obecności jednego Boga i bóstwa Syna i Ojca. Tylko pokrętne przetłumaczenie i pokrętna interpretacja może zmienić znaczenie tych fragmentów. Natomiast jeśli ktoś zobaczy fragment z listu do Filipian:

 

Flp 2,5-11 To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej.. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca. (BT)

 

To z łatwością zrozumie, dlaczego Jezus będąc na ziemi był uniżony i podległy swojemu Ojcu. Nikt, kto czyta Pismo Święte, nie tworzy sobie takiej definicji prawdziwego bóstwa, jak to czynią Świadkowie Jehowy: że musi być wszechmocny, nie może być podległy, nie może być poddany, nie może być kuszony. Prosty człowiek jak czyta Pismo Święte, to jak widzi, że jest tam napisane wzniosłym tonem, iż Jezus jest Bogiem, to nie poddaje to dziwacznym kryteriom Świadków Jehowy, tylko przyjmuje do wiadomości, że Jezus jest Bogiem i koniec. Więc twierdzenie, że osoba nieuprzedzona, czytając Pismo Święte z uwagą, nie dostrzeże tej przedziwnej prawdy, że jest jeden Bóg, ale Bogiem jest zarówno Syn jak i Ojciec, jest dużym nadużyciem. Obecność Ducha Świętego choć w tej jedności jest trudniej zauważalna, nie mniej jednak jest też możliwa do odkrycia.

 

1 Kor 6,19-20 Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (BT)

 

Por. Dz 5,3-4

 

Natomiast z całą pewnością można dostrzec osobowość Ducha Świętego czytając Dzieje Apostolskie. Tam a na każdym kroku odnajdujemy Go, który przemawia, naucza, posyła, rozkazuje, podejmuje decyzje itp.

 

Jeden Bóg, a nie trzech

Naukę biblijną, że Bóg jest jeden, nazywa się monoteizmem. Profesor historii Kościoła L.L. Paine twierdzi, że w monoteizmie, w jego najczystszej postaci, nie ma miejsca na Trójcę: „Stary Testament jest ściśle monoteistyczny. Bóg jest istotą jednoosobową. Pogląd, że można się tam doszukać trójcy, (...) jest pozbawiony wszelkich podstaw”.

 

Nikt z poważnych teologów nie doszukuje się istnienia trójcy w Starym Testamencie. A nawet jeśli jest tam ukryta idea wieloosobowego Boga (np. Ps 110,1), to nie było to zrozumiane tak przez ówczesnych ludzi. To, że stary testament jest ściśle monoteistyczny (jedność Boga była kojarzona z jedną osobą), nie oznacza, że takie pojmowanie sprawy jest jedyne słuszne. Stary Testament nie znał chociażby osoby Jezusa Chrystusa, więc jak mógł wyobrażać sobie taką trójcę? Tę prawdę przynosi nam dopiero Nowy Testament, który jest pełnią objawienia.

 

 

Czy po przyjściu Jezusa na ziemię nastąpiło jakieś odejście od monoteizmu? Paine tak odpowiada na to pytanie: „W tej kwestii nie ma najmniejszej rozbieżności między Starym a Nowym Testamentem. W dalszym ciągu podtrzymywana jest tradycja monoteistyczna. Jezus był Żydem wychowanym przez żydowskich rodziców na pismach Starego Testamentu. Jego nauki były rdzennie żydowskie; była to co prawda nowa ewangelia, ale nie nowa teologia. (...) Poza tym zgadzał się on całkowicie ze słynnym tekstem żydowskiego monoteizmu: 'Słuchaj, Izraelu, Pan, nasz Bóg, to jeden Bóg’”.

 

Należy przypomnieć, że Jezus był również wychowany w tradycji nakazującej bezwzględnie kamienować cudzołożnice, podczas gdy sam zabronił tego (J 8,3-7), żył w tradycji zezwalającej na odprawienie żony bez przyczyny i związanie się z inną kobietą Mt 19,3-9, żył w tradycji nakazującej obrzezanie, zakazującej jedzenia nieczystych potraw, żył w tradycji mówiącej, że jedną osobą uczestniczącą w dziele stworzenia był Bóg Jahwe itp. Wszystko to zostało zmienione przez nauczanie Jezusa. A co do tradycji monoteistycznej, to chciałbym podkreślić i jeszcze nie raz to zrobię, że koncepcja trynitarna nie jest politeistyczna. U nas nie ma wielu bogów. Jest tylko jeden Bóg, za to obecny w trzech osobach. Każda osoba jest Bogiem, ale Bóg jest jeden.

 

Słowa te są zapisane w Księdze Powtórzonego Prawa 6:4. W katolickiej Nowej Biblii jerozolimskiej (NBj) czytamy tam: „Słuchaj Izraelu: Jahwe, nasz Bóg, jest jeden, jedyny Jahwe”. W wersecie tym słowo „jeden” nie ma cech gramatycznych liczby mnogiej. Chodziło wyłącznie o jedną osobę.

 

Chodziło o jednego Boga, a nie o jedną osobę tak dla ścisłości!

 

Chrześcijański apostoł Paweł nie sugerował żadnej zmiany w naturze Boga po przyjściu Jezusa na ziemię. Napisał: „Bóg jest tylko jeden” (Galatów 3:20; zobacz też 1 Koryntian 8:4-6).

Tysiące razy w całej Biblii jest mowa o Bogu jako o jednej osobie. Kiedy On przemawia, występuje jako niepodzielna jednostka. Biblia wypowiada się w tej sprawie bardzo wyraźnie. Bóg oświadcza: „Ja jestem Jehowa. Takie jest moje imię; i nikomu innemu nie będę dawał mojej chwały” (Izajasza 42:8). „Ja jestem Jahwe, twój Bóg (...) Nie masz mieć żadnych bogów poza mną” (Wyjścia 20:2, 3, Bj).

Dlaczego wszyscy natchnieni przez Boga pisarze Biblii mówią o Nim jako o jednej osobie, jeśli rzekomo są to trzy osoby?

 

A gdzie dokładnie jest napisane, że Bóg jest jednoosobowy, lub że Bóg to jedna osoba? Ja nie znalazłem. Jedyne co można znaleźć, to że Bóg jest jeden. Pragnę przypomnieć definicję Trójcy: Jeden Bóg, ale w trzech osobach. Chcę podkreślić wyrażenie „jeden Bóg” i to, że nie ma tam „trzech bogów”. Drugą sprawą jest to, że my (trynitarianie) nie nauczamy o tym, że za czasów Nowego Testamentu doszło do zmian w naturze Boga. Zmieniło się jedynie Jego zrozumienie.

 

 

Jakiemu celowi miałoby to służyć poza wprowadzaniem ludzi w błąd? Jeżeli Bóg składa się z trzech osób, to chyba nakazałby pisarzom Biblii wyraźnie to zaznaczyć, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości. Musieliby to uczynić przynajmniej pisarze Chrześcijańskich Pism Greckich, którzy utrzymywali bliskie kontakty z Synem samego Boga, a jednak tego nie zrobili.

Wprost przeciwnie, pisarze Biblii mówią całkiem wyraźnie, że Bóg to jedna Osoba — jedyna w swoim rodzaju, niepodzielna Istota, która nie ma sobie równej: „Ja jestem Jehowa, a innego nie ma. Oprócz mnie nie ma Boga” (Izajasza 45:5). „Ty, którego imię jest Jehowa, Tyś sam Najwyższym nad całą ziemią” (Psalm 83:18).

 

Znowu autorzy "Czy wierzyć w Trójcę" nie wykazali żadnego wersetu mówiącego o tym, że Bóg to jedna osoba. Jedyne, co uparcie powtarzają, to fragmenty mówiące o tym, że Bóg jest jeden. W koncepcji trynitarnej też jest jeden Bóg, a nie trzech. To u Świadków Jehowy jest wielobóstwo. Jest jeden Bóg największy, wszechmocny i bogowie mniejsi, pisani małą literą, tacy jak Jezus Chrystus. Zwróćmy uwagę na wiarę starożytnych greków, którzy również mieli jednego największego boga - Zeusa i kilku mniejszych bogów. Z tego co widzę, to można doszukać się ścisłej analogii pomiędzy „monoteizmem” Świadków Jehowy a „monoteizmem” starożytnej Grecji.

 

 

Nie jest Bogiem wieloosobowym

Jezus nazwał Boga „jedynym prawdziwym Bogiem” (Jana 17:3). Nigdy nie mówił o Bogu jako o bóstwie wieloosobowym.

 

Ten fragment zostanie omówiony szczegółowo w dalszej części tego eseju.

 

Dlatego nigdzie w Biblii nie nazywa się Wszechmocnym nikogo poza Jehową. W innych odniesieniach unika się w niej słowa „wszechmocny”. Nie nazwano tak ani Jezusa, ani ducha świętego, ponieważ tylko Jehowa jest najwyższy. W Księdze Rodzaju 17:1 oznajmia On: „Ja jestem Bogiem Wszechmocnym”, a w Księdze Wyjścia 18:11 czytamy: „Jehowa jest większy niż wszyscy inni bogowie”.

 

Po pierwsze, idąc torem rozumowania Świadków Jehowy, to tak samo możemy powiedzieć, że nikt poza Jezusem Chrystusem nie posiada wszelkiej władzy na ziemi jak i na niebie, nawet Ojciec (a przynajmniej nie znajdujemy tego na kartach Pisma Świętego):

 

Mt 28,18 Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. (BT)

 

Tak się składa że słowo władza jest synonimem słowa moc i wszelka władza jest równoznaczna z wszelką mocą. Oczywiście Świadkowie Jehowy mówią, że ta władza została mu dana. Jest to mętne tłumaczenie, bo należy zwrócić uwagę na kilka kwestii: to oni odmawiają wszechmocy Ojcu, twierdząc, że skoro dał, to nie mógł on podarować Mu absolutnej wszechmocy; wszystko co ma Ojciec należy do Jezusa „Wszystko, co ma Ojciec, moje jest; dlatego rzekłem, że z mego weźmie i wam oznajmi” (J 16,15); ponadto należy zwrócić uwagę na pewną tendencję w języku koine do bardzo częstego używania strony biernej.

 

Warto dodać, że Jezus jak najbardziej jest określony jako wszechmocny. Nie jest to co prawda napisane bezpośrednio, ale taki wniosek pozwala nam wysnuć pewien ciąg myślowy.

 

W apokalipsie mamy słowa:

 

Ap 1,7-8 Oto nadchodzi z obłokami, i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący. (BT)

 

oraz:

 

Ap 22,12-16 Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze Mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. [...] Ja, Jezus, posłałem mojego anioła, by wam zaświadczyć o tym, co dotyczy Kościołów. Jam jest Odrośl i Potomstwo Dawida, Gwiazda świecąca, poranna. (BT)

Proszę zwrócić uwagę, że ten Alfa i Omega z pierwszego fragmentu jest Bogiem wszechmogącym. Natomiast z tego drugiego fragmentu ten Alfa i  Omega to Jezus. Tożsamość Jezusa dodatkowo podkreślają atrybuty "Pierwszy i Ostatni", jeśli przytoczymy poniższy werset:

 

Ap 2,8 A do anioła zboru w Smyrnie napisz: To mówi pierwszy i ostatni, który był umarły, a ożył. (BW)

Nie rozumiem, dlaczego Świadkowie Jehowy nie przyjmują takiej argumentacji, a z łatwością kupują ten "ciąg logiczny" wskazujący, że Jezus jest Michałem Archaniołem.

 

W Pismach Hebrajskich słowo ’elo'ah (bóg) ma dwie formy liczby mnogiej, mianowicie: ’elo·him' (bogowie) i ’elo·he' (czyiś bogowie). Obie te formy liczby mnogiej na ogół odnoszą się do Jehowy i w tych wypadkach są tłumaczone w liczbie pojedynczej na „Bóg”. Czy owe formy liczby mnogiej świadczą o istnieniu Trójcy? Bynajmniej. William Smith podaje w swoim A Dictionary of the Bible (Słowniku biblijnym): „Dziwaczny pomysł, jakoby to [’elo·him'] odnosiło się do trójcy osób w Panu Bogu, jakoś nie znajduje teraz zwolenników wśród uczonych. Mamy tu do czynienia albo z tym, co gramatycy nazywają pluralis maiestatis, albo chodzi o wskazanie na pełnię Boskiej potęgi, sumę mocy manifestowanej przez Boga”.

W The American Journal of Semitic Languages and Literatures (Amerykańskie czasopismo poświęcone językom i literaturom semickim) czytamy o ’elo·him': „Słowo to łączy się prawie zawsze z orzeczeniem czasownikowym w liczbie pojedynczej i jego cecha jest określana przymiotnikiem w liczbie pojedynczej”. Tytuł ’elo·him' występuje na przykład 35 razy w relacji o stwarzaniu i za każdym razem czasownik opisujący, co Bóg powiedział lub uczynił, jest w liczbie pojedynczej (Rodzaju 1:1 do 2:4). W owej publikacji tak to skomentowano: „[’Elo·him'] należy raczej tłumaczyć jako wzmocnioną liczbę mnogą, oznaczającą wielkość i majestat”.

’Elo·him' nie znaczy „osoby”, tylko „bogowie”. Tak więc ci, którzy argumentują, że słowo to mieści w sobie znaczenie Trójcy, sami siebie czynią politeistami, czcicielami więcej niż jednego Boga. Dlaczego? Ponieważ znaczyłoby to, że w Trójcy są trzej bogowie. Tymczasem niemal wszyscy rzecznicy Trójcy odrzucają pogląd, jakoby składała się ona z trzech odrębnych bogów.

W Biblii użyto słów ’elo·him' i ’elo·he' również w odniesieniu do pewnej liczby bożków (Wyjścia 12:12; 20:23). Innym razem można to odnieść tylko do jednego fałszywego bóstwa, na przykład gdy Filistyni mówili o „Dagonie, swoim bogu [’elo·he']” (Sędziów 16:23, 24). Baal jest nazywany „bogiem [’elo·him']” (1 Królów 18:27). Określenie to bywa też używane w stosunku do ludzi (Psalm 82:1, 6). Mojżeszowi powiedziano, że ma służyć za „Boga [’elo·him']” Aaronowi i faraonowi (Wyjścia 4:16; 7:1).

Oczywiście użycie tytułów ’elo·him' i ’elo·he' w stosunku do fałszywych bóstw czy nawet ludzi nie oznacza, że każdy z nich był wielością bogów; tak samo stosowanie ’elo·him' albo ’elo·he' w odniesieniu do Jehowy nie znaczy, że jest On więcej niż jedną osobą, zwłaszcza gdy się bierze pod uwagę świadectwo, które daje na ten temat reszta Biblii.

 

Z tym akurat nie ma co polemizować. Jedyne co można dodać, to że żaden szanujący się apologeta nie używa tego argumentu na poparcie koncepcji Trójcy.

  

Jezus odrębnym stworzeniem

Podczas swego pobytu na ziemi Jezus był człowiekiem — aczkolwiek człowiekiem doskonałym, ponieważ to Bóg przeniósł jego siłę życiową do łona Marii (Mateusza 1:18-25). Nie taki jednak był początek jego istnienia. On sam oznajmił, że „zstąpił z nieba” (Jana 3:13). Nic więc dziwnego, że później powiedział do swych naśladowców: „Cóż więc, gdy ujrzycie, jak Syn Człowieczy [Jezus] wstępuje tam, gdzie był przedtem?” (Jana 6:62, NBj).

A zatem przed przyjściem na ziemię Jezus istniał w niebie. Czy był tam jedną z osób wszechmocnego, wiecznego, trójjedynego Pana Boga? Nie, bo Biblia wyraźnie mówi, że w swym bycie przedludzkim Jezus był stworzoną istotą duchową, tak jak stworzonymi przez Boga istotami duchowymi byli aniołowie. Ani aniołowie, ani Jezus nie istnieli, dopóki nie zostali stworzeni.

Jezus był w swym bycie przedludzkim „pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kolosan 1:15, NBj).

 

To nie prawda. Nidzie Biblia nie podaje informacji, jakoby Jezus był stworzony. Pierworodny wszelkiego stworzenia bynajmniej nie oznacza, pierwszego stworzenia. Pierworodny w Biblii to dziedzic. W Hbr 12,16 czytamy, że Ezaw sprzedał Jakubowi swoje pierworodztwo. Nie można sprzedać kolejności swojego urodzenia, ale można sprzedać swoje prawo do dziedziczenia. Nie mielibyśmy żadnych wątpliwości, gdyby było tam napisane, że Jezus jest pierwszym stworzeniem, a nie że jest pierworodnym wobec wszelkiego stworzenia.

 

Był „początkiem stworzenia Bożego” (Apokalipsa [Objawienie] 3:14, BT). Nie można się zgodzić z tłumaczeniem, że „początek” [po grecku ar·che'] znaczy, iż Jezus 'zapoczątkował’ Boże dzieło stwarzania. Jan używa w swoich pismach biblijnych różnych form greckiego słowa ar·che' ponad 20 razy i zawsze znaczą one po prostu „początek”. Tak więc Jezus został stworzony przez Boga jako początek niewidzialnych stworzeń Bożych.

 

 

Po pierwsze to jest to prawie pewne, że Apokalipsa i Ewangelia Jana, oraz jego listy nie miały wspólnego autora (choć często się zakłada, że pisma te pochodzą z jego tradycji). Po drugie, nawet jak nie używał tego wyrazu w innym znaczeniu, to nie oznacza, że nie mógł właśnie tutaj w końcu to zrobić. Tak samo jak ze słowem „duch” (greckie „pneuma”). Zawsze św. Jan używa słowa „pneuma” w znaczeniu „duch”. Ale we fragmencie J 3,8 „Wiatr (gr. pneuma) wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha (gr. pneuma)” widzimy, że słowo pneuma zostało użyte dwa razy. Czy to pierwsze wystąpienie tego pneuma mamy na siłę przetłumaczyć na „duch” zamiast na „wiatr” tylko dlatego, że u świętego Jana za każdym innym razem słowo pneuma jest przetłumaczone tylko na „duch”? W Ewangelii, w trzech listach i apokalipsie słowo pneuma pada 58 razy w znaczeniu „duch”, a tylko raz w znaczeniu „wiatr”, podczas gdy „arche” w tych samych pismach pada tylko 12 razy. Jak widzimy mamy do czynienia z dość poważnym błędem logicznym.

 

Słowo arche ma wiele znaczeń. Mogą to być „przełożony”, „najwyższy rangą”, „najdostojniejszy”. I co ciekawe, to św. Jan używa właśnie tego przedrostka w takim znaczeniu (np. archiereus - arcykapłan - przełożony kapłanów np. w J 7,32 składa się z przedrostka arche i hiereus). Arche ma również znaczenie władzy, zwierzchnictwa (np. w Łk 20,20). Może to również oznaczać tego, który dał początek stworzeniu Bożemu (co jest zgodne z kontekstem nauczania Ewangelii). Co prawda w samym Nowym Testamencie nie znajdujemy tego wyrazu w takim znaczeniu (ponieważ stwierdzenia, że coś nadało początek czemuś są bardzo rzadko spotykane), ale w takim znaczeniu znajdujemy antonim słowa „arche” („początek”), a mianowicie chodzi o słowo „telos”, (czyli „koniec”):

 

Rz 10,4 Albowiem końcem (gr. telos) prawa jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony każdy, kto wierzy.

 

Kontekst powyższego wersetu wyraźnie wskazuje na to, że Jezus był przyczyną końca prawa starotestamentalnego, a więc analogicznie w wersecie mówiącym o tym, że Jezus jest „początkiem stworzenia Bożego” nie można doszukiwać się źródła doktryny, że został on stworzony. Nie mielibyśmy wątpliwości, gdyby tu było napisane, że jest On „pierwszym stworzeniem Bożym”, ale tego nigdzie nie znajdujemy.

 

Warto zwrócić uwagę, jak ściśle owo nawiązanie do pochodzenia Jezusa odpowiada wypowiedziom symbolicznej „Mądrości” w biblijnej Księdze Przysłów: „Jahwe stworzył mnie, pierwociny swego tworzenia, przed najstarszymi ze swych dzieł. Zanim zostały osadzone góry, przed pagórkami, ja zostałam zrodzona; zanim uczynił ziemię, pola i pierwsze części składowe świata” (Przysłów 8:12, 22, 25, 26, NBj). Chociaż określenia „Mądrość” użyto tu do uosobienia mądrości stworzonej przez Boga, to jednak większość uczonych zgodnie przyznaje, iż jest to w rzeczywistości obrazowe określenie Jezusa jako stworzenia duchowego, zanim został człowiekiem.

Jezus w swym bycie przedludzkim jako „Mądrość” mówi dalej, że był „u Jego [Boga] boku mistrzowskim rzemieślnikiem” (Przysłów 8:30, Bj). Uwzględniając tę rolę mistrzowskiego wykonawcy, w Liście do Kolosan 1:16 powiedziano o Jezusie, że „przez niego Bóg stworzył wszystko w niebie i na ziemi” (Today’s English Version [TEV]).

Tak więc za pośrednictwem tego mistrzowskiego robotnika, niejako swego młodszego partnera, Bóg Wszechmocny stworzył wszystko inne.

 

O dziwo nikt nie interpretuje tej Mądrości z Księgi Przysłów tak dosłownie, jak czynią to Świadkowie Jehowy. Dla nas trynitarianów jest to pewna analogia, podobieństwo do Jezusa, który był u boku Ojca i stwarzał świat. Jezus jest również obrazem Józefa, syna Jakuba, ze względu na wiele podobieństw do niego: został znienawidzony przez swoich braci (Rdz 37,4 i J 7,5), miał lat 30 jak zaczynał swoją karierę (Rdz 41,46 i Łk 3,23), był umiłowanym swojego Ojca (Rdz 37,3 i Mt 3,17), został sprzedany (Rdz 37,28 i Mt 26,15), fałszywie oskarżony (Rdz 39,16-18 i Mt 26,59-60), był umieszczony z dwoma więźniami, z których jeden był stracony, a drugi ocalał (Rdz 40,2-3 i Łk23,32), przebaczył swoim winowajcom (Rdz 45,1-15 i Łk 23,34), ocalił naród (Rdz 45,7 i Mt 1,21) itp. A jednak nikt nie utożsamia Józefa z Jezusem. Jan Lewandowski w swoim artykule „Księga Przysłów 8:22 w interpretacji Świadków Jehowy”http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-stworzony-czy-zrodzony/art_41_Ksiega-Przyslow-8_22-w-interpretacji-Swiadkow-Jehowy.htm zauważa, że hebrajski wyraz „qanah” przetłumaczony jako „stworzył” ma też inne znaczenia, chociażby takie jak „nabywać”, „posiąść”. Z takim tłumaczeniem spotykamy się we fragmencie Prz 4,7:

 

"Podstawą mądrości: zdobywaj mądrość, za wszystko, co masz, mądrości nabywaj!" (Biblia Tysiąclecia)

 

Należy dodać, że Nowy Testament nigdzie nie nawiązuje do tego fragmentu z Księgi Przysłów, a takie nawiązanie wzięło się jedynie z tradycji, której to Świadkowie Jehowy nie uznają. I co najważniejsze, to warto podkreślić, że ci którzy w ten sposób nawiązywali tę mądrość do Jezusa, uważali, że został On zrodzony, a nie stworzony. Przykładem tego może być chociażby Orygenes. Jeśli chodzi o fragment z Kolosan 1,16, to warto zwrócić uwagę, że wyraz „inne” w tłumaczeniu tego wersetu „przez niego Bóg stworzył wszystko inne” nie znajduje się w oryginale, a jedynie w Biblii Świadków Jehowy, co sprawia, że staje się to ich jedynie pobożnym życzeniem, którego nie potrafią uzasadnić. Innymi słowy oryginał grecki oddaje ten werset jako „przez Niego Bóg stworzył wszystko” a nie „ przez Niego Bóg stworzył wszystko inne”. Słowo „inne” znajduje się tylko w tłumaczeniu Świadków Jehowy, aby treść ich Biblii doskonale współgrała z ich doktryną.

Więcej na temat kontrowersji związanych z mądrością bożą w artykule "Czy Jezus jest stworzeniem?" na stronie:

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-stworzony-czy-zrodzony/art_42_Czy-Jezus-jest-stworzeniem_.htm

 

Biblia tak to streszcza: „Dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, od którego wszystko pochodzi (...) oraz jeden Pan Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało” (kursywa nasza). (1 Koryntian 8:6, BT).

 

Tym fragmentem zajmiemy się już niedługo. Świadkowie Jehowy często go przytaczają jako argument przeciwko istnieniu Trójcy, lecz nawet nie zdają sobie z tego sprawy, jak bardzo ten fragment świadczy za Trójcą, a nie przeciw niej. Zniecierpliwionym podpowiem, że w takim wypadku należy spytać Świadków Jehowy, czy wobec tego Bóg Ojciec nie jest Panem, lub jest jakimś mniejszym panem, skoro jedynym Panem według tych słów jest Jezus Chrystus. Jak się niedługo okaże, takie postawienie sprawy będzie dla nich samo-destrukcyjne i nie do przeskoczenia.

 

 

Nie ulega wątpliwości, że właśnie do tego mistrzowskiego robotnika Bóg powiedział: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz” (Rodzaju 1:26). Niektórzy twierdzą, że „my” i „nasz” w tym wyrażeniu wskazuje na Trójcę. Gdybyś jednak powiedział: „Zróbmy coś”, nikt nie uznałby tego za oczywistą sugestię, że szereg osób stopiło się w tobie w jedną całość. Po prostu miałbyś na myśli, że w dwie osoby lub w kilka osób będziecie się wspólnie czymś zajmować. Tak samo Bóg, mówiąc „my” i „nas”, po prostu zwracał się do kogoś innego, do swego pierwszego stworzenia duchowego, swego mistrzowskiego wykonawcy, Jezusa w jego bycie przedludzkim.

 

 

Myślę, że nie koniecznie trzeba się z tym zgodzić (czasem ktoś może powiedzieć do samego siebie np. „spróbujemy coś wymyślić”, co nie oznacza od razu, że ta osoba ma rozdwojenie jaźni i mówi do kilku osób znajdujących się w swoim ja. Jednakże skoro ta argumentacja tak naprawdę nie uderza w Trójcę, więc nie ma potrzeby z tym polemizować.

 

 

Czy można kusić Boga?

W Ewangelii według Mateusza 4:1 powiedziano o Jezusie, że „był kuszony przez Diabła”. Szatan pokazał Jezusowi „wszystkie królestwa świata i chwałę ich”, po czym rzekł: „Wszystko to dam tobie, jeśli upadniesz i oddasz mi cześć” (Mateusza 4:8, 9). Szatan próbował nakłonić Jezusa do nielojalności wobec Boga.

Ale co by to była za próba lojalności, gdyby Jezus był Bogiem? Czy Bóg mógłby się zbuntować przeciw sobie samemu? Nie, natomiast aniołowie i ludzie mogą się zbuntować przeciwko Bogu i tak zrobili. Kuszenie Jezusa mogło mieć sens jedynie w tym wypadku, jeśli Jezus nie był Bogiem, tylko odrębną jednostką, jak anioł lub człowiek, który ma wolną wolę i może być nielojalny, gdy się na to zdecyduje.

Z drugiej strony jest nie do pomyślenia, żeby Bóg mógł zgrzeszyć i być nielojalny wobec siebie. „Doskonały jest w swych poczynaniach (...) Bóg wierności, (...) jest prawy i prostolinijny” (Powtórzonego Prawa 32:4). Gdyby więc Jezus był Bogiem, w ogóle nie mógłby być kuszony (Jakuba 1:13).

Nie będąc Bogiem, Jezus mógł się stać nielojalny. Pozostał jednak wierny i powiedział: „Idź precz, Szatanie! Napisano przecież: 'Jehowie, twemu Bogu, będziesz oddawać cześć i tylko dla Niego będziesz pełnić świętą służbę’” (Mateusza 4:10).

 

Autorzy "Czy wierzyć w Trójcę" zapominają, że Jezus Chrystus oprócz tego, że miał naturę boską, to był prawdziwym człowiekiem (Rz 5,15; Tm 2,5). A człowiek ograniczony swoim ciałem zawsze może być poddawany cielesnym i przyziemnym pokusom. Należy dodać, że Szatan próbował nakłonić do nielojalności wobec Boga Ojca, który jest Bogiem. Mam wrażenie, że Świadkowie Jehowy tworzą sobie jakieś definicje wyssane z palca w stylu: „grzech to nielojalność wobec Boga”. Skąd ta definicja i skąd taka sztywność rozumowania, że słowo Bóg to zawsze dla nas powinno być tożsame ze słowem „Trójca”. Niestety, ale dla nas słowo Bóg w zależności od kontekstu może oznaczać np. Trójcę, albo samą osobę Boga Ojca, albo Syna, albo Ducha. Jezus jako człowiek mógł być lojalny lub nielojalny wobec Boga [Ojca] bez uszczerbku na swojej boskiej naturze.

 

Jaką wartość miał okup?

Jeden z głównych powodów, dla których Jezus przyszedł na ziemię, również ma bezpośredni związek z zagadnieniem Trójcy. Biblia mówi: „Jeden (...) jest Bóg, jeden także pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który wydał siebie na okup odpowiedni za wszystkich” (1 Tymoteusza 2:5, 6).

Jezus — ani mniej, ani więcej, tylko doskonały człowiek — stał się okupem, który mógł dokładnie zrównoważyć to, co utracił Adam, mianowicie prawo do doskonałego życia ludzkiego na ziemi. Toteż apostoł Paweł słusznie mógł nazwać Jezusa „ostatnim Adamem” i powiedzieć w tym kontekście: „Tak bowiem, jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” (1 Koryntian 15:22, 45). Doskonałe życie ludzkie Jezusa było 'odpowiednim okupem’ wymaganym przez sprawiedliwość Bożą — ani mniej, ani więcej. Podstawowa zasada, przestrzegana nawet w sprawiedliwości ludzkiej, mówi, że cena, którą się płaci, powinna odpowiadać wyrządzonej szkodzie.

Gdyby jednak Jezus był częścią składową Pana Boga, cena okupu byłaby nieskończenie wyższa, niż by tego wymagało prawo Boże (Wyjścia 21:23-25; Kapłańska 24:19-21). W Edenie zgrzeszył tylko doskonały człowiek, a nie Bóg. Skoro zatem okup naprawdę miał odpowiadać sprawiedliwości Bożej, to musiał być dokładnym odpowiednikiem — doskonałym człowiekiem, „ostatnim Adamem”. Posyłając Jezusa na ziemię w charakterze okupu, Bóg sprawił więc, że Jezus stał się tym, kto mógł zaspokoić wymagania sprawiedliwości: nie jakimś wcieleniem, nie bogiem-człowiekiem, tylko doskonałym człowiekiem, „niższym od aniołów” (Hebrajczyków 2:9; por. Psalm 8:5, 6). Jakim sposobem ta czy inna część wszechmocnego Pana Boga — Ojciec, Syn albo duch święty — mogłaby być niższa od aniołów?

 

Co do problemu jedynego Boga w kontekście osoby Jezusa Chrystusa poruszonego w wersecie 1 Tym 2,5 jeszcze powrócimy, a na tę chwilę zajmijmy się okupem. Zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem narzucanie Bogu własnych reguł, którymi On miałby się kierować. Jeśli Bóg zażyczył sobie, aby ofiara była nieskończona, to wcale nie musiał się kierować zasadami, że musiała być adekwatna do winy poniesionej przez Adama. Już sami Świadkowie Jehowy zaprzeczają sobie takim stwierdzeniem, ponieważ sami przyznają, że Jezus był największym, najdoskonalszym stworzeniem bożym, przewyższającym wszystko i wszystkich, był stworzycielem Adama - pierwszego człowieka. Tak czy siak, nawet w ich wydaniu okup Jezusa nieporównywalnie przewyższał szkodę wyrządzoną przez Adama. W poniższym przykładzie jest porównane znieważenie przymierza nowego i starego i najwyraźniej Bóg nie kierował się zasadami, jakimi życzyliby sobie tego Świadkowie Jehowy, bo z tego wynika, że krew Nowego Przymierza jest cenniejsza i zasługuje na nieporównywalnie większą karę.

 

Hbr 10,28-29 Kto łamie zakon Mojżesza, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków; o ile sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał i zbezcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony, i znieważył Ducha łaski!

 

No i przypominamy, że Jezus nie jest składową Pana Boga. Nie zajmuje On jednej trzeciej całego Bóstwa, a przynajmniej nauka trynitarna tego nie uczy.

 

 

Dlaczego „jednorodzony Syn”?

Biblia nazywa Jezusa „jednorodzonym Synem” Boga (Jana 1:14; 3:16, 18; 1 Jana 4:9). Zwolennicy Trójcy twierdzą, że skoro Bóg jest wieczny, to i Syn Boży jest wieczny. Ale jak można być synem, będąc w równym wieku ze swoim ojcem?

 

Ano dokładnie tak samo, jak jest możliwe, że Bóg Ojciec nie ma daty swoich urodzin, nie miał swojego ojca, ani nie był stworzony, nie potrzebował do zrodzenia swojego Syna żadnej matki. Powoływanie się na analogię do rzeczywistości ludzkiej egzystencji jest nie na miejscu. My potrafimy zadać bardziej zastanawiające pytanie, jeśli założymy, że odwieczny Bóg stworzył w pewnym punkcie na osi czasu pierwszą istotę, pierwsze stworzenie. Jak to możliwe, żeby kochający Bóg czekał nieskończenie długi czas (od minus nieskończoności do pewnego punktu w czasie) z taką decyzją?

 

Czciciele Trójcy głoszą, że w wypadku Jezusa pojęcie „jednorodzony” wykracza poza słownikową definicję wyrazu „rodzić”, który m.in. znaczy 'być ojcem’ (Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego). Ich zdaniem, jeśli chodzi o Jezusa, oznacza ono „niezapoczątkowane pokrewieństwo”, coś jakby pokrewieństwo z jedynym synem bez zrodzenia go (Vine’s Expository Dictionary of Old and New Testament Words [Vine: Słownik objaśniający wyrazy ze Starego i Nowego Testamentu]). Czy to brzmi logicznie? Czy można zostać ojcem syna bez zrodzenia go?

 

Jezus jest odwiecznie rodzony, co nie mieści się w kategoriach czasu, tak jak Bóg i Jego odwieczność nie mieści się w tychże kategoriach. Jezus jest będącym w łonie ojca, posiadający tę samą naturę co On. To właśnie ze względu na naturę w katolickim wyznaniu wiary mówimy „Bóg z Boga, [...] zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu [...]”.

 

Poza tym dlaczego w Biblii użyto tego samego greckiego słowa „jednorodzony” (jak to bez żadnego wyjaśnienia przyznaje Vine) do opisania pokrewieństwa między Izaakiem a Abrahamem? W Liście do Hebrajczyków 11:17 jest mowa o Izaaku jako „jednorodzonym synu” Abrahama. Nie ulega wątpliwości, że Izaak był jednorodzony w normalnym znaczeniu tego słowa, a nie w sensie równości ze swym ojcem co do wieku bądź pozycji.

Podstawowym greckim odpowiednikiem słowa „jednorodzony”, użytego w odniesieniu do Jezusa i do Izaaka, jest mo·no·ge·nes', od mo'nos, — „jedyny”, i gi'no·mai, którego rdzeń oznacza „rodzić”, „stawać się (zaczynać istnieć)”, jak mówi Exhaustive Concordance (Wyczerpująca konkordancja) Stronga. Dlatego mo·no·ge·nes' znaczy: „Pojedynczo urodzony, jednorodzony, tj. jedyne dziecko” (A Greek and English Lexicon of the New Testament [Grecko-angielski leksykon Nowego Testamentu] E. Robinsona).

 

Jednorodzony otrzymuje od ojca pełne dziedzictwo, pełną moc po jego odejściu. Jednakże ze względu na nieadekwatną analogię do stosunków międzyludzkich nie jest ona taka dokładna. Przecież Ojciec Niebieski się nie zestarzeje, nie umrze, a Syn nie spłodzi kolejnego pokolenia. Nie wyciągajmy wniosku, że zawsze ojciec jest większy od syna, bo niedługo będziemy głosić, że największym z ludzi jest Adam - pierwszy człowiek. To o Janie Chrzcicielu już Jezus powiedział jako o największym wśród zrodzonych z niewiast. To wyraźnie pokazuje, że potomek może czasem być większy od swoich ojców. Ponadto nie odbierajmy Bogu prawa do oddania z miłości swojemu Synowi całego majestatu, pozycji i równości. Ile Bóg Ojciec powinien przekazać Synowi zostawmy decyzji Ojca, a nie Świadkom Jehowy.

 

W Theological Dictionary of the New Testament (Teologicznym słowniku Nowego Testamentu), wydanym przez Gerharda Kittela, czytamy: „[Mo·no·ge·nes'] znaczy 'jedyny potomek’, a więc nie mający braci ani sióstr”. W książce tej powiedziano również, że w Ewangelii według Jana 1:18; 3:16, 18 i w Liście 1 Jana 4:9 „pozycja Jezusa nie jest tylko przyrównana do pokrewieństwa jedynego dziecka z jego ojcem. To rzeczywiście jest pokrewieństwo jednorodzonego z Ojcem”.

Tak więc Jezus, jednorodzony Syn, kiedyś zaczął żyć.

 

Tu jest błędne przywołanie analogii czysto ludzkich, które nie znajduje potwierdzenia w relacji boskiej. Było to już wcześniej omawiane.

 

Wszechmocny Bóg słusznie może być nazywany jego Rodzicem, czyli Ojcem w tym samym sensie, w jakim zrodził syna ziemski ojciec, na przykład Abraham (Hebrajczyków 11:17). Kiedy więc Biblia mówi o Bogu jako „ojcu” Jezusa, właśnie to ma na myśli: że są oni dwiema odrębnymi jednostkami. Bóg jest seniorem, a Jezus juniorem pod względem czasu istnienia, pozycji, potęgi i wiedzy.

 

Jak wyżej. Niewłaściwa analogia do relacji ludzkich. A poza tym, to Świadkowie Jehowy uparcie próbują stwarzać sobie wzory hierarchii, relacji i budować definicję synostwa. Przecież nawet w naszych ziemskich realiach obserwujemy, że niekiedy syn potrafi mieć większą pozycję, wiedzę i władzę niż jego ojciec. Poza tym nawet jeśli byśmy założyli niższą wiedzę, pozycję i potęgę syna, to nie przeczy to prawdziwemu bóstwu Jezusa, który ma boską naturę wynikającą z faktu, że jest synem zrodzonym, a nie stworzonym. Wszystko co rodzi, przekazuje naturę swojemu potomstwu. Człowiek zrodzi człowieka i przekazuje mu swoją ludzką naturę, nawet jeśli osoba zrodzona nie posiada wszystkich takich cech, jak osoba rodząca. Nawet jeśli potomek urodzi się bez rąk, bez oczu, z siedmioma palcami u nóg, to zawsze jest człowiekiem. Jezusowi, gdyby nie posiadał dokładnie wszystkich cech, które ma Ojciec, nie można odmawiać natury boskiej, jako iż został zrodzony a nie stworzony przez Boga.

 

 

Jeżeli wziąć pod uwagę, że Jezus nie był jedynym duchowym synem Bożym stworzonym w niebie, to od razu wiadomo, dlaczego w jego wypadku użyto określenia „jednorodzony Syn”. Mnóstwo innych stworzonych bytów duchowych, aniołów, również nazwano „synami Bożymi” w tym samym znaczeniu, w jakim został tak nazwany Adam, ponieważ ich siła życiowa pochodziła od Jehowy Boga, Źródła życia (Hioba 38:7; Psalm 36:9 [36:10, Biblia warszawska (Bw)]; Łukasza 3:38). Niemniej wszystkie zostały stworzone za pośrednictwem „jednorodzonego Syna”, który był jedynym Synem zrodzonym bezpośrednio przez Boga (Kolosan 1:15-17).

 

Te wszystkie stworzenia były synami w sensie przenośnym. Można mówić o przybranym ojcostwie (Rz 8,15). W każdej kulturze są duchowi ojcowie, ojcowie którzy przekazali swojemu przybranemu potomstwu jakieś duchowe dziedzictwo, okazują wobec niego szczególną troskę i starania. Natomiast o Jezusie jest powiedziane, że jest jednorodzonym Synem, Synem w specjalnym tego słowa znaczeniu. Więc nie można zrównywać ojcostwa przybranego z ojcostwem dosłownym, który należy się wyłącznie jednorodzonemu.

 

 

Czy Jezusa uważano za Boga?

Chociaż w Biblii często nazywa się Jezusa Synem Bożym, to jednak w I wieku nikt nie myślał, że on jest Bogiem-Synem. Nawet demony, które 'wierzą, że jest jeden Bóg’, wiedziały z własnych przeżyć w dziedzinie duchowej, że Jezus nie jest Bogiem. Dlatego słusznie zwracały się do niego jako do odrębnego „Syna Bożego” (Jakuba 2:19; Mateusza 8:29). Kiedy zaś Jezus umarł, stojący obok żołnierze rzymscy wiedzieli dostatecznie dużo, aby mówić, iż to, co usłyszeli od jego naśladowców, musi być prawdą — nie że Jezus był Bogiem, tylko że „z pewnością ten był Synem Bożym” (Mateusza 27:54).

Tak więc wyrażenie „Syn Boży” odnosi się do Jezusa jako do odrębnej, stworzonej istoty, a nie do części składowej jakiejś Trójcy.

 

 

Trójca to nie części składowe. Nasza wiara nie naucza, że Jezus zajmuje 33% udziałów w tej „spółce”. Jest to pewna mistyczna jedność, jeden Bóg, ale trzy osoby boskie. Bycie Synem Bożym nie przeczy temu, że Jezus jest Bogiem. Tak samo jak określenie „syn człowieczy” nie przeczy temu, że jest on człowiekiem. Takie określenie w Nowym Testamencie zawsze odnosi się do Jezusa, ale w Starym Testamencie odnosi się do zwykłych ludzi (np. Hi 25,6; Ps 80,18; 144,3; Iz 51,12; 56,2; Ez 2,1.3.6.8 itp). Jeśli ktoś był synem człowieczym, to oznacza, że nie był człowiekiem? Absurd!

 

Będąc Synem Bożym, nie mógł on być samym Bogiem, bo w Jana 1:18 powiedziano: „Boga nikt nigdy nie widział” (BT).

 

Po pierwsze, to św. Jan pisząc te słowa mógł nam dać do zrozumienia, że dotychczas, przed przyjściem Jezusa, Boga Ojca nikt nie widział, a nie, że ten kto jest Bogiem, nie był, nie jest i nie będzie nigdy widoczny. Niestety nie można zobaczyć Ducha (co najwyżej zjawę lub zjawisko związane z obecnością ducha), nie posiada ona materii, nie odbija, nie zakrzywia ani nie wytwarza światła. O Jezusie mówimy, że miał podwójną naturę: boską i ludzką. Jezus oprócz tego, że był prawdziwym Bogiem, to był również prawdziwym człowiekiem. A co za tym idzie, to posiadał materiale ciało był widzialny. Naprawdę nie ma co do tego dorabiać jakiś teorii i wyciągać durnych wniosków.

 

Po drugie to słowo „widzieć” użyte w tym fragmencie nie koniecznie musi oznaczać widzenie oczami. Może to również odnosić się do widzenia duchowego. Przypatrzmy się następującym fragmentom:

 

J 14,7-9 Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali; odtąd go znacie i widzieliście go.

8. Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? (BW)

 

3 J 1,11 Umiłowany! Nie naśladuj tego, co złe, ale to, co dobre. Kto czyni dobrze, z Boga jest, kto czyni źle, nie widział Boga. (BW)

 

 

Uczniowie uważali Jezusa za 'jednego pośrednika między Bogiem a ludźmi’, a nie za samego Boga (1 Tymoteusza 2:5). Zgodnie z samym znaczeniem tego wyrazu pośrednik to ktoś inny niż ci, którzy potrzebują pośrednictwa, toteż utożsamianie Jezusa z jedną ze stron, które ma pojednać, byłoby sprzeczne z tą definicją. Byłoby to udawaniem kogoś, kim się nie jest.

Biblia wypowiada się wyraźnie i konsekwentnie o stosunkach łączących Boga z Jezusem. Tylko Jehowa Bóg jest Wszechmocnym. Bezpośrednio stworzył Jezusa do bytu przedludzkiego. Jezus miał więc początek i nigdy nie mógł być równy Bogu pod względem potęgi ani wieczności.

 

Św. Paweł pisząc te słowa nie zajmował się w tym momencie nauką trynitarną, ani naturą Boga. Przekaz tego fragmentu był inny, niż wydaje się to Świadkom Jehowy. To właśnie Jezus Chrystus złożył swoją ofiarę, aby pojednać ludzkość z Bogiem. Bez ofiary Jezusa Chrystusa nie dojdziemy do Boga. Żadna inna droga do Niego nie prowadzi i nie da się dojść do Stwórcy z pominięciem Jezusa Chrystusa.

 

 

 

Czy Bóg zawsze przewyższa Jezusa?

Jezus nigdy nie twierdził, że jest Bogiem. Wszystko, co mówił o sobie, świadczy o tym, że nie uważał siebie za równego Bogu pod żadnym względem — ani pod względem mocy, ani wiedzy, ani wieku.

W każdym okresie swego istnienia, czy to w niebie, czy na ziemi, swymi wypowiedziami i postępowaniem dawał dowody, że jest podporządkowany Bogu. Bóg zawsze jest wyższy, a Jezus niższy, stworzony przez Boga.

 

Znowu broszura "Czy wierzyć w Trójcę" powtarza teorię, że Jezus dawał dowody, że jest stworzony przez Boga. A gdzie to można znaleźć, bo ja nie potrafiłem się doszukać?

 

Nie zapominajmy o tym, jaki był cel wcielenia Syna Bożego. Nie przyszedł On po to, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać okup za wielu (Mk 10,45). Jezus nie stawiał się na świeczniku w tym celu, aby ludzie oddawali Mu należną cześć. On przyszedł uczyć nas pokory: „[...] uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem [...]” Mt 11:29, (BT)

 

Wyraz dobrowolnego samouniżenia naszego Pana znajdujemy we fragmencie z Listu do Filipian:

 

Flp 2,5-8 Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. (BW)

 

Z tego fragmentu wynika, że Jezus z własnej woli uniżał samego siebie, aby nauczyć nas takiego usposobienia odcinającego się od pychy, samowywyższania, a nauczyć pokory i podporządkowania. Jezus, który chociaż „był w postaci Bożej” wyparł się samego siebie, swojej godności stwórcy, umiłowanego i jednorodzonego syna Boga i przyszedł do nas, aby być „sługą obrzezanych” (Rz 15,8). Więc skoro przyjął taką postawę, aby być niższy od swoich braci, to nie wymagajmy od Niego, aby na każdym kroku podkreślał równość wobec Ojca.

 

Jezus różni się od Boga

Jezus wielokrotnie wyjaśniał, że jest kimś innym niż Bóg i że podlega Bogu, któremu oddaje cześć i którego nazywa „Ojcem”. W modlitwie do Boga, swego Ojca, Jezus powiedział: „O Tobie, jedynym prawdziwym Bogu” (Jana 17:3).

 

Na podstawie artykułu „Aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa...”: dostępnego na stronie:

http://www.trinitarians.info/trojca/monoteizm-politeizm-bog-jest-jeden/art_263_Aby-poznali-ciebie_-jedynego-prawdziwego-Boga-i-Jezusa-Chrystusa___.htm
 

Dla precyzji, przytoczmy ten fragment w całości:

 

J 17,3 A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś. (BW)

 

Jedyne, na co my trynitarianie możemy się zgodzić, to jest to, że przeczy on ewidentnie politeizmowi. Przecież koncepcja Trójcy zakłada, że jest tylko JEDEN Bóg (lecz w trzech osobach), a nie dwóch, lub trzech. Gdyby Jezus powiedział tutaj: „aby poznali nas - prawdziwych Bogów”, to wtedy mielibyśmy już do czynienia z politeizmem. Jednakże Jezus czegoś takiego nie powiedział. Natomiast powiedział inne słowa w J 10,30: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy!”. Według mnie takie słowa były już wystarczające, aby zrozumieć tę mistyczną jedność Ojca i Syna, co przez długie wieki chrześcijaństwa było tak właśnie rozumiane. A jak było coś dobrze rozumiane, to najwyraźniej nie było sensu tego tematu tak rozwijać. Warto przypomnieć zacytowane wcześniej słowa św. Pawła mówiącego, że jest wiele tak zwanych bogów na niebie i na ziemi (1 Kor 8,5). Jezus mając na uwadze przyszły zasięg chrześcijaństwa rozciągającego się na pogaństwo, mógł skontrastować w ten sposób swego Ojca do wszelkich bóstw pogańskich, aby oni je wszystkie odrzucili, a poznali jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, który stanowi razem z Nim jedno (J 10,30). Nie można też pominąć postawy Jezusa Chrystusa będącego na ziemi – jego osoby przepełnionej pokorą, który nigdy nie dążył do tego, aby ktokolwiek oddawał Mu cześć boską, cześć, jaka przysługuje stwórcy wszechrzeczy (J 1,3.10; Kol 1,16; Hbr 1,2.10). Chociaż był większy od Jana Chrzciciela, to jednak o nim powiedział, że jest największy wśród narodzonych z niewiast (Mt 11,11). Sam o sobie powiedział, że nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć (Mt 20,27-28). Chociaż był zarówno Synem Bożym jak i synem człowieczym, to jednak na każdym kroku nazywał się synem człowieczym. Ten fakt eksponował bardzo, a jego wypowiedzi o tym, że jest synem Bożym pojawiały się tylko w szczególnych przypadkach – nie eksponował tego faktu, a nawet zabraniał duchom nieczystym i swoim uczniom, aby o tym mówili (Mk 3:11-12; Łk 4:41; 9:20-21). Natomiast zupełnie inaczej ma się sprawa z Jego uczniami - u nich raczej nie spotyka się tego, żeby głosili, iż Jezus jest synem człowieczym, tylko na każdym kroku uczą, że jest on Synem Bożym, każą w to wierzyć (J 20,31), podkreślają, jak wielkie znaczenie ma ta wiara. I teraz pytanie, które należałoby postawić Wam drodzy antytrynitarianie. Macie „pretensję”, że Jezus nie eksponował swego Bóstwa, przy założeniu, że nim był, więc dlaczego nie eksponował tego, że jest Synem Bożym i to jednorodzonym, tylko podkreślał coś mniej istotnego - że jest synem człowieczym??? Syn człowieczy w Starym testamencie był kojarzony jako po prostu człowiek (np. Pwt 32,8; Hi 15,14; 25,6; Ez 2,1.3.6.8; 3,1.3.4.10.17.25...; Dn 8,17 itp.). Dlaczego nie chwalił się tym, że jego prawdziwym ojcem był sam Bóg, a nie człowiek (Mt 1,18.20.25)? Wobec tego nie miejmy pretensji, że Jezus nie nazywał siebie Bogiem, bo nawet nie nazywał się jednorodzonym synem Bożym, nie obwieszczał, że jest stwórcą, nie chwalił się, że nie ma ziemskiego ojca, ponieważ Jego ojcem jest sam Bóg. Naukę o Jego boskiej naturze zostawił apostołom, którym powierzył misję głoszenia prawdy o nim samym.

 

Według Jana 20:17 rzekł do Marii Magdaleny: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego” (BT).

 

Zauważmy, że Jezus nie powiedział tutaj „Wstępuję do Ojca naszego oraz do Boga naszego”. Jest tu wyraźne rozróżnienie na „Boga mojego” i „Boga waszego”, które wskazuje na inną relację Boga dla Jezusa i inną relację Boga dla nas. Więcej na ten temat w artykule „Subordynacjonizm? - odpowiedź na argumenty antytrynitarian” na stroniehttp://www.trinitarians.info/trojca/czy-ojciec-wiekszy-niz-syn/art_170_Subordynacjonizm_---odpowiedz-na-argumenty-antytrynitarian.htm

 

 

 

W Liście 2 do Koryntian 1:3 apostoł Paweł potwierdza to pokrewieństwo: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Skoro Jezus miał Boga, swego Ojca, to nie mógł zarazem być tym Bogiem.

 

No nie, błędny wniosek. Z tego jedynie wynika, że nie mógł być co najwyżej Bogiem Ojcem, co nie oznacza, że nie mógł być Bogiem, który ze swoim Ojcem stanowi jedno.

 

Apostoł Paweł nie miał zastrzeżeń do wyraźnego odróżniania Jezusa od Boga: „Dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec (...) oraz jeden Pan Jezus Chrystus” (1 Koryntian 8:6, BT).

 

Skoro Świadkowie Jehowy uważają, że jedynym Bogiem jest tutaj nazwany Bóg Ojciec, a więc na tej podstawie należy uznać, iż Jezus już być nim nie może, to niech będą konsekwentni. Skoro Jezus nie może być Bogiem, bo Bóg jest tylko jeden i jest nim Ojciec, to wobec tego Ojciec nie może być Panem, bo zgodnie z tym wersetem Pan również jest tylko jeden i jest nim Jezus Chrystus. Bóg Ojciec nazwany jedynym Bogiem, Jezus Chrystus w identyczny sposób nazwany jedynym Panem i tak samo Jezus jest przeciwstawiony jedynemu Bogu – czyli Ojcu, jak Bóg Ojciec przeciwstawiony jedynemu Panu – czyli Jezusowi!!! Jeśli Jezus nie jest Bogiem, to Bóg Ojciec nie jest Panem, jeśli Jezus jest jakimś mniejszym bogiem, bo tym jedynym jest Ojciec, to Bóg Ojciec jest jakimś mniejszym panem, bo tym jedynym Panem jest Jezus Chrystus. Na podstawie tego fragmentu Jezus jest takim samym Panem, jakim Ojciec jest Bogiem. Świadkowie Jehowy zazwyczaj nie przeczą temu, że Jezus jednak Bogiem jest (zob. J 1,1; 1,18; 20,28 itp.), tylko, że jest jakimś mniejszym bogiem. Jednakże nie mogą się wyprzeć tego, że Bóg Ojciec jest Panem, gdyż o tym wielokrotnie znajdujemy w Biblii - np. Ps 8,1n; Mk 12,29 (przy założeniu, że Jahwe odnosi się tylko do Boga Ojca); Dz 4,24-27 itp. Tego nie mogą nawet zaprzeczyć Świadkowie Jehowy, którzy prawie wszędzie w NT pozamieniali słowo „Pan” odnoszące się do Ojca na „Jehowa”, gdyż i tak nie są wstanie nic zrobić z wersetem Ps 8,1: Jehowo, nasz Panie, jakże majestatyczne jest twe imię na całej ziemi, ty, którego dostojeństwo jest wychwalane nad niebiosa!

 

Więc zapytajmy się Świadków Jehowy, czy wobec tego Bóg Ojciec nie jest Panem, czy może jest jakimś mniejszym panem od Jezusa? Może część z nich będzie próbowała tego bronić tym, że panami są nazwani również ziemscy ludzie, więc nie jest to wcale taki elitarny tytuł. Niestety jest to samodestrukcyjne, ponieważ słowa „bóg” i „pan” rządzą się identycznymi regułami. Słowo „bóg” jest również używane wobec zwykłych osób i istot niebieskich: np. Ps 82,6; J 10,34-35; Ps 8,6 (w oryginale te istoty niebieskie to bóg/bogowie) itp. Mowa jest tu o jedynym Bogu i jedynym Panu niebieskim, w wymiarze absolutnym, a nie relatywnym (jak ma to miejsce w przypadku bogów przez małe 'b' i panów przez małe 'p'). Ponadto słowo Pan było tożsame z hebrajskim Adonaj i było używane na określenie Boga Jahwe (ewentualna kwestia spiskowej teorii dziejów zamiany imienia Jahwe na Pan jest opisana w artykule „Usuwanie Imienia Bożego z Nowego Testamentu, czyli 'spiskowa teoria dziejów'” na http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/imie-boze-jahwe-jehowa/art_245_Usuwanie-Imienia-Bozego-z-Nowego-Testamentu_-czyli-_spiskowa-teoria-dziejow_.htm )

 

Apostoł podkreśla tę różnicę, kiedy mówi o 'Bogu i Chrystusie Jezusie, i wybranych aniołach’ (1 Tymoteusza 5:21, BT). Tak jak według wypowiedzi Pawła Jezus i aniołowie w niebie są różnymi osobami, tak różnią się między sobą Jezus i Bóg. Znamienne są też słowa Jezusa zanotowane w Jana 8:17, 18, gdzie czytamy: „Napisano w Prawie waszym: 'Świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe’. Ja jestem świadkiem dla siebie i świadkiem dla mnie jest Ojciec, który mnie posłał”. Jezus zwraca tu uwagę na fakt, że on i Ojciec, to znaczy Bóg Wszechmocny, muszą być dwiema odrębnymi istotami w przeciwnym razie bowiem jakże mogłoby być dwóch świadków?

 

Przecież my nie zaprzeczamy, że Jezus i Ojciec to są dwie różne osoby. Przypominam, że Trójca to jeden Bóg w trzech osobach.

 

Ponadto Jezus zaznaczył, że nie jest Bogiem, gdy rzekł: „Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt poza Bogiem nie jest dobry” (Marka 10:18, BT). Jezus chciał przez to powiedzieć, że nikt nie jest tak dobry, jak Bóg, nawet sam Jezus. Bóg jest dobry w sposób odróżniający Go od Jezusa.

 

Świadkowie Jehowy twierdzą, że Jezus pewne przymioty takie jak „dobroć”, są zarezerwowane tylko dla Boga. Szkoda że nie zauważyli wobec tego innego paradoksu. Jezus nie pozwolił młodzieńcowi nazywać się „dobrym”, ale za to pozwolił Tomaszowi nazwać się „Jego Bogiem” (J 20,28), mimo iż posiadanie innych bogów było wyraźnie przez prawo zabronione (Wyj 20,3). Tak się składa, że ludzie uważali wtedy Jezusa tylko za proroka (Mt 16,13-14). Na podstawie tego nasuwa się jasny wniosek, że Jezus w omawianym fragmencie chciał nas pouczyć, abyśmy żadnego człowieka nie nazywali dobrym w takim wymiarze, w jakim sam Bóg jest dobrym. Przecież młodzieniec nie mógł wiedzieć, że Jezus był Bogiem, bo to jeszcze nie było objawione. Skoro nie wiedział tego, to powinien mieć świadomość, że Jezus jest tylko zwykłym człowiekiem, a zwykłego człowieka nie powinno nazywać się dobrym.

 

Uległy sługa Boży

Jezus nieraz wypowiadał się następująco: „Syn nie może nic uczynić sam z siebie, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni” (Jana 5:19, Kowalski). „Zstąpiłem z nieba nie po to, aby czynić wolę swoją, lecz wolę Tego, który mnie posłał” (Jana 6:38). „Czego nauczam, nie jest to moje, tylko należy do Tego, który mnie posłał” (Jana 7:16). Czy posyłający nie przewyższa tego, kogo posyła?

Stosunek ten jest wyraźnie widoczny w przypowieści o winnicy. Jezus przyrównał w niej Boga, swego Ojca, do właściciela winnicy, który wybrał się w podróż, ale przedtem wydzierżawił ją rolnikom, wyobrażającym duchowieństwo żydowskie. Kiedy po jakimś czasie właściciel posłał niewolnika po trochę owoców z tej winnicy, rolnicy pobili go i odprawili z niczym. Wtedy właściciel posłał drugiego niewolnika, a potem jeszcze trzeciego, ale obu potraktowano tak samo. W końcu właściciel powiedział: „Poślę mego syna [Jezusa] umiłowanego. Chyba go uszanują”. Jednakże rozzuchwaleni dzierżawcy rzekli: „'To jest dziedzic; zabijmy go, żeby dziedzictwo nam przypadło’. Wtedy wyrzucili go z winnicy i zabili” (Łukasza 20:9-16). Jezus zilustrował w ten sposób swoją pozycję jako posłanego przez Boga, żeby spełnił Jego wolę, tak jak ojciec posyła uległego syna.

Naśladowcy Jezusa zawsze uważali go za uległego sługę Bożego, a nie za równego Bogu. Modlili się do Boga w sprawie 'Sługi Jego, Jezusa, którego namaścił, aby dokonywać znaków i cudów przez imię swego świętego Sługi, Jezusa’ (Dzieje Apostolskie 4:23, 27, 30, BT).

 

Ten problem samouniżenia był już omawiany wcześniej (cytowany był fragment hymnu z listu do Filipian, fragment o pokorze, o tym, że Jezus nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć). My nie zaprzeczamy, że Jezus był na ziemi sługą Boga i że taki obraz ziemskiego i uniżonego Jezusa został na długo w pamięci apostołów. Jezus w ten sposób miał nas nauczyć, że skoro On będąc Bogiem uniżył się do poziomu sługi, więc i my powinniśmy wziąć z tego przykład i pokornie sprawować swoją służbę. Gdyby Jezus na każdym kroku eksponował swoją wielkość, to zaprzeczyłby sam sobie, swojej nauce i celowi, w jakim przyjął ludzkie ciało.

 

Bóg zawsze góruje

Na samym początku służby Jezusa, gdy po chrzcie wyszedł z wody, głos Boży z nieba powiedział: „Ten jest moim Synem umiłowanym, którego uznałem” (Mateusza 3:16, 17). Czy Bóg chciał przez to powiedzieć, że jest własnym synem, że sam siebie uznał i że sam siebie posłał? Nie — Bóg, Stwórca, powiedział, że to On jako wyższy uznaje niższego, swego Syna Jezusa, aby ten Syn wykonał wyznaczone mu zadanie.

 

Już wielokrotnie było tutaj powtarzane, że Ojciec i Syn to nie jedna osoba, tylko jeden Bóg. Osób jest trzy: Ojciec Syn i Duch Święty, a tym samym wg naszej nauki Syn nie jest Ojcem, ani Ojciec Synem. Mamy do czynienia z zupełnie innymi osobami.

 

Zauważyłem, że Świadkowie Jehowy zwykli używać takiego urzędowego, formalnego języka w dialogach pomiędzy Ojcem a Synem. Tak więc grecki wyraz „eudokeo” przetłumaczyli na „uznawać”, co nadaje ton w stylu „zatwierdzać”, „przyznawać homologację”. Tymczasem inne przekłady nadają temu wyrazowi nieco inny ton: „upodobać sobie”. Przez to tłumaczenie tego wersetu zamienia się na „Ten jest moim Synem umiłowanym, w którym mam upodobanie”.

 

Jezus podkreślił nadrzędną pozycję swego Ojca, kiedy powiedział: „Spoczywa na mnie duch Jehowy, bo to On mnie namaścił, abym opowiedział ubogim dobrą nowinę” (Łukasza 4:18). Namaszczenie jest powierzeniem władzy lub pełnomocnictwa przez kogoś wyższego temu, kto tej władzy jeszcze nie ma. Bóg jest tu bez wątpienia wyższy, bo namaścił Jezusa powierzając mu władzę, której Jezus przedtem nie miał.

 

Znowu powtarzamy, że Jezus przyszedł na ziemię jako uniżony sługa (Flp 2,5-11). Jest o nim powiedziane, że na chwilę został uczynionym mniejszym od aniołów (Hbr 2,9). Ten który swoją godnością przewyższa ich wszystkich, stał się na chwilę mniejszym od nich. Jezus mimo iż miał naturę, pochodzenie i godność boską, przyszedł na świat jako człowiek, dobrowolnie odstąpił od swoich boskich praw i godności, więc po urodzeniu ich nie miał. Jako człowiek bez tych przywilejów został namaszczony przez Ojca.

 

Jezus wyraźnie zwrócił uwagę na wyższość swego Ojca, gdy matka dwóch uczniów poprosiła, żeby synowie mogli zasiąść jeden po prawicy, a drugi po lewicy Mistrza w jego Królestwie. Jezus odpowiedział: „Nie do mnie (...) należy dać wam miejsce po mojej prawej i lewej stronie. Te miejsca zajmą ci, dla których przygotował je mój Ojciec”, to znaczy Bóg (Mateusza 20:23, Biblia poznańska [Bp]). Gdyby Jezus był Bogiem Wszechmocnym, mógłby rozdawać te stanowiska. Nie mógł ich jednak dać, bo to należało do Boga, którym sam nie był.

 

A może Jezus chciał dać do zrozumienia, że problem tych „stanowisk” to nie jest kwestia dobrych znajomości i układów z ziemskim Jezusem, ale sprawa nieba i Boga, który zna serca. Czy ten fragment nie powinien bardziej kojarzyć się z potępieniem nepotyzmu? Zobaczmy jak przedstawia się sytuacja z uwielbionym Jezusem, który nie kieruje swoich słów do swoich dobrych znajomych, tylko stara się tę kwestię bardziej uogólnić:

 

Ap 3,21 Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. (BT)

 

 

Już same modlitwy Jezusa stanowią dobitny przykład jego niższej pozycji. Na krótko przed śmiercią dał do zrozumienia, kto jest jego zwierzchnikiem, to tak się modlił: „Ojcze, jeśli sobie życzysz, odsuń ten kielich ode mnie. Niemniej jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje” (Łukasza 22:42). Do kogo się modlił? Do części samego siebie? Nie, modlił się do kogoś całkiem innego, do swego Ojca, Boga, którego wola była ważniejsza i mogła się różnić od jego woli — do Jedynego, który mógł 'odsunąć ten kielich’.

 

Powtórnie przypominamy, że Jeden Bóg to nie jedna osoba. Wg naszej nauki, to jest jeden Bóg w trzech osobach. Jezus będąc na ziemi i będąc człowiekiem modlił się do Ojca. Modlitwa jest formą duchowego zbliżenia człowieka do Boga. Co więc takiego ma nas dziwić i zastanawiać? Jak była już wcześniej mowa, to Jezus przychodząc na ziemię wyrzekł się całej władzy i zdał się na wolę Ojca. Ze swej własnej woli zdał się na wolę Ojca, a nawet zdał się na wolę ludzi, którzy go oskarżyli i ukrzyżowali, mimo iż mocą i godnością znacznie ich przewyższał.

 

Potem, już w chwili śmierci, Jezus zawołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Marka 15:34, Bp). Do kogo Jezus wołał? Do siebie albo do części samego siebie? Nie ulega wątpliwości, że to wołanie „Boże mój” nie było wołaniem kogoś, kto uważał się za Boga. A jeśliby Jezus był Bogiem, to kto go opuścił? On sam? To nie miałoby żadnego sensu. Jezus powiedział też: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam mego ducha” (Łukasza 23:46). Gdyby Jezus był Bogiem, po co powierzałby swego ducha Ojcu?

 

Jak wyżej. Wołanie Boże mój było wołaniem do Ojca, który jest Bogiem, a nie do części samego siebie. Na początek chciałbym zwrócić uwagę Świadkom Jehowy, że Bóg Ojciec jako Bóg dla Jezusa, to nie jest ta sama relacja, jak Bóg Ojciec jako Bóg dla nas. Na to wskazuje nam ten oto poniższy werset:

 

J 20,17 [...] powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego. (BW)

 

Tak samo, jak Ojciec jest dla Syna Ojcem w innym tego słowa znaczeniu niż dla nas (Gdyż Jezus jest synem jednorodzonym, czyli jedynym swego rodzaju [J 3,16.18; 1 J 4,9], a my z kolei jesteśmy tylko przybranymi dziećmi/usynowieni [Rz 8,15; Ga 4,5; Ef 1,5]), tak samo i w innym znaczeniu jest dla Niego Bogiem niż jest Bogiem dla nas. Zwróćmy uwagę na to, że Jezus powiedział „idę do Boga mego i Boga Waszego” a nie „Idę do Boga naszego”. Jezus Chrystus został nazwany zarówno „jednorodzonym Synem” (J 3,16) jak i „jednorodzonym Bogiem” (J 1,18) ukazując w ten sposób na specyficzną relację pomiędzy Synem i Ojcem:

 

J 1,18 Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył. (BT)

 

Wszystko to, co jest jednorodzone jest właśnie tym czymś dla Ojca. Tak samo jak „jednorodzony Syn” oznacza że ten ktoś jest synem dla ojca, tak samo i jednorodzony Bóg jest Bogiem dla Ojca – a ściśle mówiąc „jednorodzonym Bogiem” dla Ojca. Samo słowo „jednorodzony” wskazuje nam na relację przynależności pomiędzy podmiotem, a tym, kto go zrodził: czyj jednorodzony Syn? – Boga jednorodzony Syn, czyj jednorodzony Bóg? – Boga jednorodzony Bóg. Pozostając na antytrynitarnej metodzie argumentacji, warto zauważyć, że nie znajdziemy w Biblii ani jednego przykładu, w którym np. jakiś jednorodzony syn nie byłby właśnie synem dla Ojca.

 

Innym przykładem ukazującym, że relacja pomiędzy kimś, a jego Bogiem nie musi być zawsze taka sama, może być analogia ze słowem „Pan”.

 

1 Ptr 3,6 Tak Sara posłuszna była Abrahamowi, nazywając go panem. Jej dziećmi stałyście się wy, gdy czynicie dobrze i niczym nie dajecie się nastraszyć. (BW)

 

Św. Piotr w powyższym fragmencie przywołuje przykład Sary, który niewątpliwie zaczerpnął ze Starego Testamentu, w którym to jeden jedyny raz Sara nazywa Abrahama jej panem:

 

Rdz 18,12 Toteż roześmiała się Sara sama do siebie, mówiąc: Teraz, gdy się zestarzałam, mam tej rozkoszy zażywać! I pan mój jest stary! (BW)

 

W tym miejscu warto podkreślić, że w tamtych czasach niewolnicy również zwracali się tak do swoich panów, a czy to znaczy, że Sara była również niewolnikiem Abrahama? Okazuje się, że nie:

 

Ga 4,28-31 Wy zaś, bracia, podobnie jak Izaak, dziećmi obietnicy jesteście. Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz. Lecz co mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i syna jej: nie będzie bowiem dziedziczył syn niewolnicy z synem wolnej. Przeto, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, lecz wolnej! (BW)

 

Nikt nie ma wątpliwości, że ten fragment mówi właśnie o Sarze, gdyż to ona właśnie była matką Izaaka, a co za tym idzie, Sara z całą pewnością była wolna.

 

Jezus nazywając Ojca swoim Bogiem, okazuje Mu Swój ogromny szacunek, który wypływa z Jego miłości do Niego. Idąc jeszcze dalej tym samym torem, można odpowiedzieć na bardzo częsty zarzut stawiany przez antytrynitarian:

 

Nie znajdziecie ani jednego wersetu, w którym ktoś w stosunku do kogo użyto wyrażenia „mój Bóg” nie miałby wyższej pozycji od osoby wypowiadającej te słowa.

 

W tym miejscu można by ich było poprosić, aby wskazali na wersety Biblijne, w których osoba będąc świadoma, do kogo się zwraca, nie czując przy tym żadnego strachu, ani nie mając w tym specjalnego interesu zwróciłaby się do kogoś „Panie” i nie była przy tym niższym od osoby, do której się zwracała.

 

Hbr 1,8-10 Lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków, Berłem sprawiedliwym berło Królestwa twego. Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość: Dlatego namaścił cię, o Boże, Bóg twój olejkiem wesela jak żadnego z towarzyszy twoich. Oraz: Tyś, Panie, na początku ugruntował ziemię, I niebiosa są dziełem rąk twoich. (BW)

 

Nie wnikając w oryginalny tekst hebrajski, warto zauważyć, że natchniony przez Boga autor listu do Hebrajczyków wkłada te słowa w usta Boga Ojca! Nie znajdziemy ani jednego wersetu, w którym Jezus zwróciłby się do swego Ojca „Panie”, ale za to mamy sytuację odwrotną, w której Ojciec właśnie tak się zwraca do swego Syna.

 

Po śmierci Jezus przebywał około trzech dni w grobie. Gdyby był Bogiem, należałoby uznać za błąd słowa z Księgi Habakuka 1:12: „Boże mój, Święty mój, Ty nie umierasz”. Biblia natomiast mówi, że Jezus umarł i faktycznie martwy leżał w grobie.

 

Niestety mamy tutaj pewien prymitywizm argumentacyjny. Nie zapominajmy, że Jezus był nie tylko prawdziwym Bogiem, ale i prawdziwym człowiekiem. O ile Bóg nie umiera (jako istota duchowa), tak człowiek podlega śmierci. I tak jest napisane o Jezusie:

 

1 Ptr 3,18 Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. (BW)

 

Dlatego Jezus Jako Bóg nie umarł w takim sensie, o jakim pisał Habakuk. Umarł w ciele, ale zaraz po śmierci wrócił do swojego duchowego egzystowania, jakie miał przed wcieleniem. Habakuk chciał skontrastować naszą egzystencję z boską. My jako ludzie umieramy, a Bóg jest przez wieki żywy, obecny i trwa przy nas po wsze czasy.

 

 

A kto go wskrzesił? Jeżeli istotnie nie żył, to nie mógł tego uczynić sam. Jeżeli natomiast nie umarł naprawdę, to jego rzekoma śmierć nie mogłaby stanowić okupu za grzech Adama. On jednak rzeczywiście poniósł śmierć i tym samym w całości zapłacił tę cenę. Tak więc „Bóg go [Jezusa] wskrzesił, rozluźniwszy więzy śmierci” (Dzieje Apostolskie 2:24). Wyżej stojący Bóg Wszechmocny wskrzesił kogoś niższego — swego sługę Jezusa.

 

Ależ mógł uczynić to sam, bo żył w formie duchowej. W dziele zmartwychwstania był obecny Ojciec jak i syn, o czym powiedział nam sam Jezus:

 

J 10,17-18. Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać [...] (BW)

 

 

A czy fakt, że Jezus mógł dokonywać cudów, na przykład wskrzeszać ludzi, nie świadczy o tym, że był Bogiem? Apostołowie oraz prorocy Eliasz i Elizeusz również mieli taką moc, a bynajmniej nie przestali być ludźmi. Bóg obdarzył cudowną mocą proroków, Jezusa i apostołów, aby pokazać, że ich popiera. Czy jednak ktoś z nich stał się przez to częścią składową wieloosobowego Pana Boga?

 

Tego argumentu akurat nie używam na poparcie koncepcji o Trójcy. Chociaż nie mogę zaprzeczyć, że ma on jakieś znaczenie, ale niech wypowiedzą się ci, którzy się taką argumentacją posługują.

 

Jezus miał ograniczoną wiedzę

Wygłaszając proroctwo o końcu tego systemu rzeczy, Jezus oświadczył: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Marka 13:32, BT). Gdyby Jezus był równą, synowską częścią Pana Boga, musiałby wiedzieć to samo, co wie Ojciec. Tymczasem Jezus nie wiedział, bo nie był równy Bogu.

 

Jak wspomniałem, Jezus przychodząc na ziemię z własnej woli wyrzekł się swojej boskiej mocy i wiedzy (Flp 2,5-11). Miał przez cały czas boską godność, naturę i pochodzenie. On, mimo iż był stworzycielem świata (w co również wierzą Świadkowie Jehowy), przychodząc na ziemię stał się nam podobny we wszystkim, oprócz grzechu (Hbr 4,15; Flp 2,7). To o Nim było napisane, że z wiekiem przybywało mu mądrości (Łk 2,52). Przecież gdyby rozumować kategoriami Świadków Jehowy, to jeśli Jezus miałby przyjść na świat z taką świadomością, jaką miał przed wcieleniem, to od samego początku musiałby być supermanem (w końcu stwarzał świat np. w Kol 1,16). Zauważmy, że Jezus powiedział te słowa będąc na ziemi i nie powiedział ich po to, aby pokazać swoją niższość wobec Ojca. Jezus mając świadomość nadejścia fałszywych proroków wiedział, że wielu z nich zacznie przepowiadać datę końca świata (jak to notabene czynili Świadkowie Jehowy), chciał zaznaczyć, że ta data nie będzie nikomu znana, nie będzie nikomu objawiona. Skoro najdoskonalszy człowiek, umiłowany Syn jej nie poznał będąc na ziemi, to oznacza, że na pewno nie będzie ona objawiona żadnemu innemu człowiekowi. Nawet nie zostanie ona przekazana od żadnego anioła, na których mogli by się powoływać ci fałszywi prorocy. Mało tego, ze Świadkowie Jehowy odmawiają wszechwiedzy Jezusowi, to również na podstawie tego fragmentu odmawiają wszechwiedzy Duchowi Świętemu. Zazwyczaj pytają się: "a dlaczego Jezus nie powiedział, że o tej godzinie nie wie również Duch Święty, tylko zaznaczył, że wie o niej sam Ojciec"? Myślę, że dobrą odpowiedzią na tę kwestię jest fragment z Apokalipsy:

 

Ap 2,17  Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biały, a na kamyku tym wypisane nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je otrzymuje.  (BW)

Warto tutaj zapytać, czy wobec ich logiki tego imienia nie zna również wszechwiedzący Bóg Ojciec. Przecież tak samo jest napisane, że tego imienia nikt nie zna, jak tylko ten, kto je otrzuje. Dlaczego Jezus nie wspomniał o Ojcu...

Por. Ap 19,12-13.

 

Podobnie w Liście do Hebrajczyków 5:8 czytamy, że Jezus „z tego, co cierpiał, uczył się posłuszeństwa”. Czy potrafimy sobie wyobrazić, że Bóg musi się czegoś uczyć? W żadnym wypadku, a przecież Jezus się uczył, bo nie wiedział wszystkiego, co wiedział Bóg. Poza tym musiał się nauczyć czegoś, czego Bóg nigdy nie potrzebuje się uczyć, mianowicie posłuszeństwa. Bóg nigdy nie musi być nikomu posłuszny.

 

Nie zapominajmy, że Jezus przyszedł na ziemię, aby dać przykład pokory, uczyć nas posłuszeństwa wobec Boga. O tym już pisałem wyżej w tej polemice.

 

Różnica między tym, co wie Bóg, a tym, co wie Chrystus, zachodziła również wtedy, gdy Jezus po zmartwychwstaniu poszedł do nieba, aby być u Boga. Zwróćmy uwagę na pierwsze słowa ostatniej księgi Biblii: „Objawienie, które Bóg przekazał Jezusowi Chrystusowi” (Apokalipsa [Objawienie] 1:1, Romaniuk). Czy Jezusowi, gdyby był częścią Pana Boga, musiałoby być przekazane objawienie przez inną część Pana Boga, którą w tym wersecie nazwano Bogiem? Musiałby wiedzieć to wszystko, bo wiedział o tym Bóg. Tymczasem Jezus nie wiedział, bo nie był Bogiem.

 

Zacytujmy dalszą część tego fragmentu:

 

Ap 1,1 Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi. (BW)

 

Czy z tego wynika, że Jezus nie posiadał tej wiedzy? Nie koniecznie! Taką formę objawienia dał Bóg Ojciec Jezusowi, aby Ten ukazał je w takiej formie i w takim zakresie ludziom. To nie oznacza, że Jezus tego nie wiedział, tylko może to oznaczać, że Ojciec przekazał przez ręce Jezusa taką formę objawienia dla ludzi. Jezus mógł to wiedzieć, ale taka inicjatywa przekazania w ten sposób informacji mogła należeć do Jego Ojca. Tak samo jakby jakiś minister dał jakąś informację premierowi, która była znana tylko w ministerstwie, aby ten przekazał opinii publicznej. Jezus jest wszechwiedzący, o czym świadczy symbolika apokaliptyczna:

 

Ap 5,6. I widziałem pośrodku między tronem a czterema postaciami i pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał siedem rogów i siedmioro oczu a to jest siedem duchów Bożych zesłanych na całą ziemię. (BW)

 

Symbolika dla środowisk semickich miała takie samo znaczenie, jak dla nas wyraźne stwierdzenie, że Jezus był wszechwiedzący. To właśnie oznacza siedmioro oczu (siódemka jest symbolem pełni, a siedmioro oczu wyraźnym symbolem wszechwiedzy).

 

Jezus w dalszym ciągu podporządkowany

Zarówno w swym bycie przedludzkim, jak też w czasie pobytu na ziemi Jezus był podporządkowany Bogu. Po zmartwychwstaniu w dalszym ciągu zajmuje podporządkowane, drugorzędne stanowisko.

O wskrzeszonym z martwych Jezusie Piotr i jego towarzysze powiedzieli przed Sanhedrynem żydowskim: „Bóg wyniósł go [Jezusa] do swej prawicy” (Dzieje Apostolskie 5:31). Paweł oświadczył: „Bóg wyniósł go na wyższe stanowisko” (Filipian 2:9). Jak można byłoby wynieść Jezusa, to znaczy wywyższyć go przez powierzenie mu wyższego stanowiska, gdyby był Bogiem? Byłby po prostu wywyższoną częścią Trójcy. Jeżeli przed wywyższeniem Jezus był równy Bogu, to przez wywyższenie stałby się wyższym od Boga.

 

Dziwne, że Świadkowie Jehowy nie widzą w najbliższym kontekście tego fragmentu, że Jezus Chrystus sam siebie uniżył.

 

Flp 2,5-11 Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie. Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca. (BW)

 

Czy to nie nasuwa odpowiedzi na ten zarzut? Jezus sam dobrowolnie się uniżył, więc Bóg go wywyższył. I jeszcze jedna kwestia. Nie wiem dlaczego Świadkowie Jehowy tak bardzo instytucjonalizują relacje pomiędzy Synem a Ojcem. W oryginale nie mamy, że Bóg wyniósł Jezusa na wyższe stanowisko, a jedynie, że wywyższył. Więc takie sformułowanie nie ma dobrego poparcia w oryginale, a jedynie w nowatorskiej interpretacji Towarzystwa Strażnica. Czyż nie powinno to nasuwać skojarzenia raczej na naukę Jezusa Chrystusa, że kto się poniża, ten zostanie wywyższony (Mt 23,12)?

 

 

Paweł zaznaczył też, że Chrystus wstąpił „do samego nieba, żeby dla naszego dobra stawać w rzeczywistej obecności Boga” (Hebrajczyków 9:24, Bj). Jeżeli ktoś staje w czyjejś obecności, to jakże może być tą drugą osobą? Musi być kimś innym, kimś odrębnym.

Podobnie męczennik Szczepan przed ukamienowaniem „patrzył w niebo i ujrzał chwałę Boga oraz Jezusa stojącego po prawicy Bożej” (Dzieje Apostolskie 7:55). Niewątpliwie widział dwie różne osoby — nie widział jednak ducha świętego, nie było tam więc Pana Boga w Trójcy jedynego.

W Księdze Objawienia 4:8 do 5:7 opisano Boga, jak siedzi na swym niebiańskim tronie, ale nie ma na nim Jezusa, który dopiero podchodzi do Boga i bierze z Jego ręki zwój. Z tego wynika, że w niebie Jezus nie jest Bogiem, tylko kimś innym.

 

Słowo Bóg może być odbierane w zależności od kontekstu na kilka sposobów. Może chodzić o jedynego Boga (przez nas rozumianego jako Trójca), może chodzić o samego Ojca, lub Jezusa lub Ducha Świętego. W liście do Hebrajczyków autor przedstawia Jezusa jako arcykapłana na wzór ziemskiego kapłana, który wstawia się za ludem do Boga. No i właśnie w tym miejscu kontekst podpowiada nam, że w tym przypadku chodzi o Boga Ojca. Wyciąganie wniosku, że nie widział Ducha Świętego, bo o nim nie mówił, jest błędem logicznym ex silentio. Jeśli ja spoglądając na grono swoich kolegów informuję najbliższe otoczenie o obecności konkretnych dwóch kolegów, to nie oznacza, że innych nie mniej znamienitych tam nie było. A poza tym jeśli Bóg w tej wizji objawił tylko Boga Ojca wraz ze swoim Synem, aby pokazać swoim oprawcom, że Ojciec tak wywyższył Tego, którego oni prześladowali, to nie oznacza, że Duch Święty nie jest w Trójcy.

 

Zgodnie z powyższym w periodyku Bulletin of the John Rylands Library, ukazującym się w Manchesterze (Wielka Brytania), czytamy: „Jezusa żyjącego w niebie po zmartwychwstaniu przedstawia się jako kogoś tak samo zachowującego osobistą indywidualność i różniącego się od Boga, jak był inną osobą w czasie swego pobytu na ziemi. U boku Boga i w porównaniu z Bogiem występuje on w gruncie rzeczy jako jedna z licznych niebiańskich istot na niebiańskim dworze Bożym, tak jak aniołowie — choć jako Syn Boży należy do innej kategorii i zajmuje znacznie wyższą pozycję” (por. Filipian 2:11).

We wspomnianym periodyku czytamy również: „To jednak, co powiedziano o jego życiu i działalności jako niebiańskiego Chrystusa, nie znaczy ani nie sugeruje, że pod względem boskości trzeba go stawiać na równi z samym Bogiem i że jest on w całej pełni Bogiem. Wprost przeciwnie, w nowotestamentowym obrazie jego niebiańskiej osoby i służby widzimy postać nie tylko inną niż Bóg, lecz także podporządkowaną Bogu”.

 

Nie sposób mi się w tym momencie wypowiedzieć na ten temat, skoro nie znam szerszego kontekstu. Nawet jeśli ta publikacja jest nastawiona sceptycznie wobec równości Ojca i Syna, to aż tak bardzo bym się tym nie przejmował. Jest tyle publikacji na świecie, tyle różnych zdań i poglądów, że za każdym razem można znaleźć co tylko się zechce. Mamy źródła mówiące o równości majestatu Syna i Ojca, więc dlaczego mamy się kierować akurat takimi autorytetami, jakie są przytaczane przez Świadków Jehowy? Kierujmy się rzeczową argumentacją, a nie autorytetami mówiącymi „moim zdaniem prawda jest taka, że...”.

 

W wieczystej przyszłości w niebie Jezus w dalszym ciągu będzie odrębnym, podporządkowanym sługą Bożym. Biblia tak to przedstawia: „Wreszcie nastąpi koniec, gdy [Jezus w niebie] przekaże królowanie Bogu i Ojcu (...), wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Koryntian 15:24, 28, BT).

 

Jest to jeden z najbardziej ulubionych fragmentów (obstawiam, że pierwsza piątka) przeciwników Trójcy. Jednakże nie odczytujmy tego, jako zapowiedzi, że Jezus będzie do tego przymuszony, zrobi to ze strachu, lub z faktu, że nie będzie miał wystarczająco mocy, aby się przeciwstawić. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby powiedzieć, że Jezus się sam z własnej woli podda Ojcu, aby Bóg był „wszystkim we wszystkich”. Słowo „poddać się” nie koniecznie musi się kojarzyć z jakąś mniejszością ontologiczną, nie koniecznie musi narzucać faktyczną niższość wobec tej osoby, w stosunku do której się poddajemy. W tym fragmencie jest identyczny grecki wyraz przetłumaczony na „poddawać się”:

 

1 Kor 16,15-16 A proszę was, bracia: wiecie, że domownicy Stefana byli pierwszymi wyznawcami w Achai i że poświęcili się służbie dla świętych; Proszę, abyście i wy się poddali takim ludziom i każdemu, kto współdziała i pracuje. (BW)

 

Możliwą interpretacją tego fragmentu jest to, że na końcu czasu Jezus złoży w darze swojemu Ojcu całą odkupioną ludzkość, do której sam przecież należy. Inną możliwością jest to, że na końcu dziejów Jezus zechce się z nami zjednoczyć do tego stopnia, że zapragnie być nie tyle naszym Panem, co naszym bratem. Szerzej ten temat jest omówiony w artykule „Subordynacjonizm” na stronie:

 

http://www.trinitarians.info/trojca/czy-ojciec-wiekszy-niz-syn/art_170_Subordynacjonizm_---odpowiedz-na-argumenty-antytrynitarian.htm

 

 

Jezus nigdy nie podawał się za Boga

Stanowisko Biblii jest jednoznaczne. Wszechmocny Bóg Jehowa jest nie tylko inną osobistością niż Jezus, lecz także przez cały czas jest jego zwierzchnikiem. Jezus zawsze jest przedstawiany jako inna osoba, jako pomniejszy, pokorny sługa Boży. Dlatego Biblia mówi wyraźnie, że „głową Chrystusa jest Bóg” tak jak „głową każdego mężczyzny jest Chrystus” (1 Koryntian 11:3),

 

 

Do jest ten drugi ulubiony fragment z tej pierwszej piątki, o jakiej pisałem wyżej. Ten problem jest szerzej opisany w powyższym artykule „Subordynacjonizm”. Ale w skrócie na ten argument można odpowiedzieć na dwa sposoby, które na dobrą sprawę się nie wykluczają.

 

Po pierwsze warto zwrócić uwagę na kontekst tego fragmentu:

 

1 Kor 11,1-3 Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa. A chwalę was, bracia, za to, że we wszystkim o mnie pamiętacie i że trzymacie się pouczeń, jakie wam przekazałem. A chcę, abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głową żony mąż, a głową Chrystusa Bóg. (BW)

 

Pytanie jakie należy postawić, to jakiego Chrystusa naśladuje św. Paweł? Tego niebieskiego, czy tego ziemskiego? Jezus przyszedł na ziemię jako człowiek, aby nauczyć nas, jak należy postępować. W innym miejscu Paweł mówi, że „ja wam głoszę Chrystusa ukrzyżowanego” (1 Kor 1,23). Święty Paweł głosząc Ewangelię nauczał przecież o tym ziemskim Chrystusie, a nie o tym niebieskim - zauważmy, że to jest treścią Ewangelii. Taki Jezus został w pamięci apostołów i był głównym tematem nauczania. Z kolei o samouniżeniu Jezusa pisałem już nie raz, nie raz podkreślałem, że na ziemi Jezus nie postępował jak samozwaniec, lecz celem nauczenia nas pokory wypełniał nie swoją wolę, ale wolę Ojca. Na ziemi to Ojciec był Jego głową, wypełniał, co polecił Mu Ojciec. Więc śmiało można ten werset zinterpretować jako „A chcę, abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głową żony mąż, a głową Chrystusa [tego ziemskiego jest, czy właściwie był] Bóg”. Świadkowie Jehowy mówią często w takim wypadku, że zostało tu użyte słowo „jest” a nie „był”. Częściowo można się zgodzić z tym, ale zauważmy, że w oryginale słowo „jest” w czasie teraźniejszym jest tylko w kontekście słowa „męża”, a dalej jest tylko „a głową żony mąż” i „a głową Chrystusa Bóg”. Obecność „jest” w czasie teraźniejszym w tym jednym miejscu nie narzuca wniosku, że musi być domyślnie również w pozostałych miejscach. Przykładem tego może być ten fragment:

 

1 Kor 15,22-23 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. (BT)

 

Zauważmy tutaj słowo „będą”, który jest w czasie przyszłym. Oczywiście my dopiero będziemy ożywieniu w przyszłości, ale zauważmy, ze jak zastosujemy tę logikę Świadków Jehowy, to okaże się, że Jezus również będzie ożywiony w przyszłym czasie. Widzimy, że to nonsens i nie zawsze taka logika sprawdza się w praktyce, bo Jezus został ożywiony już w przeszłości.

 

Drugim podejściem do tego fragmentu jest to, że skoro Świadkowie Jehowy uważają, że Jezus jest niższy od Boga, to niech przyjmą do wiadomości, że kobiety są niższe od mężczyzn. Wszak w tym samym fragmencie jest powiedziane, że głową żony jest mąż. Czy to oznacza, że żony są jakimiś podludźmi, niższe ontologicznie? Nie! Warto również przypomnieć słowa Jezusa, który mówił, że kobieta złączy się z mężczyzną i już będą nie dwoje, ale jedno ciało (Mt 19,6).

 

 

i dlatego sam Jezus powiedział: „Ojciec jest większy ode mnie” (Jana 14:28, Bp).

 

To jest kolejny ulubiony fragment z tej piątki. Widzę, że te wersety zostały zostawione na sam deser. Lecz w tym przypadku odpowiedź jest dość krótka. Jezus wypowiadając te słowa był na ziemi jako samouniżony sługa swojego Ojca, ograniczony w czasie, mocy, wiedzy, ludzkich słabościach. Tutaj wystarczy przytoczyć fragment z listu do Hebrajczyków, który doskonale wyjaśnia ten fragment:

 

Hbr 2,7-9 Uczyniłeś go na krótko nieco mniejszym od aniołów, Chwałą i dostojeństwem ukoronowałeś go. [...] Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego. (BW)

 

Tutaj należy przypomnieć, za kogo uważają Jezusa Chrystusa Świadkowie Jehowy. Mają go za pierwsze stworzenie, stwórcę wszystkiego innego i archanioła Michała. To dziwne, że najprzedniejszy ze wszystkich aniołów okazał się w tym fragmencie nie dość, że niższy od swego Ojca, ale i od pozostałych aniołów. Skoro będąc na ziemi był niższy od aniołów, to co dopiero od swego Ojca drodzy Świadkowie Jehowy!

 

Temat szczegółowo omówiony w artykule „Ojciec większy niż Syn? - Omówienie wersetu J 14:28” dostępnym na stronie http://www.trinitarians.info/trojca/czy-ojciec-wiekszy-niz-syn/art_47_Ojciec-wiekszy-niz-Syn_-Omowienie-wersetu-J-14_28.htm

 

 

 

Nie ulega wątpliwości, że Jezus nie jest Bogiem i nigdy nie podawał się za Boga. Przyznaje to coraz więcej uczonych. W Bulletinie Rylandsa czytamy: „Trzeba spojrzeć w oczy prawdzie, że wyniki badań prowadzonych nad Nowym Testamentem w okresie powiedzmy ostatnich trzydziestu, czterdziestu lat skłaniają coraz więcej wybitnych znawców Nowego Testamentu do wniosku, że Jezus (...) z całą pewnością nigdy nie uważał się za Boga”.

 

Znalezione na stronie http://www.bible.ca/trinity/trinity-Rylands.htm:

 

Przytoczmy może tekst oryginalny z zaznaczonym na czerwono tekstem, który został opuszczony w nawiasach „(...)”.

 

"the fact has to be faced that New Testament research over, say, the last thirty or forty years has been leading an increasing number of reputable New Testament scholars to the conclusion that Jesus himself may not have claimed any of the Christological titles which the Gospels ascribe to him, not even the functional designation 'Christ', and certainly never believed himself to be God." (Bulletin of The John Rylands Library, Vol 50, (1967-68) p 247-261, "Jesus As 'Theos' In The New Testament", by G. H. Boobyer)

 

Co w wolnym tłumaczeniu wygląda następująco:

 

Trzeba spojrzeć w oczy prawdzie, że wyniki badań prowadzonych nad Nowym Testamentem w okresie powiedzmy ostatnich trzydziestu, czterdziestu lat skłaniają coraz więcej wybitnych znawców Nowego Testamentu do wniosku, że Jezus sam nie ogłaszał żadnych chrystologicznych tytułów, które Ewangelia przypisuje do Niego, łącznie z przysługującym mu tytułem „Chrystus” i z całą pewnością nigdy nie uważał się za Boga

 

Niestety prawda jest taka (jak zauważają nasi anglojęzyczni koledzy), że autor tych słów Boobyer nie dość, że nie uważa Jezusa za Boga, to nie uważa go również za Chrystusa. Świetny autorytet! Myślę, że komentarz jest tutaj zbędny.

 

Poza tym ów Bulletin tak mówi o chrześcijanach z I wieku: „Kiedy więc zadawali [Jezusowi] jakieś zaszczytne tytuły, takie jak Chrystus, Syn Człowieczy, Syn Boży i Pan, nie chcieli przez to powiedzieć, że on jest Bogiem, tylko że wykonuje dzieło Boże”.

Tak więc nawet niektórzy religioznawcy przyznają, że pogląd, jakoby Jezus był Bogiem, pozostaje w sprzeczności z całym świadectwem Biblii. Bóg jest w niej zawsze zwierzchnikiem, a Jezus — podporządkowanym sługą.

 

W iluż ja publikacjach i komentarzach widziałem opinie sprzeczne z tym, co znajdujemy w publikacji "Czy wierzyć w Trójcę". Dlaczego miałbym się akurat kierować takimi naukami, a nie naukami pochodzącymi chociażby z komentarzy do Biblii Poznańskiej? Niestety mamy tutaj do czynienia z błędem logicznym „apeal to authority”.

 

 

Duch święty — czynna moc Boża

Według nauki o Trójcy duch święty jest trzecią osobą Pana Boga, równą Ojcu i Synowi. Jak powiedziano w książce Our Orthodox Christian Faith (Nasza prawosławna wiara chrześcijańska): „Duch Święty w całej pełni jest Bogiem”.

W Pismach Hebrajskich najczęściej używanym odpowiednikiem słowa „duch” jest ru'ach, to znaczy „tchnienie; wiatr; duch”. W Pismach Greckich słowem tym jest pneu'ma, które ma podobne znaczenie. Czy słowa te pozwalają wnioskować, że duch święty wchodzi w skład Trójcy?

 

Czynna moc

Z biblijnego użycia wyrazu „duch święty” wynika, że jest to kontrolowana moc, którą Jehowa Bóg posługuje się do urzeczywistnienia swoich różnorodnych zamierzeń. Można go poniekąd przyrównać do elektryczności, a więc siły, którą się wykorzystuje do wykonywania najróżniejszych zadań.

W Księdze Rodzaju 1:2 Biblia mówi, że „nad powierzchnią wód to tu, to tam przemieszczała się czynna moc [„duch” (po hebrajsku: ru'ach)] Boża”. Duch Boży był czynną mocą, której Bóg użył do ukształtowania ziemi.

Bóg oświeca swoim duchem tych, którzy Mu służą. Dawid tak się modlił: „Naucz mnie pełnić wolę Twoją, bo Ty jesteś moim Bogiem. Duch [ru'ach] Twój jest dobry; niechże mnie prowadzi po krainie prostolinijności” (Psalm 143:10). Po wyznaczeniu 70 mężczyzn, którzy mieli pomagać Mojżeszowi, Bóg powiedział do niego: „Ujmę nieco z ducha [ru'ach], który jest na tobie, i umieszczę go na nich” (Liczb 11:17).

 

Zacznijmy od tego, że Stary Testament nie znał pojęcia Ducha Świętego, jakiego znamy z Nowego Testamentu. W ST nie była objawiona ta osoba boska, jak nie był objawiony Jezus Chrystus. Pełnię objawienia przynosi dopiero Nowy Testament.

 

 

 

Mężowie Boży spisywali proroctwa biblijne, będąc „uniesieni duchem świętym [po grecku słowo pochodne od pneu'ma]” (2 Piotra 1:20, 21). W ten sposób Biblia została „natchniona przez Boga”, a greckim odpowiednikiem tego wyrażenia jest The·o'pneu·stos, co bardziej dosłownie znaczy „tchnięta przez Boga” (2 Tymoteusza 3:16). Poza tym duch święty pokierował niektórymi osobami, żeby miały widzenia albo sny prorocze (2 Samuela 23:2; Joela 2:28, 29 [3:1, 2, Bw]; Łukasza 1:67; Dzieje Apostolskie 1:16; 2:32, 33).

Gdy Jezus został ochrzczony, duch święty pobudził go do pójścia na pustynię (Marka 1:12). Duch działał w sługach Bożych jak ogień, stając się w nich siłą ożywczą. Dzięki temu wypowiadali się zdecydowanie i odważnie (Micheasza 3:8; Dzieje Apostolskie 7:55-60; 18:25; Rzymian 12:11; 1 Tesaloniczan 5:19).

Bóg używa swego ducha do wykonania wyroków na ludziach i narodach (Izajasza 30:27, 28; 59:18, 19). Poza tym duch Boży może dotrzeć wszędzie i działać dla dobra ludzi lub przeciwko nim (Psalm 139:7-12).

 

W tym fragmencie nie dostrzegam treści polemicznych, więc nie widzę potrzeby, aby się wypowiadać.

 

 

Moc wykraczająca poza to, co jest normalne”

Ludzi, którzy służą Bogu, duch Boży potrafi obdarzyć „mocą wykraczającą poza to, co jest normalne” (2 Koryntian 4:7). Dzięki temu mogą przetrwać próby wiary albo dokonać czegoś, czemu inaczej by nie podołali.

Na przykład w Księdze Sędziów 14:6 czytamy o Samsonie: „Wówczas opanował go duch Jahwe, tak że lwa rozdarł (...), chociaż nie miał nic w ręku” (BT). Czy któraś osoba Boska rzeczywiście weszła w Samsona albo opanowała go, manipulując jego ciałem, żeby to zrobił? Nie, to „moc Pana dodała Samsonowi siły” (TEV).

 

W Starym Testamencie nie mamy jeszcze objawienia Ducha Świętego jako osoby boskiej.

 

Biblia mówi, że gdy Jezus został ochrzczony, zstąpił na niego duch święty pod postacią gołębia, a nie człowieka (Marka 1:10).

 

Bo Duch Święty nie jest człowiekiem, nie ma ciała, więc co w tym dziwnego, ze przybiera sobie nie-ludzkie symbole. Bóg Ojciec też się nie objawiał jako człowiek, a Jezus, który przecież był człowiekiem, objawiał się jako lew, baranek (Ap 5,5-6).

 

Ta czynna moc Boża umożliwiała Jezusowi uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych. W Ewangelii według Łukasza 5:17 powiedziano, że „w Niego [Jezusa] wstąpiła moc Pańska [Boża], tak że mógł uzdrawiać” (Romaniuk).

Ponadto duch Boży umożliwiał dokonywanie cudów uczniom Jezusa. Z Dziejów Apostolskich 2:1-4 dowiadujemy się, że gdy uczniowie byli zgromadzeni podczas Pięćdziesiątnicy, „powstał nagle szum z nieba, jakby pędzącego tęgiego podmuchu, (...) a wszyscy zostali napełnieni duchem świętym i zaczęli mówić różnymi językami, tak jak im duch pozwalał się wypowiadać”.

Tak więc duch święty obdarzył Jezusa i innych sług Bożych mocą do czynienia tego, czego zazwyczaj ludzie nie potrafią dokonać.

 

Szczerze powiedziawszy nie potrafię dostrzec w tym ustępie niczego, co by negowało osobowość Ducha Świętego. No chyba że tu chodzi o słowo „napełnić” Duchem Świętym. Jeśli tak, to co zrobić z fragmentem z ich własnego przekładu:

 

Wj 15,9 "Moja dusza napełni się nimi" (PNŚ).

 

Czy w ten sposób mamy odebrać osobowość Izraelitom, skoro czyjaś dusza mogła się nimi napełnić?

 

Nie jest osobą

Czy jednak niektóre wersety biblijne nie mówią o duchu świętym w formie osobowej? Owszem, ale weźmy pod uwagę, co na ten temat napisał katolicki teolog Edmund Fortman w książce The Triune God (Trójjedyny Bóg): „Chociaż nieraz opisano tego ducha w formie osobowej, to jednak trudno nie zauważyć, że święci pisarze [Pism Hebrajskich] nigdy nie wyobrażali go sobie jako odrębnej osoby ani go tak nie przedstawiali”.

 

Z tym akurat nie będę polemizował, bo Duch Święty jako osoba został ujawniony dopiero w Nowym Testamencie (pisma greckie).

 

Uosabianie czegoś nie należy w Piśmie Świętym do rzadkości. Czytamy w nim, że mądrość ma dzieci (Łukasza 7:35). Grzech i śmierć nazwano królami (Rzymian 5:14, 21). W Księdze Rodzaju 4:7 (The New English Bible [NE]) powiedziano: „Grzech jest demonem kulącym się u drzwi”, personifikując tym samym grzech jako złego kulącego się pod drzwiami Kaina. A przecież grzech nie jest osobą duchową. Tak samo uosabianie ducha świętego nie czyni z niego osoby duchowej.

 

Niestety mamy tutaj do czynienia z pewną manipulacją. Wszystkie te nieosobowe rzeczy można personifikować. Rozwijając ten wątek i przekładając na nasze życie codzienne możemy powiedzieć, że obraz do nas przemawia, historia nas uczy, niektórzy twierdzą, że nadzieja jest matką głupich, potrzeba matką wynalazków, alkohol zabójcą człowieka itd. Niektóre rzeczy można personifikować w ten sposób, że krew Abla przemawia, historia nam przypomina, okazja nas zachęca itp. Ale niech ktoś odnajdzie jedną publikację i znajdzie tam jeden taki nieosobowy podmiot (np. grzech) i pokaże, że ten grzech może mówić, nauczać, może mieć dzieci, może posyłać itp. Nie jest problemem znaleźć po jednej rzeczy (za każdym razem inną) do każdego czasownika i do każdej osobowej cechy. Problemem jest znaleźć jedną nieosobową rzecz, która w jednolitym tekście ma taki ogrom cech osobowych, jaki spotykamy w Dziejach Apostolskich w odniesieniu do Ducha Świętego.

 

W podobny sposób możemy udowodnić, że szatan nie jest osobą:

 

- Diabeł kusi Mt 4:1, ale nie musi to oznaczać, że jest osobą, bo można być kuszonym również przez własne pożądliwości Jk 1,14

- Jezus mówił do niego Mt 4,10, ale to też nie oznacza, że jest osobą, bo mówił również do drzewa figowego: Mk 11,15

- Diabeł opuszczał osobę Jezusa Mt 4,11, ale gorączka też może opuścić człowieka: Mk 1,31

- Duch nieczysty mówi (Mt 12,44) ale Duch Święty w wydaniu antytrynitarnym również potrafi mówić (Dz 8,29; 10,19; 11,12; 13,2; 28,25)

- Krzyczy: Mk 1,26, ale kamienie też mogą krzyczeć: Łk 19,40

- Jezus złym duchom rozkazuje, i one są mu posłuszne: (Mk 1,27), ale Jezus rozkazywał również burzy i gorączce i te też były Mu posłuszne (Mt 8,26-27; Łk 4,39)

- Szatan miał władzę: (Hbr 2,14, Dz 26,18), ale władzę również może mieć ciemność Kol 1,13

- Szatan prosi (Łk 22,31), ale bezosobowy duch święty antytrynitarianów też prosi (Rz 8:26)

- Szatan ma swoje zamysły (2 Kor 2,11), ale ciało też może mieć zamysły (Rz 8,6)

- Można też jemu coś oddać (1 Tm 1,20, 1 Kor 5,5), ale też można oddać swoje członki grzechowi (Rz 6,13)

- Szatan jest nazwany również ojcem (Jan. 8:44), ale to też nie oznacza, że jest osobą, gdyż jest powiedziane, że jest on ojcem kłamstwa. A takie nieosobowe rzeczy mogą być równie dobrze zrodzone z innych nieosobowych rzeczy: (Jk 1,15). Nawet nie szkodzi temu, że jest nazwany ojcem osób, gdyż Judasz również był nazwany synem bezosobowego zatracenia J 17,12

- Szatan przeszkadzał (1 Tes 2,18), ale Duch Święty też może przeszkodzić: (Dz 16,6).

- Mamy się jemu przeciwstawiać (Jk 4,7), ale można się również przeciwstawiać słowom: (2 Tm 4,15)

- Szatan może zawładnąć sercem Dz 5,3, ale smutek również może J 16,6

- Szatan może wejść w człowieka (Łuk. 22:3; J 13,27), ale "duch żywota od Boga" też może wejść (Ap 11:11)

- Można pójść za szatanem (1 Tm 5,15), ale również można pójść za "ciałem w nieczystej żądzy" (2 Ptr 2,10)

 

 

 

Poza tym w Liście 1 Jana 5:6-8 (NE) mówi się nie tylko o duchu, lecz także o „wodzie i krwi”, że są „świadkami”. A przecież wiadomo, że woda i krew nie są osobami, tak jak nie jest osobą duch święty. Zgodnie z tym w Biblii zazwyczaj używa się wyrazu „duch święty” w sposób bezosobowy, jak na przykład w zestawieniu z wodą i ogniem (Mateusza 3:11; Marka 1:8).

 

W takim razie, co zrobić z fragmentem:

 

Kol 2:8 Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. (BW)

 

Czy na podstawie tego odbierzemy osobowość Chrystusowi? Przecież wyraźnie jest zestawiony w jednej linii z żywiołami świata, filozofią itp.

 

 

Pismo Święte usilnie zachęca ludzi, aby byli napełnieni duchem świętym, a nie winem (Efezjan 5:18). Mówi o nich, że są napełnieni duchem świętym tak jak mądrością, wiarą i radością (Dzieje Apostolskie 6:3; 11:24; 13:52).

 

Skoro duchy nieczyste mogą mieszkać w człowieku:

 

Łk 11,24-26 Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni. (BT)

 

To dlaczego Świadków Jehowy dziwi to, że osoba Ducha Świętego może być w człowieku, wypełniać to „mieszkanie”? Jak człowiek napełnia się jakąś bezosobową wartością (np. wiarą), to nie oznacza, że wszystko inne, czym się napełnia też jest bezosobowe. Jest to błąd logiczny! Zaprzeczenie takiej logiki znajdujemy w przytoczonym wcześniej fragmencie z Kol 2,8.

 

Ciekawe, czy Świadkowie Jehowy ze swoją logiką zanegują osobowość Ojca i Syna, czy przyznają osobowość Duchowi Świętemu, jeśli zobaczą fragment:

 

Mt 28,19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. (BT)

 

Jaki mamy wyciągnąć wniosek? Jeśli Syn z Ojcem są zestawieni w jednej linii z nieosobowym Duchem Świętym (wg Świadków Jehowy), to oznacza, że nie są Oni osobami? Czy może jeśli Duch Święty jest zestawiony z osobami, to oznacza, że też jest osobą?

 

W Liście 2 do Koryntian 6:6 wymieniono ducha świętego wśród szeregu przymiotów. Takich wyrażeń nie spotykalibyśmy tak często, gdyby duch święty rzeczywiście był osobą.

 

Odpowiedzią jest wcześniej zacytowany fragment Kol 2,8.

 

Trzeba też zaznaczyć, że chociaż według niektórych wersetów biblijnych duch mówi, to jednak z innych wynika, że w gruncie rzeczy odbywało się to za pośrednictwem ludzi albo aniołów (Mateusza 10:19, 20; Dzieje Apostolskie 4:24, 25; 28:25; Hebrajczyków 2:2). Działanie ducha w takich wypadkach przypomina działanie fal radiowych przekazujących wiadomość od jednej osoby do drugiej, znacznie od niej oddalonej.

 

Tak, mówił ustami ludzi, ale w każdym przypadku to On mówił, a nie kto inny. Podobnie mówił czasami Ojciec:

 

Hbr 1,1-2 Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. (BT)

 

 

W Ewangelii według Mateusza 28:19 jest mowa o 'imieniu ducha świętego’. Jednakże słowo „imię” w języku greckim, podobnie jak w polskim, nie zawsze oznacza imię jakiejś osoby. Gdy mówimy „w imieniu prawa”, nie powołujemy się na osobę. Mamy na myśli to, co prawo symbolizuje — jego autorytet. W książce Robertsona Word Pictures in the New Testament (Obrazy słowne w Nowym Testamencie) czytamy: „Użycie w tym miejscu imienia (onoma) jest typowe dla Septuaginty i papirusów w sensie siły lub autorytetu”. Tak więc chrzest 'w imię ducha świętego’ oznacza uznawanie autorytetu ducha, który pochodzi od Boga i działa z woli Bożej.

 

Tak nawiasem mówiąc, szkoda, że Świadkowie Jehowy nie pamiętają o tej zasadzie podczas dyskusji na temat imienia bożego, gdy cytują nam takie fragmenty jak „święć się imię Twoje”, „objawiłem imię twoje ludziom” itp. Niestety ich argumentacja tutaj nic nie wnosi, poza tym, że przyznają, iż mowa jest tutaj o autorytecie Ducha Świętego.

 

Pomocnik”

Jezus mówił o duchu świętym jako o „pomocniku”; nadmienił, że będzie on uczyć, prowadzić i mówić (Jana 14:16, 26; 16:13). W języku greckim słowo, którym się posłużył jako odpowiednikiem „pomocnika” (pa·ra'kle·tos), jest rodzaju męskiego. Kiedy więc Jezus mówił, co ten pomocnik uczyni, używał zaimków osobowych rodzaju męskiego (Jana 16:7, 8). Natomiast użycie greckiego słowa rodzaju nijakiego oznaczającego ducha (pneu'ma), słusznie pociąga za sobą zastosowanie zaimka rodzaju nijakiego — „ono”.

Większość tłumaczy wierzących w Trójcę przemilcza ten fakt, jak to przyznano w katolickiej New American Bible w odniesieniu do Jana 14:17: „Greckie słowo oznaczające 'ducha’ jest rodzaju nijakiego i chociaż w języku angielskim używamy zaimków osobowych ('he’, 'his’, 'him’ [on, jego, jemu]), to jednak większość MSS [manuskryptów] greckich stosuje rzeczowe 'it’ [ono, coś]”.

Kiedy więc w związku ze słowem pa·ra'kle·tos znajdujemy w Biblii, na przykład w Jana 16:7, 8, zaimek osobowy rodzaju męskiego, jest to rezultat dostosowania się do reguł gramatycznych, a nie uwydatnianie jakiejś doktryny.

 

Z tym akurat nie będę polemizował, bo takiej linii argumentacji nigdy nie stosowałem i stosować nie będę. Są inne metody na ukazywanie osobowości Ducha.

 

Nie jest częścią Trójcy

W różnych publikacjach przyznaje się, że Biblia nie popiera poglądu, jakoby duch święty był trzecią osobą Trójcy. Na przykład:

The Catholic Encyclopedia: „W Starym Testamencie nigdzie nie ma wyraźnej wskazówki o Trzeciej Osobie”.

Teolog katolicki Fortman: „Żydzi nigdy nie uważali ducha za osobę; nie ma też żadnego przekonującego dowodu, żeby któryś z pisarzy Starego Testamentu podzielał taki pogląd. (...) W ewangeliach synoptycznych oraz w Dziejach Apostolskich zazwyczaj przedstawia się Ducha Świętego jako moc lub siłę Bożą”.

New Catholic Encyclopedia: „S[tary] T[estament] najwyraźniej nie przedstawia ducha Bożego jako osobę (...). Duch Boży to po prostu moc Boża. Jeżeli niekiedy wspomina o nim jako o czymś odrębnym od Boga, to dlatego, że tchnienie Jahwe działa poza Nim samym”. Czytamy tam również: „Większość tekstów N[owego] T[estamentu] ukazuje ducha Bożego jako coś, a nie kogoś; widać to zwłaszcza w paralelnym zestawieniu ducha z mocą Bożą”. (Kursywa nasza).

A Catholic Dictionary (Słownik katolicki): „Na ogół Nowy Testament, podobnie jak Stary, mówi o duchu jako energii albo mocy Bożej”.

A zatem ani Żydzi, ani pierwsi chrześcijanie nie uważali ducha świętego za część składową Trójcy.

 

Niestety, ale na razie możemy przystać na wniosek, że Żydzi nie uważali Ducha za osobę boską Trójcy. Pierwsi chrześcijanie nie opierali się tylko na Starym Testamencie, ale również na nauce nowotestamentalnej, która o takiej osobie jak najbardziej naucza.

 

Nauka ta powstała setki lat później. Jak powiedziano w A Catholic Dictionary: „Nauka o trzeciej Osobie, została zatwierdzona na soborze w Aleksandrii w roku 362 (...), i ostatecznie na soborze w Konstantynopolu w roku 381” — jakieś trzy i pół wieku po napełnieniu uczniów duchem świętym w dniu Pięćdziesiątnicy!

 

Bzdura totalna. Nauka ta została ostatecznie oficjalnie sformułowana na soborach, co nie oznacza, że wcześniej nie była znana i w nią nie wierzono. Tak samo jak nauka o wniebowstąpieniu Maryi w Kościele Katolickim nie powstała dopiero w XX wieku (bo wtedy został ogłoszony dogmat), ale była obecna od wieków, a dopiero kilkadziesiąt lat temu ostatecznie sformułowana w dokumentach kościoła.

Oto są niektóre cytaty świadect wczesnochrześcijańskich, które ukazują wiarę w osobowość i majestat Ducha Świętego (w przyszłości ten temat zostanie szczegółowiej opracowany):

Jeden jest Bóg, Ojciec Słowa żywego, osobowej Mądrości, mowy i obrazu Przedwiecznego. Jeden też Pan, jedyny z jedynego, Bóg z Boga, odbicie i obraz Bóstwa, Słowo działające, Mądrość ogarniająca istotę wszystkich rzeczy, Moc powołująca do bytu wszelkie stworzenie, prawdziwy Syn prawdziwego Boga, niezniszczalny z niezniszczalnego, nieśmiertelny z nieśmiertelnego, wieczny z wiecznego. I jeden Duch Święty mający istnienie z Boga, a który i przez Syna objawił się ludziom. Doskonały obraz Syna doskonałego, Życie i przyczyna życia, Źródło święte, Świętość dająca uświęcenie. W Nim objawia się Bóg Ojciec, który jest ponad wszystkim i we wszystkim i Bóg Syn, który jest przez wszystko. Trójca doskonała, niepodzielna i nieodmienna w chwale, wieczności i królowaniu. W Trójcy nie ma nic stworzonego, nic służebnego, nic dodanego, czego by przedtem nie było, a dopiero później przybyło. Tak więc nigdy nie brakowało Ojcu Syna, ani Synowi Ducha, ale zawsze ta sama Trójca nieodwracalna i nieodmienna.
Grzegorz Cudotwórca (270 r.)

 

Z książki „W obronie wiary” Włodzimierza Bednarskiego:

 

Atenagoras z Aten ok.177r. bronił chrześcijan słowami: „Któż więc nie zdziwiłby się usłyszawszy, że ateistami nazywani są ludzie, którzy uznają Boga-Ojca, Boga-Syna i Ducha Świętego oraz uczą o Ich potędze w jedności i Ich odrębności w zakresie funkcji?” („Prośba za chrześcijanami” 10). Dalej Atenagoras wyznawał: „Jak bowiem mówimy o Bogu, o Jego Synu-Słowie i o Duchu Świętym, istotach stanowiących jedność w zakresie mocy, a rozdzielonych w zakresie funkcji na Ojca, Syna i Ducha...” (j/w. 24 por. też 12).

 

Jeszcze starszymi świadectwami nauczania o Trójcy są: „Apologia” Arystydesa (ok.140), który pisał: „Chrześcijanie natomiast biorą swój początek od Pana Jezusa Chrystusa. Wyznają w Duchu Świętym, że jest On Synem Boga Najwyższego...” (15:1), „Chrześcijanie (...) uznają bowiem Boga, Twórcę i Stworzyciela wszystkiego przez Syna Jednorodzonego i Ducha Świętego, i oprócz Niego nie czczą żadnego innego boga” (15:3) i „Pasterz” Hermasa (ok.140), który wyjaśniając swą przypowieść pisał: „Ziemia to świat nasz, właściciel ziemi to Ten, kto wszystko stworzył, uporządkował i obdarzył mocą; syn jest Duchem Świętym, a niewolnik Synem Bożym” (‘Przypowieść piąta’ 5:2)., „(...) synowi [Duchowi Św.] właściciela [Ojca] spodobał się zamiar, żeby niewolnik [Syn Boży] został z nim razem współdziedzicem” (‘Przypowieść piąta’ 2:8). Barnaba w swym liście (ok.130) wspominając Chrystusa stwierdza: „Mówił bowiem Bóg, że rany swego ciała od nich otrzymał” (5:12), a o Duchu Św. mówił jako o osobie „...których Duch Pański z góry przewidział” (6:14). Z początku IIw. pochodzi też hymn chrześcijański „Phos hilaron” („Radosna Światłości”) ukazujący jedynego Boga w Trójcy osób: „Ku czci Twojej, Boże, Ojcze, Synu i Duchu Świętości, śpiewamy boś godzien jest, o Panie, by w każdej porze głoszono Twoją chwałę zbożnymi pieśniami”. „Akta męczeńskie św. Polikarpa” (ok.156) odnotowują podobne słowa świętego: „Panie Boże (...) uwielbiam Cię przez Wiekuistego i Niebiańskiego Kapłana Jezusa Chrystusa (...) przez którego Tobie z Nim i Duchem Świętym chwała teraz i na wszystkie wieki”. Najwcześniejsze jednak fragm. nauki o Trójcy Św. ukazują chrześcijanie żyjący współcześnie z Apostołami i będący ich następcami. Należą do nich św.Ignacy (†107), św.Klemens Rzymski (†101) i dzieło pt. „Didache” (ok.90). „List do Kościoła w Magnezji” (13:1-2) Ignacego (†107) pouczał: „starajcie się więc utwierdzić w nauce Pana i Apostołów (...) w Synu, Ojcu i Duchu na początku i na końcu. (...)

 

 

A zatem duch święty nie jest osobą ani składnikiem Trójcy. Duch święty jest czynną mocą Bożą, którą Bóg posługuje się do spełniania swej woli. Nie jest równy Bogu, tylko zawsze jest do Jego dyspozycji i jest Mu podporządkowany.

 

Co za bzdura. Odmawiają osobowości Ducha, a teraz piszą, że jest do dyspozycji Ojca i jest mu podporządkowany.

 

 

A co z wersetami „popierającymi” Trójcę?

Mówi się, że niektóre wersety biblijne popierają naukę o Trójcy. Jednakże przy czytaniu takich wersetów powinno się pamiętać, że ani dowody biblijne, ani historyczne nie popierają tej doktryny.

Każdy cytat biblijny podawany na jej korzyść należy rozpatrywać w kontekście konsekwentnej nauki całej Biblii. Bardzo często prawdziwe znaczenie takiego wersetu wychodzi na jaw po zbadaniu treści wersetów sąsiednich.

 

Dokładnie to możemy powiedzieć o wszystkich fragmentach, którymi posługują się Świadkowie Jehowy w celu podważenia nauki o Trójcy. Tak się składa, że zarówno dowody biblijne i historyczne popierają tę doktrynę, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przypatrzymy się w dalszej części tym argumentom, ale z tego co widziałem, to omówione są głównie najsłabsze argumenty trynitarian, podczas gdy te najmocniejsze zostały przemilczane.

 

Trzy w jednej

W New Catholic Encyclopedia przedstawiono trzy takie wersety „popierające”, ale zarazem przyznano: „W S[tarym] T[estamencie] nie naucza się doktryny o Trójcy Świętej. W N[owym] T[estamencie] najstarszy dowód znajduje się w listach Pawła, zwłaszcza w 2 Kor. 13.13 [w niektórych Bibliach werset 14] oraz w 1 Kor. 12.4-6. W Ewangeliach dowód istnienia Trójcy występuje wyraźnie tylko w formule chrztu z Mt. 28.19”.

We wspomnianych wersetach te trzy „osoby” zostały (według Biblii Tysiąclecia) wyliczone w następującej kolejności: Drugi do Koryntian 13:13 (14) tak łączy je ze sobą: „Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. Pierwszy do Koryntian 12:4-6 mówi: „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich”. Natomiast w Mateusza 28:19 czytamy: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.

Czy z tych wersetów wynika, że Bóg, Chrystus i duch święty stanowią trynitarnego Pana Boga, że ci trzej są równi co do substancji, mocy i wieczności? Nie, niczego takiego nie sugeruje, tak jak słuchanie trzech ludzi, na przykład Tomasza, Ryszarda i Henryka, nie oznacza, że są to trzy osoby w jednej osobie.

Taka wzmianka, jak przyznano w wydanej przez McClintocka i Stronga Cyclopedia of Biblical, Theological, and Ecclesiastical Literature (Encyklopedii literatury biblijnej, teologicznej i kościelnej), „dowodzi jedynie, że wymienione trzy podmioty istnieją, (...) ale to jeszcze nie dowód, że wszystkie trzy mają Boską naturę i w równej mierze zasługują na cześć Boską”.

Chociaż autorzy tej encyklopedii opowiadają się za Trójcą, to jednak o 2 do Koryntian 13:13 (14) mówią: „Nie można zwyczajnie zakładać, że mają równą władzę albo tę samą naturę”. Natomiast o Mateusza 28:18-20 wypowiadają się następująco: „Jednakże ten tekst sam przez się nie może stanowić bezspornego dowodu, że trzy wymienione podmioty są osobami albo że są równe czy boskie”. Bóg, Jezus i duch święty zostali też wymienieni w tym samym kontekście w związku z chrztem Jezusa. Jezus wtedy „ujrzał przychodzącego na niego ducha Bożego, zstępującego niby gołąb” (Mateusza 3:16). Nie jest jednak powiedziane, że chodzi tu o trzy składniki tworzące jedność. Szereg razy wymienia się razem Abrahama, Izaaka i Jakuba, a przecież nie łączy ich to w jedną osobę. Również wymienienie zarazem Piotra, Jakuba i Jana nie czyni ich jedną osobą. Ponadto duch Boży zstąpił na Jezusa dopiero podczas chrztu, co wskazuje, że do tego czasu nie był namaszczony duchem. Jakże wobec tego mógł być częścią Trójcy, w której zawsze powinien stanowić jedno z duchem świętym?

 

 

Nikt nie opiera swojej argumentacji na pojedynczych wersetach. Dla nas te i wiele innych fragmentów współgrają ze sobą, uzupełniają się, nasuwają nam skojarzenia itp. Jeśli tylko w jednym miejscu byłaby ta formuła trynitarna i poza nią nie byłoby niczego, co wskazywałoby na tę tajemnicę, nikt by takiego wniosku nie wyciągną. Ale formuły trynitarne znajdują się w Biblii wiele razy (więcej, niż podaje to ta broszura), wiele razy czytamy o tym, że Jezus jest naszym Bogiem (np. J 1,1; 20, 28; 1 J 5,20), którego mamy czcić (J 5,23; Ap 5,12-14), że Duch Święty jest Bogiem, którego również mamy czcić (1 Kor 6,19-20), Bóg jest jeden (J 2,19), Jezus powiedział, że ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30), trzy osoby boskie są często zestawiane ze sobą (Mt 28,19; 2 Kor 13,13) itp. Te wszystkie fragmenty i wiele, wiele innych harmonizują ze sobą i pozwoliły nam na wyciągnięcie pewnych wniosków.

 

Inna wzmianka o tych trzech razem występuje w niektórych starszych przekładach biblijnych w Liście 1 Jana 5:7. Uczeni przyznają jednak, że słów tych pierwotnie nie było w Biblii, tylko zostały dodane znacznie później. Toteż większość współczesnych przekładów słusznie pomija ten nieautentyczny werset.

 

Ten argument jest tak bardzo rzadko używany i ma tak marginalne znaczenie, że dziwi mnie, że ta publikacja zajmuje omawianiem tego problemu.

 

Inne wersety „popierające” traktują jedynie o stosunku między dwoma — Ojcem i Jezusem. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.

 

Ja i Ojciec jesteśmy jedno”

Werset ten z Ewangelii według Jana 10:30 często przytacza się na poparcie Trójcy, chociaż nie ma w nim żadnej wzmianki o trzeciej osobie. Sam Jezus wyjaśnił jednak, co ma na myśli, gdy mówi, że jest „jedno” z Ojcem. Według Jana 17:21, 22 modlił się do Boga, aby jego uczniowie „wszyscy byli jedno, jak Ty Ojcze, jesteś w jedności ze mną, a ja w jedności z Tobą, aby i oni byli w jedności z nami, (...) aby byli jedno, tak jak my jesteśmy jedno”. Czy Jezus modlił się o to, aby wszyscy jego uczniowie zespolili się w jedną całość? Nie, najwyraźniej pragnął, żeby tak jak on i Ojciec również tamci byli zjednoczeni pod względem myśli i zamiarów (zobacz też 1 Koryntian 1:10).

W Liście 1 do Koryntian 3:6, 8 Paweł pisze: „Ja sadziłem, Apollos nawadniał (...) Ten, kto sadzi, i ten, kto nawadnia, są jednym”. Paweł nie miał tu na myśli, że on i Apollos są dwiema osobami w jednej; mówił, że zmierzają do tego samego celu. Słowo greckie, którego Paweł użył tu w znaczeniu „jeden” (hen), jest rodzaju nijakiego i ściśle biorąc oznacza „jedno”, wskazując na jedność we współdziałaniu. Według Jana 10:30 Jezus opisał swoje stosunki z Ojcem tym samym słowem, którego też użył w Jana 17:21, 22. Kiedy więc w tych wypadkach używał słowa „jeden” (hen), mówił o jedności myśli i celu.

Jan Kalwin (który wierzył w Trójcę) tak się wypowiedział na temat Jana 10:30 w swoich Komentarzach do Ewangelii według Jana: „Starożytni niesłusznie posługiwali się tym fragmentem do udowadniania, że Chrystus ma (...) wspólną naturę z Ojcem. Chrystus bowiem nie rozprawia o jedności substancji, tylko o zgodności ze swoim Ojcem”.

 

A no właśnie, od tego chciałem zacząć. Chciałem zaakcentować słowa Kalwina, który mówił, że starożytni wierzyli, iż Jezus ma wspólną naturę ze swoim Ojcem. Jak można zatem twierdzić, że czytając Pismo Święte nikt nie jest wstanie dostrzec tej tajemnicy? I nie szkodzi, że kilka wieków po spisaniu tych słów znaleźli się tacy, którzy potrafili podważyć takie zrozumienie tych słow. Jeśli coś przez starożytnych było dobrze zrozumiałe, to oznacza, że było to dla nich wystarczające i nie potrzebowało dodatkowej nauki i rozwinięcia tematu. Dla nich „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” było zrozumiane w sposób prosty, nie wymagający dodatkowych wyjaśnień. Dopiero po wiekach ktoś się dopatrzył, że takie fragmenty można zinterpretować w sposób nie-trynitarny. Jak zaczęto głośno dyskutować o bóstwie Jezusa i podważać istnienie trójcy, to dopiero wtedy zostały zwołane sobory, aby ogłosić oficjalną i obowiązującą naukę kościoła w obliczu szerzących się jak grzyby po deszczu herezji. Faktem jest, że w XX wieku nie jest to mocny argument na ontologiczną jedność (ze względu na mocny kontrargument oparty na wersecie J 17,21-22), ale też nie można tej możliwości odrzucić. Niekoniecznie ten fragment J 17,21-22 musi być koniecznie wyjaśnieniem dla J 10,30. W jednym fragmencie może być jedność dosłowna, ontologiczna, a w tym drugim jedność myśli i zamiarów. Dla przykładu można podać taki fragment z listów św. Pawła:

 

Rz 6,8-11 Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje. Umarłszy bowiem, dla grzechu raz na zawsze umarł, a żyjąc, żyje dla Boga. Podobnie i wy uważacie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (BW)

 

Widzimy tutaj, jak śmierć Jezusa (dosłowna) przeplata się ze śmiercią naszą użytą w sensie przenośnym.

 

Ga 2,19 [...] razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. (BT)

 

Tutaj podobnie - Jezus został przybity w sensie dosłownym, a Paweł w sensie przenośnym.

 

Ponadto należy przytoczyć kilka innych wersetów, które mają coś wspólnego z koncepcją jednego Boga w kilku osobach.

 

Ap 11,15 I zatrąbił siódmy anioł; i odezwały się w niebie potężne głosy mówiące:

Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi jego i królować będzie na wieki wieków. (BW)

 

Ap 20,6 Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat. (BW)

 

Ap 22,3 I nie będzie już nic przeklętego. Będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy jego służyć mu będą (BW)

 

Zwróćmy uwagę na ten pogrubiony przeze mnie mistycyzm tych wersetach. Pokazany jest w nich Bóg Ojciec i Syn Boży, a następnie autor apokalipsy zamiast użyć liczby mnogiej używa liczby pojedynczej: (i królować będzie a nie będą, i panować z nim będą, a nie z nimi będą, słudzy jego służyć mu będą, a nie słudzy ich służyć im będą)

 

To prawda, że autorowi apokalipsy zdarzało się robić pomyłki gramatyczne, ale tego typu pomyłek w kontekście innych osób niż Jezus i Ojciec nie dostrzegłem. W Ich przypadku (podkreślam ten ważny szczegół: chodziło o kilkukrotne złamanie tej reguły wobec tych samych osób) złamanie tej reguły nastąpiło aż trzy razy, co ciężko byłoby to sobie wyobrazić, jako dzieło przypadku. Gdy dotyczyło to innych osób, to okazywało się, że ta zasada gramatyczna była poprawnie stosowana. Np:

 

Ap 11:3 Dwom moim Świadkom dam władzę, a będą prorokować obleczeni w wory, przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. (BT)

 

Dlatego też te powyższe przykłady z Apokalipsy stanowią dość ważne świadectwo ukazujące nam tą mistyczną koncepcję Jednego, ale wieloosobowego Boga.

 

Dlaczego więc ta jedność z J 10,30 nie mogłaby być zrozumiana w sensie dosłownym, a ta z J 17,21-22 w sensie przenośnym? To że Świadkowie Jehowy interpretują sobie ten pierwszy fragment po swojemu, to ich sprawa - mają do tego prawo. Jednak nie mogą nam narzucić jego interpretacji na podstawie tego drugiego fragmentu. Jednym słowem, my nie potrafimy na dzień dzisiejszy udowodnić im trynitarnej wymowy tego fragmentu, ale i oni nie potrafią nam jej zaprzeczyć.

 

Właśnie w wersetach następujących po Jana 10:30 Jezus zdecydowanie dowodzi, że mówiąc te słowa wcale nie miał na myśli, iż jest Bogiem. Żydów, którzy opacznie wyciągnęli taki wniosek i chcieli go ukamienować, zapytał: „Jakże wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: 'Bluźnisz’, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?” (Jana 10:31-36, BT). Jezus nie twierdził, że jest Bogiem-Synem, tylko Synem Bożym.

 

W tym wypadku warto przyjrzeć się całemu kontekstowi:

 

J 10,30-32

30. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.

31. Żydzi znowu naznosili kamieni, aby go ukamienować.

32. Odrzekł im Jezus: Ukazałem wam wiele dobrych uczynków z mocy Ojca mego; za który z tych uczynków kamienujecie mnie?

33. Odpowiedzieli mu Żydzi, mówiąc: Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że Ty, będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem.

34. Odpowiedział im Jezus: Czyż w zakonie waszym nie jest napisane: Ja rzekłem: Bogami jesteście?

35. Jeśli nazwał bogami tych, których doszło słowo Boże [a Pismo nie może być naruszone],

36. Do mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, dlatego, że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?

(BW)

 

W wersecie 22 zaczyna się polemika Jezusa z faryzeuszami. Jezus widzi ich furię i to, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta - Żydzi mają już kamienie i gotowi są w każdym momencie na Niego rzucić. Dlatego też, widząc ich głupotę i niezrozumienie Pism, których oni uważają się znawcami, Jezus rozpoczyna z nimi dyskusję, aby im wykazać, że oni nie mają żadnych podstaw do tego, aby Go ukamienować. Jezus jest w pełni świadomy tego, że oni nie będą w stanie nic mu udowodnić, za co by zasłużył na śmierć. Dlatego pyta ich, za który czyn chcą Go ukamienować. W odpowiedzi dostaje:

 

 

J 10,33 Odpowiedzieli mu Żydzi, mówiąc: Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że Ty, będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem. (BW)

 

Biblii nie ma nigdzie zanotowanych słów Jezusa, w których nazywałby się Bogiem. Ale bardzo wyraźnie dał to Żydom odczuć. Dla nich bycie prawdziwym Synem Bożym oznaczało bycie równym Bogu (por. J 10,29.33.36). W odpowiedzi na zarzut faryzeuszy Jezus kieruje do nich słowa:

 

J 10,34-36 Odpowiedział im Jezus: Czyż w zakonie waszym nie jest napisane: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeśli nazwał bogami tych, których doszło słowo Boże [a Pismo nie może być naruszone], do mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, dlatego, że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? (BW)

 

W tym miejscu Jezus aby nie dostać kamieniem w głowę, musiał ukazać im bezpodstawność ich oskarżeń. Właśnie na podstawie tego fragmentu antytrynitarianie często stawiają zarzut: "Dlaczego Jezus w tym momencie nie potwierdził swego Bóstwa"? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: "Po to, żeby nie pozwolić się ukamienować". Gdyby w tym miejscu powiedział "Tak, ja jestem Bogiem", nie dodając uprzednio do tego swych wyjaśnień, które znajdujemy w J 10,34-36, byłyby to prawdopodobnie ostatnie słowa w Jego życiu. Dlatego odpowiedzią na ich pytanie jest: "Jezusowi w tym fragmencie nie chodziło o to, aby zaprzeczyć swojej boskości, ale ukazanie, że nawet jeśli by faktycznie nazwał się bogiem, to jeszcze nie mogłoby to dawać faryzeuszom podstaw do ukamienowania".

 

Mało tego. Aby ukazać bezpodstawność antytrynitarnej argumentacji, wystarczy zwrócić uwagę, że Jezus nie tylko nigdy w Biblii w sposób jawny przed Żydami nie nazywał się Bogiem, bowiem nie chciał publicznie przyznać nawet tego, że jest Mesjaszem (por. J 10,24-25; Mt 16,20; Mk 8,29-30; Łk 4,41; 9,20-21), a przecież żaden antytrynitarianin nie zaprzecza, że Jezus nim był. Nasz zbawiciel uczynił to wobec samarytanki, aby skłonić ją do wary oraz po Swoim pojmaniu, gdy Żydzi postawili go przed faktem dokonanym i zaprzeczenie tego byłoby obłudą z Jego strony (Mk 14,62). Wracając do tego przytoczonego fragmentu z J 10,33-36 Jezus w prosty sposób ukazuje faryzeuszom, ze oni tak naprawdę nie są w stanie mu udowodnić żadnego przestępstwa, bo nawet jakby się nazwał bezpośrednio "Bóg" (hebr. elohim), to i tak nie mieli by mu prawa nic zrobić, bo Biblia pozwala nazywać się bogami ludziom na podstawie tego faktu, że jesteśmy synami Bożymi. W tym miejscu Jezus powołał się na Psalm 82. Przypatrzmy się temu wersetowi:

 

Ps. 82:6 Rzekłem: Wyście bogami I wy wszyscy jesteście synami Najwyższego (BW)

 

Bycie synem Bożym jest równoznaczne byciu bogiem. Skoro każdy człowiek jest synem bożym to i każdy człowiek jest bogiem. NT nam niejednokrotnie akcentuje, że tu chodzi o przybrane synostwo (np. Rz 8,15), więc my wszyscy jesteśmy bogami w sensie przenośnym. Natomiast synostwo Jezusa jest w zupełnie innym znaczeniu z tego faktu, ze jest On nazwany Jednorodzonym Synem Bożym (np. J 3,16) - czyli że nie ma żadnego innego drugiego takiego Syna - zrodzonego. Więc jest On również Bogiem w sensie dosłownym - ze swej natury.

 

Dlatego też w fragmencie J 10,33-36 Jezus Chrystus kieruje tutaj zarzut do faryzeuszów, że oni prawdziwego Bóstwa dopatrują się w stwierdzeniu "jestem bogiem", bądź "jestem Synem Bożym", nie zauważając, że w przypadku Jezusa o jego prawdziwym Bóstwie świadczy coś więcej niż tylko słowa. O tym traktują trzy następne wersety tego fragmentu:

 

J 10,37-39 Jeśli nie wykonuję dzieła Ojca mojego, nie wierzcie mi; Jeśli zaś wykonuję, to choćbyście mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wiedzieli, że we mnie jest Ojciec, a Ja w Ojcu. Tedy znowu starali się go pojmać; lecz On uszedł ich ręki. (BW)

 

Z podanego przykładu widać, że Jezus miał pretensję do Żydów, iż oskarżają Go na podstawie samych słów, ale nie dostrzegają ich potwierdzenia w dziełach, które tak mocno świadczą o nich. O tych dziełach była mowa w rozdziale 5:

 

J 5,17-21 A Jezus odpowiedział im: Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam. [...] Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni.[...] Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. (BW)

 

J 5,26 Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie. (BW)

 

Więcej na ten temat w artykule „Czy Jezus wyparł się swojego Bóstwa?” Na http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/jezus-chrystus/art_49_Czy-Jezus-wyparl-sie-swojego-Bostwa_.htm

 

Czynił się równym Bogu”?

Innym wersetem przytaczanym na poparcie Trójcy jest Jana 5:18. Czytamy w nim, że Żydzi (tak jak w Jana 10:31-36) chcieli zabić Jezusa, ponieważ „nazwał też Boga swoim Ojcem, przez co czynił się równym Bogu”.

Ale kto tak powiedział, że Jezus uważa się za równego Bogu? Nie Jezus. Już w następnym wersecie (19) broni się on przeciw temu krzywdzącemu zarzutowi: „Na to oskarżenie Jezus odpowiedział: (...) 'Syn nie może niczego uczynić sam od siebie; może czynić tylko to, co widzi, że czyni Ojciec’” (Bj).

W ten sposób Jezus wyjaśnił Żydom, że nie jest równy Bogu i dlatego nie może działać z własnej inicjatywy. Czy można sobie wyobrazić kogoś równego Bogu Wszechmocnemu, który mówi, że „nie może niczego uczynić sam od siebie”? (por. Daniela 4:34, 35 [4:31, 32, BT]). Ciekawe, iż zarówno z kontekstu Jana 5:18, jak i 10:30 wynika, że Jezus odpierał niesłuszne zarzuty Żydów, którzy — podobnie jak zwolennicy nauki o Trójcy — wyciągali błędne wnioski!

 

Zaraz, zaraz! To nie Żydzi tylko wyciągnęli takie wnioski! Zauważmy, że te słowa, iż czynił się równym Bogu są komentarzem natchnionego przez Ducha Świętego ewangelisty! To św. Jan nas pouczył, że Jezus nie dość, że nie trzymał się sabatu (tego nakazanego przez tradycję żydowską), ale nazywał Boga swoim Ojcem i przez to czynił się równym Bogu:

 

J 5,18 Dlatego też Żydzi tym usilniej starali się o to, aby go zabić, bo nie tylko łamał sabat, lecz także Boga nazywał własnym Ojcem, i siebie czynił równym Bogu. (BW)

 

Niestety, ale tak to odebrali nie tylko Żydzi, ale i św. Jan. To są jego słowa, nie Żydów. Słowa Jezusa z wersetu 19, że syn nic nie może czynić sam z siebie, tylko czyni to samo co Ojciec nie zaprzecza wymowie trynitarnej tego wersetu. Jezus co najwyżej ukazuje, że nie jest samozwańcem, który przychodzi we własnym imieniu i czyni coś, co nie jest zgodne, albo nawet jest sprzeczne z wolą Ojca. Jezus w ten sposób przed Żydami dodatkowo potwierdza autentyczność swoich czynów, mówiąc że nie czyni niczego, co by się Bogu Ojcu (z którym pozostaje w jedności) mogło nie spodobać i nie miało Jego akceptacji. Gdyby czynił coś na przekór Jego woli w geście samozwańczym, nie mielibyśmy podstaw, aby uznawać pełną jedność Ojca jak i Syna.

 

Na zakończenie tego wątku równości przeczytajmy dalszy ciąg tej wypowiedzi:

 

J 5,19-23 Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. Bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał. (BW)

 

Ten temat został szerzej omówiony w artykule „Syn równy Ojcu - omówienie wersetu J 5,18” dostępnym na http://www.trinitarians.info/swiadkowie-jehowy/jezus-chrystus/art_23_Syn-rowny-Ojcu---omowienie-wersetu-J-5_18.htm

 

Równy Bogu”?

W liście do Filipian 2:6 według katolickiej Biblii Jakuba Wujka z roku 1599 powiedziano o Jezusie: „Który będąc w postaci Bożej, nie poczytał za drapiestwo, że był równym Bogu”. W Biblii gdańskiej z roku 1632 czytamy mniej więcej to samo. Niektórych takich przekładów w dalszym ciągu używa się na poparcie poglądu, iż Jezus jest równy Bogu. Zważmy jednak, jak inne przekłady oddają ten werset:

1869: „który, będąc w kształcie Bożym, nie uważał równości z Bogiem za coś, co można by zagarnąć” (The New Testament G.R. Noyesa).

1968: „który, chociaż był w kształcie Bożym, nie uważał, że powinien chciwie przywłaszczyć sobie równość z Bogiem” (La Bibbia Concordata).

1975: „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu” (Biblia warszawska).

1976: „Zawsze miał naturę Bożą, ale nie myślał o tym, żeby próbować siłą stać się równym Bogu” (Today’s English Version).

1984: „który — choć bytował w kształcie Bożym — nie brał pod uwagę przywłaszczenia, mianowicie: że powinien być równy Bogu” (New World Translation of the Holy Scriptures).

1985: „Który, będąc w kształcie Bożym, nie uważał równości z Bogiem za coś, co należałoby sobie przywłaszczyć” (The New Jerusalem Bible).

Niektórzy twierdzą jednak, że nawet te dokładniejsze tłumaczenia nasuwają wniosek, iż 1) Jezus już był równy, tylko nie chciał przy tym obstawać, albo że 2) nie potrzebował przywłaszczać sobie równości, ponieważ już był równy.

W publikacji The Epistle of Paul to the Philippians (List Pawła do Filipian) Ralf Martin tak się wypowiada w tej sprawie o oryginalnym tekście greckim: „Jest wszakże rzeczą wątpliwą, czy można przesunąć sens czasownika z jego rzeczywistego znaczenia 'przywłaszczyć’, 'wyrwać’ do 'mocno trzymać’”. W The Expositor’s Greek Testament powiedziano też: „Nie znamy takiego fragmentu, w którym słowo ?????? [har·pa'zo] albo któreś z jego pochodnych znaczyłoby 'trzymać w posiadaniu’, 'zachowywać’. Zdaje się ono niezmiennie znaczyć 'przywłaszczyć’, 'wyrwać’. Tak więc niedopuszczalne jest przesuwanie jego rzeczywistego znaczenia 'zagarnąć’ na zupełnie inną płaszczyznę: 'mocno trzymać’”.

Z powyższego wyraźnie wynika, że w Biblii Wujka i Biblii gdańskiej nagięto zasady, żeby poprzeć cele czcicieli Trójcy. Greczyzna z Filipian 2:6 wcale nie przemawia za tym, jakoby Jezus uważał za słuszne być równym Bogu. Gdy się ją czyta obiektywnie, wskazuje na coś wręcz przeciwnego, mianowicie że Jezus nie uważał, aby to było słuszne.

Treść sąsiednich wersetów (3-5, 7, 8, Bg) wskazuje wyraźnie, jak należy rozumieć werset 6. Do Filipian skierowano następującą gorącą zachętę: „W pokorze jedni drugich miejcie za wyższych nad się”. Następnie Paweł wskazuje, że Chrystus jest wspaniałym przykładem takiego nastawienia: „Tego tedy bądźcie o sobie rozumienia, które było i w Chrystusie Jezusie”. Jakiego „rozumienia”? Aby 'myśleć, że to nie jest drapiestwo być równym Bogu’? Nie, byłoby to wprost przeciwne temu, o czym tam jest mowa! Jezus, który 'Boga miał za wyższego nad się’, nigdy nie 'próbował zagarnąć równości z Bogiem’, tylko „się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci”.

Oczywiście nie można tego wersetu uznać za wypowiedź o części składowej Boga Wszechmocnego. Dotyczy ona Jezusa, który w sposób doskonały ilustruje tu temat podjęty przez Pawła — znaczenie pokory i posłuszeństwa wobec Najwyższego Władcy i Stwórcy, Jehowy Boga.

 

Nie jest to najmocniejszy argument trynitarian, z powodzeniem potrafimy się obyć bez niego, bo mamy dziesiątki innych lepszych, które ukazują tę prawdę. Wg nas ten ustęp jest doskonałą odpowiedzią dla Świadków Jehowy, którzy zarzucają, że Jezus podczas swojego pobytu na ziemi nie czynił się równym Bogu, nie nauczał o swojej równości z Bogiem, nie przyszedł, aby mu służono i oddawano boską cześć. Ten problem był już wcześniej omawiany i nie ma potrzeby do niego wracać.

 

 

Jestem”

W Ewangelii według Jana 8:58 w niejednym przekładzie, jak chociażby w Biblii Tysiąclecia, Jezus mówi: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM”. Czy Jezus naucza tu — jak zapewniają wyznawcy Trójcy — że przysługiwał mu tytuł „JA JESTEM”? Czy to znaczy, że — jak twierdzą — Jezus był Jehową z Pism Hebrajskich, gdyż według Księgi Wyjścia 3:14 „odpowiedział Bóg Mojżeszowi: 'JESTEM, KTóRY JESTEM’”? (BT).

W Księdze Wyjścia 3:14 (BT) wyraz „JESTEM” jest użyty jako tytuł Boga w celu zwrócenia uwagi na to, że On rzeczywiście istnieje i spełni wszystko, co obiecał. W książce The Pentateuch and Haftorahs dr J.H. Hertz tak powiada o tym wyrazie: „Dla żyjących w niewoli Izraelitów miało to znaczyć: 'Chociaż On nie ukazał wam jeszcze swej potęgi, doprowadzi do tego; jest wieczny i na pewno was wyswobodzi’. Większość współczesnych w ślad za Rashim [francuskim komentatorem Biblii i Talmudu] oddaje [Wyjścia 3:14] przez 'Będę, kim będę’”.

W Jana 8:58 występuje całkiem inny wyraz niż w Księdze Wyjścia 3:14. Jezus nie posłużył się nim jako imieniem albo tytułem, tylko chodziło mu o wyjaśnienie swego przedludzkiego istnienia. Warto więc zwrócić uwagę, jak inne przekłady Biblii oddają słowa z Jana 8:58:

1869: „Zanim Abraham był, ja byłem” (The New Testament G.R. Noyesa).

1935: „Istniałem, zanim się urodził Abraham!” (The Bible—An American Translation J.M.P. Smitha i E.J. Goodspeeda).

1965: „Zanim Abraham się urodził, ja już byłem tym, kim jestem” (Das Neue Testament Jörga Zinka).

1981: „Żyłem już, zanim Abraham się urodził!” (The Simple English Bible).

1984: „Zanim się pojawił Abraham, ja istnieję” (New World Translation of the Holy Scriptures).

Tak więc występujące tu wyrażenie greckie znaczy, że stworzony przez Boga „pierworodny”, Jezus, istniał już na długo przed urodzeniem się Abrahama (Kolosan 1:15; Przysłów 8:22, 23, 30; Objawienie 3:14).

I znowu kontekst świadczy o tym, że właśnie tak należy to rozumieć. Żydzi chcieli wówczas ukamienować Jezusa za jego wypowiedź, iż „widział Abrahama”, chociaż — jak mówili — nie miał jeszcze 50 lat (werset 57). W naturalnym odruchu Jezus postanowił powiedzieć im prawdę o swoim wieku. Dlatego oznajmił im, że 'żył już, zanim Abraham się urodził!' (The Simple English Bible).

 

Na samym początku przytoczmy ten fragment z Biblii Warszawskiej (który wg mnie oddaje ten fragment jak najbardziej poprawnie):

 

J 8,56-59

56. Abraham, ojciec wasz, cieszył się, ze miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się.

57. Wtedy Żydzi rzekli do niego: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?

58. Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest.

59. Wtedy porwali kamienie, aby rzucić na niego, lecz Jezus ukrył się i wyszedł ze świątyni.

(BW)

 

 

Tak jak wspomniałem wcześniej, wśród kilku tysięcy przekładów Pisma Świętego, z łatwością można znaleźć kilka, które oddają to zdanie, tak jak by chcieli tego Świadkowie Jehowy (który w wersecie 58 ma „pierwej niż Abraham był ja byłem” a nie „ja jestem”. Żadne tłumaczenie nie jest wolne od błędów, tłumaczą je ludzie, którzy mają naturalne skłonności do pomyłek. W jednym przekładzie błąd jest w jednym miejscu (na wskutek błędnego zrozumienia i zinterpretowania przez tłumacza), a w innych przekładach błąd jest w innym miejscu. Więc bez problemu można znaleźć przekłady, w których błąd znajduje się we fragmencie J 8,58. Z polskich przekładów (których jest z kilkadziesiąt) ja znam tylko dwa, które oddają ten werset w taki sposób: Biblia Warszawsko Praska Romaniuka i Przekład Nowego Świata Świadków Jehowy. Dlaczego uważam, że jest to błąd w tłumaczeniu. Po pierwsze, nie ma pokrycia w tekście oryginalnym. Jest tam czas teraźniejszy, a nie przeszły. Świadomie zostały złamane zasady gramatyki, aby ukazać tę przedziwną prawdę o odwieczności Jezusa. Gramatyka tego tekstu jest następująca:

 

Zanim Abraham stał się, ja jestem (ego eimi po grecku). Właśnie to słowo „zanim” (gr. prin) narzuca pewne reguły gramatyczne, które w normalnych warunkach nakazuje zastosować czas przeszły. Podobnie mamy w zdaniach:

 

J 1,15 Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja. (BW)

 

J 1,15 Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja. (BW)

 

Tutaj widzimy, że Jezus był, zanim Jan powstał, a nie że Jezus „jest” zanim Jan powstał. W tym miejscu św. Jan już nie złamał tej gramatyki. Jezus nie potrzebował jej złamać (a tym samym św. Jan pisząc te słowa po grecku), aby dać do zrozumienia, że Jezus był na ziemi, zanim Abraham powstał. Zauważmy, ze Jezus wcześniej już powiedział słowa, które przez Żydów zostały odebrane, jako deklaracja istnienia przed Abrahamem - jest to werset 56. To nie taka deklaracja wywołała wściekłość u Żydów (gdyby to deklaracja swojego wieku miała wywołać wzburzenie faryzeuszy, to w tym miejscu już by podnieśli kamienie). Oczywiście zdarzają się bardzo sporadyczne wyjątki od tej reguły (mimo użycia konstrukcji z "zanim", jeden człon jest w czasie przeszłym, a drugi w czasie teraźniejszym), ale w Biblii takie konstrkcje spotykamy tylko w kontekście słów odwiecznego Boga Jahwe:

Jr 1:5 Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię (w greckiej septuagincie jest "znam cię") [...] (BT)

Bardzo sporadycznie takie konstrukcje można spotkać również w pozabiblijnej literaturze, ale trzeba tutaj podkreślić, że język tych tekstów jest znacznie bardziej skomplikowany, oraz takie konstrukcje mają na celu szczególne zaakcentowanie, że ta czynność ma ciągłość w czasie teraźniejszym (tak jak w tym przypadku Bóg zanim ukształtował w łonie matki, nie dość, że znał wtedy, to i podkreśla, że zna również w tym momencie). Akcentoanie istnienia w czasie wypowiadania słów osoby mówiącej nie ma żadnego sensu (wszyscy wiedzą, że skoro był, oraz jako że w tym momencie mówi te słowa, to oznacza, że i jest). Po co więc Jezus miałby podkreślać takim łamaniem reguł gramatycznych, że zarówno był zanim Abraham powstał, jak i że jest w tym momencie? Takich właśnie konstrukcji nigdzie się nie spotyka!

 

To słowa „ja jestem” skojarzyły im się z Bogiem Jahwe. Tym bardziej, że najbliższy kontekst z tego samego rozdziału (Jana 8) ukazuje podobne wypowiedzi Jezusa z „Ja jestem” w bardzo mistycznych zdaniach:

 

J 8:24-28

24. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach.

25. Wtedy pytali go: Kimże Ty jesteś? Jezus odpowiedział im: Po co Ja w ogóle mówię do was?

26. Wiele mógłbym o was mówić i sądzić, lecz Ten, który mnie posłał, jest wiarogodny, a Ja to, co usłyszałem od niego, mówię do świata.

27. Nie zrozumieli jednak tego, że im o Ojcu mówił.

28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec nauczył.

(BW)

 

Zwróćmy uwagę na te wcześniejsze „Ja jestem”. Jezus powiedział, że „ja jestem”, ale nie powiedział kim jest! Co innego w sytuacji, kiedy mówi, że „ja jestem krzewem winnym”, „ja jestem bramą dla owiec” itp. W takich przypadkach mówi, kim jest, ale w tym powyższym fragmencie powiedział „ja jestem” nie mówiąc kim jest. W Biblii takie mistyczne słowa znajdujemy tylko w kontekście Boga Jahwe:

 

Pwt 32,39. Patrzcie teraz, że Ja jestem (gr. ego eimi w LXX), Ja jeden, i nie ma ze Mną żadnego boga. Ja zabijam i Ja sam ożywiam, Ja ranię i Ja sam uzdrawiam, że nikt z mojej ręki nie uwalnia. (BT)

 

Podobnie mamy również tutaj:

 

Iz 43,10 "Wy jesteście moimi świadkami mówi Pan - i moimi sługami, których wybrałem, abyście poznali i wierzyli mi, i zrozumieli, że to Ja jestem (gr. ego eimi w LXX), że przede mną Boga nie stworzono i po mnie się go nie stworzy." (BW)

 

W tych fragmentach Bóg również mówi „ja jestem” nie mówiąc kim On jest. Dlatego za interpretacją trynitarną fragmentu J 8,58 przemawiają podobne słowa ze Starego Testamentu, najbliższy kontekst, jak i ten dalszy, nietypowa gramatyka i logika. Więcej na ten temat w artykule „'Ego Eimi' - 'Ja Byłem', czy 'Ja Jestem'” na stronie http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-jahwe/art_32__Ego-Eimi_---_Ja-Bylem__-czy-_Ja-Jestem_.htm

 

 

 

Bogiem było Słowo”

W wersecie Jana 1:1 czytamy w Biblii Tysiąclecia: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”. Zdaniem zwolenników Trójcy znaczy to, że „Słowo” (po grecku: ho lo'gos), które przyszło na ziemię jako Jezus Chrystus, było samym Bogiem Wszechmocnym.

Warto jednak zauważyć, że i tutaj kontekst wyznacza właściwe zrozumienie. Nawet w Biblii Tysiąclecia jest powiedziane: „Słowo było u Boga” (kursywa nasza). Ktoś, kto jest u innej osoby, nie może zarazem być tą drugą osobą. Zgodnie z tym w periodyku Journal of Biblical Literature, który wydaje jezuita Joseph A. Fitzmyer, podkreślono, że gdyby uznać, iż w końcowej części Jana 1:1 chodzi o tego samego Boga, o którym mowa wcześniej, „wówczas zachodzi sprzeczność z tamtym stwierdzeniem”, iż Słowo było u Boga.

 

O tym już pisałem wcześniej: Bóg to nie zawsze Trójca. Bóg w zależności od kontekstu czasami może oznaczać Boga Ojca. Trójca to nie jedna osoba w trzech osobach, tylko jeden Bóg w trzech osobach. Nigdy nie nauczaliśmy, że Ojciec i Syn to jedna osoba.

 

Można zresztą sprawdzić, jak inne przekłady oddają tę część wersetu:

1808: „i słowo było bogiem” (The New Testament in an Improved Version, Upon the Basis of Archbishop Newcome’s New Translation: With a Corrected Text [Nowy Testament w wersji uściślonej na podstawie nowego przekładu arcybiskupa Nowcome’a; tekst poprawiony]).

1864: „i bogiem było słowo” (The Emphatic Diaglott Benjamina Wilsona, tekst międzywierszowy).

1928: „a Słowo było bytem boskim” (La Bible du Centenaire, L’Evangile selon Jean [Biblia Stulecia, Ewangelia według Jana] Maurice’a Goguela).

1935: „a Słowo było boskie” (The Bible—An American Translation J.M.P. Smitha i E.J. Goodspeeda).

1946: „a Słowo było boskiego rodzaju” (Das Neue Testament Ludwiga Thimmego).

1950: „i bogiem był Słowo” (New World Translation of the Christian Greek Scriptures [Chrześcijańskie Pisma Greckie w Przekładzie Nowego Świata]).

1975: „i Słowo było bogiem (albo: boskie)” (Das Evangelium nach Johannes [Ewangelia według Jana] Siegfrieda Schulza).

1978: „i Logos był boskiego rodzaju” (Das Evangelium nach Johannes Johannesa Schneidera).

 

Wśród kilkuset przekładów angielskich znalezienie tylko kilku i to w przekładach interlinearnych, gdzie nie tłumaczy się zdań, tylko poszczególne wyrazy, nie wspominając, że część przekładów może pochodzić od sympatyków nauki antytrynitarnej, nie robi tutaj wrażenia.

 

W Jana 1:1 dwukrotnie użyto greckiego rzeczownika the·os' (bóg). Za pierwszym razem odnosi się on do Boga Wszechmocnego, u którego był Słowo („i Słowo [lo'gos] był u Boga [the·on', forma fleksyjna wyrazu the·os']”). Pierwszy the·os' jest poprzedzony wyrazem ton, formą biernikową greckiego rodzajnika, który wskazuje na odrębną tożsamość, w tym wypadku Boga Wszechmocnego („i Słowo był u [tego] Boga”).

Nie ma natomiast rodzajnika przed następnym the·os' w Jana 1:1. Dlatego w dosłownym tłumaczeniu powinno to brzmieć: „i bogiem był Słowo”. Jak się jednak przekonaliśmy, część tłumaczy oddaje to drugie the·os' (pełniące tu funkcję orzecznika rzeczownikowego) przez „boskie”, „boskiego rodzaju” albo „bogiem” [z małej litery]. Na jakiej podstawie?

W greczyźnie koine występuje przy rzeczowniku rodzajnik (coś w rodzaju słowa „ten”) albo się go pomija i wtedy dane określenie nie odnosi się do konkretnego przedmiotu, lecz zależnie od kontekstu, zwłaszcza gdy pełni w zdaniu funkcję orzecznika, wyraża charakter, kategorię.

W Journal of Biblical Literature (Czasopiśmie poświęconym literaturze biblijnej) czytamy, że zwroty, „które zawierają orzeczniki bez rodzajnika, poprzedzające czasownik, wskazują przede wszystkim na cechę”. Znaczy to, że według wymienionego czasopisma lo'gos staje w rzędzie istot boskich. Znajdujemy tam również następującą wypowiedź na temat Jana 1:1: „Ta wskazująca na cechę wymowa orzecznika jest tak wyraźna, że nie sposób temu rzeczownikowi [the·os'] nadawać sensu konkretnej jednostki”.

Tak więc w Jana 1:1 uwypuklono cechę Słowa, że było „boskie”, „boskiego rodzaju”, nawet „bogiem”, ale nie Bogiem Wszechmocnym. Harmonizuje to z całą resztą Biblii, z której wynika, że Jezus, zwany tu „Słowem” z uwagi na swoją rolę rzecznika Bożego, był posłusznym podwładnym, posłanym na ziemię przez swego Zwierzchnika, Boga Wszechmocnego.

Jest też wiele innych wersetów biblijnych, gdzie w wypadku takiej konstrukcji zdania greckiego tłumacze na inne języki czują się zmuszeni nadać mu w przekładzie charakter bardzo ogólny, nieskonkretyzowany, nawet z dodaniem słowa „jakiś”. Na przykład w Marka 6:49 czytamy o uczniach, którzy ujrzeli Jezusa chodzącego po wodzie. Kazimierz Romaniuk pisze o nich: „Myśleli, że to jakaś zjawa”. Z tych samych względów Jana 1:1 wskazuje na to, że Słowo było u Boga, ale nie mogło być tym „Bogiem”, tylko „[jakimś] bogiem” albo było „boskie”.

Joseph Henry Thayer, teolog i uczony, który pracował nad przekładem American Standard Version, stwierdza po prostu: „Logos był boski, ale nie był samą boską Istotą”. Natomiast jezuita John L. McKenzie napisał w swoim Dictionary of the Bible (Słowniku biblijnym): „Jana 1:1 powinno się, ściśle biorąc, tłumaczyć (...) 'słowo było bytem boskim’”.

 

Niestety mamy tutaj do czynienia z kolejnymi bzdurami, które nie mają nic wspólnego z rzetelną gramatyką grecką. Rola rodzajnika nie jest do końca znana i prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy trudno znaleźć ścisłą regułę gramatyczną opisującą jego obecność bądź nie. Tych zasad, o których czytamy w "Czy wierzyć w Trójcę" nie przestrzegał na pewno św. Jan - autor tej ewangelii. Nie było one obowiązujące i na pewno nie służyły do określania kategorii rzeczowników - do tego służy tylko i wyłącznie kontekst. Okazuje się, że można znaleźć niezliczoną liczbę przykładów łamiących te wszystkie zasady o których wspomina ta broszura. Jest tego bez liku i obrazuje to, że sama obecność rodzajnika lub jego brak nie ma kompletnie nic wspólnego z jakością bóstwa, ani z jakością jakiegokolwiek rzeczownika. W tej materii można znaleźć wszystko, cokolwiek się zechce!

 

  1. Można znaleźć słowo theos odnoszące się do Boga Ojca zarówno z rodzajnikiem, jak i bez rodzajnika,

  2. Tak samo z wyrazem theos odnoszącym się do Syna

  3. Tak samo z theos odnoszących się do bóstw pogańskich.

  4. Cała masa zdefiniowanych rzeczowników występuje bez rodzajnika

  5. Cała masa niezdefiniowanych występuje z rodzajnikiem.

  6. W jednej linii można znaleźć Boga prawdziwego i bóstwa pogańskie, gdzie

    - obydwa bóstwa są bez rodzajnika

    - obydwa są z rodzajnikami,

    - Bóg prawdziwy jest bez rodzajnika, a bóstwa pogańskie z rodzajnikiem.

 

Przejdźmy do konkretów:

 

Ad 1. Mr 12,27 Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie.

W tym fragmencie słowo Bóg odnoszącym się do Ojca jest bez rodzajnika. Czy to oznacza, że nie jest on Bogiem wszechmocnym? Takich przykładów można podać więcej...

 

Ad 2. Syn bez rodzajnika, to J 1,1, a z rodzajnikiem, to w tej samej Ewangelii napisanej przez tego samego autora w słowach: „Pan mój i Bóg mój” w J 20,28.

 

Ad 3. Dz 19,37 Przywiedliście bowiem tych ludzi, którzy nie są ani świętokradcami, ani też nie bluźnią naszej bogini.

Słowo bogini jest tutaj z rodzajnikiem.

 

Ad 4. 2 Ptr 3,5 Obstając przy tym, przeoczają, że od dawna były niebiosa i była ziemia, która z wody i przez wodę powstała mocą Słowa Bożego (BW) - zarówno niebiosa i ziemia jest czymś bardzo konkretnym, jedynym, a w oryginale pozbawione są rodzajników.

 

Ad 5. Np. J 3,10 Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jesteś nauczycielem (ho didaskalos) w Izraelu, a tego nie wiesz? (BW)

W tym wersecie nauczyciel (gr. didaskalos) jest z rodzajnikiem, chociaż wyraz ten nie jest określony wg antytrynitarnych kryteriów (nie chodzi o tego konkretnego nauczyciela, tylko o taką kategorię funkcji, ktoś z klasy „nauczyciel”).

 

Ad 6.

  • obydwa bóstwa z rodzajnikiem: 2 Kor 4,4 dla niewiernych, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga.

  • Obydwa bóstwa bez rodzajnika: Ga 4,8 Wprawdzie ongiś, nie znając Boga, służyliście bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją.

  • Rodzajnik jest przy bóstwie pogańskim, a brak go przy bóstwie prawdziwym (w starogreckim przekładzie LXX): Ps 95, 3 Gdyż wielkim Bogiem jest Pan I Królem wielkim nad wszystkich bogów. (BW)

Warto zauważyć również, że w słowach rzekł „Pan do Pana mego” z (Mk 12,36) jest sytuacja odwrotna do J 1,1 - tam słowo Pan odnoszące się do Ojca jest bez rodzajnika, a słowo Pan odnoszące się do Jezusa jest z rodzajnikiem. Czy mamy wywnioskować, że Jezus jest większym Panem od Ojca?

 

Więcej na ten temat w artykułach:

 

Wbrew zasadzie?

Niektórzy mimo wszystko uważają, że taki przekład narusza zasadę gramatyki greczyzny koine, opublikowaną w roku 1933 przez grecystę E.C. Colwella, który stanowczo twierdzi, że w języku greckim orzecznik rzeczownikowy „ma rodzajnik, gdy następuje po czasowniku; nie ma natomiast rodzajnika, gdy poprzedza czasownik”. Chce przez to powiedzieć, że gdy orzecznik rzeczownikowy jest przed czasownikiem, należy go tak rozumieć, jak gdyby był przed nim rodzajnik, choć faktycznie go tam nie ma. W Jana 1:1 drugi orzecznik rzeczownikowy (the·os'), istotnie występuje przed czasownikiem — „i [the·os'] było Słowo”. A zatem, twierdzi Colwell, Jana 1:1 znaczy: „i [tym] Bogiem było Słowo”.

Zwróćmy jednak uwagę chociaż na dwa przykłady z Jana 8:44. Jezus mówi tam o Diable: „Ten był zabójcą” i „jest kłamcą”. W obu wypadkach, tak jak w Jana 1:1, w tekście greckim orzecznik rzeczownikowy („zabójcą” i „kłamcą”) występuje tu przed czasownikiem („był”, „jest”) i żadnego z tych rzeczowników nie poprzedza rodzajnik. Nikt jednak, włącznie z większością tłumaczy, nie usiłuje na tej podstawie utożsamiać Diabła z określonym, konkretnie wymienionym „zabójcą” lub „kłamcą”, lecz jedynie zalicza się go do takich przestępców (zobacz też Marka 11:32; Jana 4:19; 6:70; 9:17; 10:1; 12:6).

Sam Colwell musiał to uznać w odniesieniu do takiej pozycji orzecznika rzeczownikowego, bo nadmienił: „Właściwy sens tej konstrukcji [określony lub nieokreślony] musi wynikać z kontekstu”. A na co wskazuje kontekst w wypadku Jana 1:1? Na sens nieokreślony, na cechę, bo cała Biblia świadczy o tym, iż Jezus nie jest Bogiem Wszechmocnym. W takich sytuacjach zatem tłumacze nie powinni się kierować wątpliwą regułką gramatyczną Colwella, tylko kontekstem. I jak widać z wielu przekładów, w których w Jana 1:1 oraz w innych miejscach tekstowi jest nadany sens ogólny, sporo uczonych nie zgadza się ze wspomnianą sztuczną zasadą, i to samo można powiedzieć o Słowie Bożym.

 

Nie jestem zwolennikiem reguły Colwell'a. Zostało to opisane dokładnie w artykule „Antytrynitarianie, a reguła Colwell'a” na http://www.trinitarians.info/trojca/jana-1_1-bogiem-bylo-slowo/art_151_Antytrynitarianie_-a-regula-Colwell_a.htm

 

Anglojęzyczni tłumaczę popełniają często błąd sprowadzając gramatykę grecką do reguł, jakimi rządzi się język angielski. W języku angielskim o jakości rzeczownika mówi jego rodzajnik, ale to nie oznacza, że jest tak automatycznie i w języku greckim. Są podobieństwa, ale nie można przenosić tak na siłę tych reguł na język angielski. Taki błąd doprowadza do absurdów w tłumaczeniu, co widać na przykładzie fragmentu:

 

J 3,10 Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jesteś nauczycielem (ho didaskalos) w Izraelu, a tego nie wiesz? (BW)

 

Średnio połowa przekładów angielskich (sugerowałem się tymi dostępnymi w programie Bible Works V7) przetłumaczyła to zdanie w sposób podobny do tego:

 

(J 3,10 – BBE) And Jesus, answering, said, Are you the teacher of Israel and have no knowledge of these things?

 

Ci co znają angielski, nie mają wątpliwości, że jest to błąd! Powinno być "a teacher", a nie "the teacher"! Dlaczego taki błąd? Ponieważ tłumacze na siłę zastosowali takie angielskie reguły gramatyczne do języka greckiego i przetłumaczyli również rodzajnik określony przed wyrazem, który w kategoriach języka angielskiego powinien być nieokreślony. Więc widzimy, że to co w kategoriach języka greckiego jest określone, nie koniecznie musi być określone w języku angielskim. Więc nauka dlaczego Świadkowie Jehowy tak uparcie argumentują nieobecność tego rodzajnika przy słowie theos odnoszącym się do Jezusa w kategoriach języka angielskiego? Nieobecność tego rodzajnika w żaden sposób nie sugeruje jakości bóstwa, ponieważ jak wcześniej pokazałem, w tym zakresie można znaleźć dowolne przykłady, które przeczą wyraźnie tym regułom na wszystkie możliwe strony i sposoby.

 

 

Nie ma sprzeczności

Czy mówienie, że Jezus Chrystus jest „bogiem” lub „jakimś bogiem”, nie pozostaje w sprzeczności z nauką biblijną, iż jest tylko jeden Bóg? Nie, bo Biblia używa niekiedy tego określenia w odniesieniu do potężnych stworzeń. W Psalmie 8:5 czytamy: „Przystąpiłeś także do uczynienia go [człowieka] niewiele mniejszym od boskich [po hebrajsku: ’elo·him']”, to znaczy aniołów. Jezus, broniąc się przed zarzutem Żydów, jakoby twierdził, iż jest Bogiem, zwrócił uwagę na to, że „Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże”, to jest do sędziów ludzkich (Jana 10:34, 35, BT; Psalm 82:1-6). Nawet Szatana nazwano w Liście 2 do Koryntian 4:4 „bogiem tego systemu rzeczy”.

Jezus zajmuje stanowisko znacznie wyższe niż aniołowie, niedoskonali ludzie albo Szatan. Jeżeli ich nazywa się „bogami”, czyli potężnymi stworzeniami, to niewątpliwie Jezus może być i jest „bogiem”. Z uwagi na swą wyjątkową pozycję względem Jehowy Jezus jest nawet „Potężnym Bogiem” (Jana 1:1; Izajasza 9:6).

Ale czy określenie „Potężny Bóg”, pisane wielkimi literami, nie miałoby wskazywać, że Jezus jest pod jakimś względem równy Jehowie Bogu? Bynajmniej. Izajasz prorokował tylko, że będzie to jedno z czterech imion, którymi miał być nazwany Jezus, a w języku polskim takie imiona pisze się wielką literą. Ale chociaż Jezusa nazwano „Potężnym”, to jednak może być tylko jeden „Wszechmocny”. Nazwanie Jehowy Boga „Wszechmocnym” nie miałoby większego znaczenia, gdyby nie było innych, których również nazywa się bogami, ale którzy zajmują podrzędne pozycje.

W brytyjskim Bulletin of the John Rylands Library przytoczono zdanie katolickiego teologa Karla Rahnera, że choć w takich wersetach jak Jana 1:1 używa się w odniesieniu do Chrystusa słowa the·os', to jednak „w żadnym takim wypadku 'theos’ nie jest zastosowane w sposób utożsamiający Jezusa z Tym, który gdzie indziej figuruje w Nowym Testamencie jako 'ho Theos’, to znaczy z Bogiem Najwyższym”. We wspomnianym biuletynie powiedziano jeszcze: „Jeżeli pisarze Nowego Testamentu wierzyli, iż uznawanie Jezusa za 'Boga’ ma dla wiernych żywotne znaczenie, to jak wytłumaczyć niemal kompletny brak takiego wyznania wiary w Nowym Testamencie?”

 

Co to znaczy niemal kompletny? Dlaczego nie zupełnie kompletny, tylko niemal?

 

Czy Słowa J 1,1; 1,18; 20,28; 5,18; 5,23; 1 J 5,20; „ja jestem” w J 8,24.28.58; „w nim mieszka cała pełnia boskości” kol 2,9, Rz 9,5; 2 Ptr 1,2; Tyt 2,13 i wiele wiele innych, to mało? Jezus nie jest jakimś tam bogiem, tylko Bogiem, którego mamy czcić jak Ojca (J 5,23), który jest naszym Bogiem (J 20,28 - warto zaznaczyć, że nie można mieć innych Bogów oprócz tego jedynego, a mimo to Tomasz powiedział: "Pan mój i Bóg mój"), którego mamy czcić, któremu mamy oddawać pokłony? To jest jakiś bóg pisany małą literą? Kult oddawany bogom pisanym małą literą - to jest politeizm, który dobrze znamy z mitologii greckiej.

 

W tym temacie polecamy artykuły na temat bóstwa Jezusa:

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_265_Dyskusja-na-temat-Rz-9_5---analiza-kontekstu-i-gramatyki.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_273_-Dyskusja-na-temat-Rz-9_5---analiza-kontekstu-i-gramatyki-_cz_-2_.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_242_Boska-natura-Chrystusa.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_23_Syn-rowny-Ojcu---omowienie-wersetu-J-5_18.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_28_Bostwo-Chrystusa_-czy-bostwo-Ojca_-_1-J-5_20_.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_29_Okrzyk-Tomasza-J-20_28-na-tle-Wyj-20_3.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-jahwe/art_248_Bostwo-Chrystusa-w-Psalmie-110_1.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-jahwe/art_32__Ego-Eimi_---_Ja-Bylem__-czy-_Ja-Jestem_.htm

 

http://www.trinitarians.info/trojca/czy-ojciec-wiekszy-niz-syn/art_46_Termin-_timao_---Szacunek-czy-czesc-w-J-5_23.htm

 

 

A co sądzić o wypowiedzi apostoła Tomasza: „Pan mój i Bóg mój”, którą on według Jana 20:28 skierował do Jezusa? Jezus był dla Tomasza podobny „bogu”, zwłaszcza w cudownych okolicznościach, które go skłoniły do tego okrzyku. Niektórzy uczeni sugerują, że Tomasz mógł po prostu wydać okrzyk zdumienia, kierując swe słowa do Jezusa, ale mając na myśli Boga. W każdym razie Tomasz nie uważał Jezusa za Boga Wszechmocnego, bo zarówno on sam, jak i pozostali apostołowie wiedzieli, że Jezus nigdy nie podawał się za Boga, tylko uczył, iż sam Jehowa jest „jedynym prawdziwym Bogiem” (Jana 17:3).

 

No przykro mi, ale to jest jawne wykręcanie Biblii. Powiedziane jest, że Tomasz mu (Jezusowi) powiedział „Bóg mój”., a nie o Jehowie Bogu. Co do nie podawania się za Boga, już wcześniej pisałem, więc to nie jest żaden argument.

 

I znowu kontekst pomaga nam zrozumieć sens. Kilka dni wcześniej na polecenie wskrzeszonego z martwych Jezusa Maria Magdalena miała powiedzieć uczniom: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego” (Jana 20:17). Mimo że Jezus już zmartwychwstał jako potężny duch, Jehowa pozostał jego Bogiem. Jezus w dalszym ciągu wypowiadał się o Nim w ten sposób nawet w ostatniej Księdze Biblii, już po wyniesieniu go do chwały (Objawienie 1:5, 6; 3:2, 12).

 

Temat omówiony wcześniej.

 

 

Zaledwie trzy wersety po okrzyku Tomasza, w Jana 20:31, Biblia bliżej wyjaśnia tę sprawę, czytamy bowiem: „Te jednak zostały zapisane, abyście uwierzyli, że Jezus to Chrystus, Syn Boży”, a nie Bóg Wszechmocny. Jest tu mowa o „Synu” w sensie literalnym, tak jak się mówi o naturalnym ojcu i synu; nie ma aluzji do tajemniczych części składowych Pana Boga będącego Trójcą.

 

Bycie Synem Bożym nie zaprzecza bycia Bogiem, tak samo jak bycie synem człowieczym nie zaprzecza, że jest się człowiekiem.

 

 

Muszą być zgodne z Biblią

Niektórzy twierdzą, że naukę o Trójcy popiera jeszcze szereg innych wersetów. Są one jednak podobne do omówionych powyżej, bo po starannym zbadaniu ich okazuje się, że w rzeczywistości tej nauki nie popierają. Takie wersety to tylko przykłady świadczące o tym, że przy rozpatrywaniu każdego rzekomego dowodu słuszności nauki o Trójcy trzeba zadać sobie pytanie: Czy ta interpretacja jest zgodna z konsekwentną nauką całej Biblii, że sam Jehowa Bóg jest Najwyższy? Jeżeli nie, to musi być błędna.

Trzeba też pamiętać, iż ani jeden z takich wersetów „popierających” Trójcę nie orzeka, że Bóg, Jezus i duch święty stanowią jedno w tajemniczym Panu Bogu. Ani jeden werset w całej Biblii nie nasuwa wniosku, iż wszystkie trzy rzekome części składowe Trójcy są równe sobie pod względem substancji, mocy i wiekuistości. Biblia konsekwentnie wskazuje, że tylko Bóg Wszechmocny, Jehowa, jest Najwyższy, że Jezus to Jego stworzony Syn, a duch święty jest czynną mocą Bożą.

 

To jest niestety pusta argumentacja. Po szczegółowym zbadaniu tych argumentów wysnutych przez naukę Strażnicy przekonaliśmy się, że nie mają żadnego dowodu na umniejszenie mocy Jezusa, nie wspominając już o tym, że Świadkowie Jehowy tworzą sobie sztuczną definicję prawdziwego bóstwa. Dla nich prawdziwy Bóg to jest taki, który jest wszechmocny, nie ma sobie równych, przewyższa wszystkie inne istoty, ma imię, jest wszechwiedzący itp. Pytanie tylko skąd oni wzięli tę definicję? Same przymioty Boga nie stanowią definicji. Tak samo przymiotami człowieka jest to, że mamy dwie ręce, dwie nogi, parę oczu, możemy mówić, jesteśmy inteligentni itp. Ale jeśli urodzi się człowiek bez któregoś z tych przymiotów, ludzkiej cechy, to nie można powiedzieć, że nie jest on człowiekiem. W każdym przypadku nim jest, bo został zrodzony przez człowieka. Biblia jednak zostawia nam dwie wskazówki prawdziwego bóstwa. Jedną znajdujemy w prawie mojżeszowym: „nie będziesz miał innych bogów przede mną”. (Wyj 20,3). Ten problem innymi słowami został powtórzony przez św. Pawła

 

1 Kor. 8:5-6 Bo chociaż nawet są tak zwani bogowie, czy to na niebie, czy na ziemi, i dlatego jest wielu bogów i wielu panów, wszakże dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy. (BW)

 

Nawiasem mówiąc ten fragment jest też ulubionym fragmentem antytrynitarian. Spór wokół tego ustępu opisałem nieco wyżej. Istotą takiego monoteizmu jest posiadanie jednego Boga, który jest naszym Bogiem, Bogiem dla nas. I tutaj powtarzam jeszcze raz słowa Tomasza „Pan mój i Bóg mój”. Drugą wskazówką ukazującą biblijne kryteria prawdziwego bóstwa są słowa św. Pawła, który twierdzi, że prawdziwy Bóg to byt posiadający naturę boską

 

Ga 4,8 Lecz dawniej, gdy nie znaliście Boga, służyliście tym, którzy z natury bogami nie są; (BW)

 

I w tym przypadku Jezus również wpasowuje się w te kryteria:

 

Kol 2,9 Gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości (BW)

 

słowo boskości pochodzi od greckiego 'theotes', który oznacza boską naturę.

 

My nie potrzebujemy wyraźnego sformułowania nauki o Trójcy, jednoznacznego i uroczystego oświadczenia o równości trzech osób boskich. My mamy Pismo więte, nauki w nim zawarte i potrafimy wyciągać wnioski. Tyle wystarczy. A Świadkowie Jehowy zanim postawią taki zarzut, niech się najpierw zastanowią jak u nich wyglądają nauki o Michale Archaniele, o ponownym przyjściu Chrystusa w roku 1914 i wiele innych.

 

Tak więc widzimy, że publikacja "Czy  wierzyć w Trójcę" koncentruje się na argumentach trynitarian, które rzekomo są dla nas kluczowe (np. elohim w liczbie mnogiej), a nie wspominają nic o dużo ważniejszych fragmentach przemawiających za bóstwem Chrystusa. Chociażby np. wspomniany wyżej fragment Kol 2,9 (spór wokół tego fragmentu na stronie http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_242_Boska-natura-Chrystusa.htm

Słowem nie wspomnieli o fragmencie z 1 Listu św. Jana:

1 J 5,20 Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym. (BW)

Omawiają go dopiero po wielu latach od wydania tej broszury. Więcej na ten temat w artykule:

 

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_28_Bostwo-Chrystusa_-czy-bostwo-Ojca_-_1-J-5_20_.htm

 

 Nie ma nic na temat fragmentu z Rz 9,5:

Rz 9,5 Do których należą ojcowie i z których pochodzi Chrystus według ciała; Ten jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen. (BW)

Więcej na temat tego fragmentu na stronach:

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_265_Dyskusja-na-temat-Rz-9_5---analiza-kontekstu-i-gramatyki.htm

i

http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_273_-Dyskusja-na-temat-Rz-9_5---analiza-kontekstu-i-gramatyki-_cz_-2_.htm


Przemilczeli powiązanie fragmentu z listu do Hebrajczyków i fragmentu Psalmu, które wskazują, że Jezus to starotestamentalny Bóg Jahwe:

 

Hbr 1,8-12 Lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków, Berłem sprawiedliwym berło Królestwa twego.
9. Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość: Dlatego namaścił cię, o Boże, Bóg twój olejkiem wesela jak żadnego z towarzyszy twoich.
10. Oraz: Tyś, Panie, na początku ugruntował ziemię, I niebiosa są dziełem rąk twoich;
11. One przeminą, ale Ty zostajesz; I wszystkie jako szata zestarzeją się,

12. I jako płaszcz je zwiniesz, Jako odzienie, i przemienione zostaną; Ale tyś zawsze ten sam i nie skończą się lata twoje.
(BW)

 

Oraz Psalm Ps 102,26-28:

25. Rzekłem: Boże mój, nie zabieraj mnie w połowie dni moich, Wszak lata twoje trwają z pokolenia w pokolenie.
26. Tyś z dawna założył ziemię, A niebiosa są dziełem rąk twoich.
27. One zginą, Ty zaś zostaniesz, I wszystkie jak szata się zużyją; Jak szata, która się zmienia, one się zmienią.
28. Ale ty pozostaniesz ten sam I nie skończą się lata twoje.

Więcej na ten temat w artykule http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-jahwe/art_244_Jezus-jako-Jahwe-w-Liscie-do-Hebrajczykow.htm

 

Nic nie wspominają na temat takich fragmentów jak:

Tt 2,13 Oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa. (BW)
i

2 Ptr 1,2 Łaska i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa. (BW)

W swojej Biblii w tych fragmentach zamienili "poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa" na słowa w stylu "poznanie Boga, a także Pana naszego, Jezusa Chrystusa", czyniąc z jednej osoby z dwoma przymiotami, dwie osoby. Jednakże takie tłumaczenie jest niemożliwe, ze względu na tzw. regułę Sharpa, która mówi, że jeśli dwa rzeczowniki w liczbie pojedynczej i takim samym przypadku, odnoszące się do osób są przedzielone wyrazem "i" (gr. kai), oraz jeśli tylko przed pierwszym rzeczownikiem stoi rodzajnik określony, to oznacza, że te dwa rzeczowniki dotyczą jednej osoby. A tak mamy w tym przypadku. Oczywiście antytrynitariane są w stanie pokazać nam sporadyczne wyjątki, aby udowodnić, że nie jest to żelazną regułą, jednakże takie wyjątki występują niezwykle rzadko. Moglibyśmy przyjąć takie wytłumaczenie, gdyby taki werset był tylko jeden. Niestety (dla nich) takich wersetów jest dwa i nie można tłumaczyć, że ta reguła jest łamana głównie we fragmentach, w którym jest mowa o Bóstwie Jezusa.

Polemizując z nauką trynitarną autorzy tej broszury pominęli te i bardzo wiele innych argumentów, które trudno wszystkie przytoczyć, a w tych publikacjach, w których je przytaczają, to niemal za każdym razem doszukują się wyjątków gramatycznych (o dziwo występują one głównie wtedy, kiedy mowa jest o Bóstwie Jezusa), a potem pytają się nas, jak to możliwe, aby osoba czytająca po raz pierwszy Biblię, mogła dostrzec w niej Trójcę. Otóż może. Osoba czytająca nie widzi tych wyjątków gramatycznych, które zostały w pocie czoła znalezione przez Towarzystwo Strażnica. Nie potrafi zanegować fragmentu J 10,30 za pomocą J 17,11, nie tworzy sobie kryteriów prawdziwego Bóstwa, jakie czynią to Świadkowie Jehowy (że musi być najwyższy, zawsze niepodległy nikomu, wyraźnie przedstawiony jako wszechmocny, niepodporządkowany itp).


 

Oddawanie czci Bogu zgodnie z Jego wolą

Jezus powiedział w modlitwie do Boga: „To znaczy życie wieczne: nabywanie przez nich wiedzy o Tobie, jedynym prawdziwym Bogu, i o tym, któregoś posłał, Jezusie Chrystusie” (Jana 17:3). Jakiej wiedzy? „Wolą [Bożą] jest, żeby ludzie wszelkiego pokroju byli wybawieni i posiedli dokładną wiedzę o prawdzie” (1 Tymoteusza 2:4). The Amplified Bible oddaje to ostatnie zdanie następująco: „[Aby] znali dokładnie i poprawnie Prawdę [Bożą]”.

A zatem Bóg życzy sobie, żebyśmy dokładnie, zgodnie z prawdą Bożą, znali Jego samego i Jego zamierzenie. Źródłem tej prawdy jest Słowo Boże, Pismo Święte (Jana 17:17; 2 Tymoteusza 3:16, 17). Gdy ktoś dowie się dokładnie, co Biblia mówi o Bogu, przestaje przypominać ludzi wspomnianych w Liście do Rzymian 10:2, 3, którzy mieli „gorliwość dla Boga, lecz nie według dokładnej wiedzy”, albo Samarytan, do których Jezus powiedział: „Oddajecie cześć temu, czego nie znacie” (Jana 4:22).

Jeżeli więc chcemy sobie zaskarbić uznanie Boże, to musimy zadać sobie pytanie: Co Bóg mówi o sobie samym? Jak On chce być wielbiony? Jakie są Jego zamierzenia i jak powinniśmy się do nich dostosować? Prawidłowe odpowiedzi na takie pytania da nam dokładne poznanie prawdy. Wtedy będziemy mogli oddawać cześć Bogu zgodnie z Jego wolą.

 

Tutaj nie ma nabywania wiedzy, tylko jest poznawanie Boga. O tym pisałem na samej górze i wydaje mi się, że nie ma co powtarzać.

 

Znieważanie Boga

„Tych, którzy mnie szanują, ja uszanuję”, mówi Bóg (1 Samuela 2:30). Czy okazuje się Bogu szacunek przez nazywanie kogoś równym Jemu? Czy może być oznaką szacunku dla Niego nazywanie Marii „Matką Bożą” i „Pośredniczką (...) między Stwórcą a Jego stworzeniami”, jak to czyni New Catholic Encyclopedia? Nie, takie poglądy obrażają Boga. Nikt nie jest Mu równy; nie miał też cielesnej matki, ponieważ Jezus nie jest Bogiem. Nie jest potrzebna żadna „Pośredniczka”, gdyż Bóg ustanowił tylko 'jednego pośrednika między Bogiem a ludźmi’, właśnie Jezusa (1 Tymoteusza 2:5; 1 Jana 2:1, 2).

 

Z trynitologii przechodzimy do mariologii. Zaznaczam, że dla nas Matka Boża nie wchodzi w skład czwórcy, więc nie wiem, dlaczego ten wątek został tutaj poruszony. Ale dobra! Ustosunkuję się jeszcze do tego. Oczywiście Świadkowie Jehowy nie potrafili udowodnić, że Jezus nie jest Bogiem, więc ich zarzuty co do Matki Bożej nie mają mocnych podstaw. Dla nas Jezus jest Bogiem, a Maryja Jego matką, więc tym samym jest matką Boga. Kwestia pośrednika jest maglowana od lat i niestety nie ma poparcia w logice, a nawet jest błędem logicznym ekwiwokacji. Tak samo jest ze słowem „zamek”. Może być to budowla, mieszkanie króla, może być to zamek u drzwi, może być to zamek błyskawiczny u spodni. Też możemy powiedzieć, że w Krakowie jest tylko jeden zamek, ale to nie oznacza, że nie ma tam innych zamków w innym tego słowa znaczeniu: w każdych drzwiach jest przecież zamek. Tak samo jest z pośrednikiem. Jest tylko jeden pośrednik, ale nie oznacza to, że nie ma pośredników w innym tego słowa znaczeniu. Jezus jest pośrednikiem nowego przymierza, który pojednał świat z Bogiem. Nie ma innej drogi do Boga, jeśli nie przez Jezusa. Każdy, kto próbuje przejśc drogę do Boga z pominięciem przyjęcia Chrystusa, Jego ofiary zbawczej, tego czeka porażka. Maryja jest z kolei pośredniczką łask od Boga. Więc mamy zupełnie inne pośrednictwa, inne ich znaczenia, podobnie jak z tymi zamkami w Krakowie.

 

Nie ulega wątpliwości, że nauka o Trójcy zagmatwała i wypaczyła zrozumienie prawdziwej pozycji Boga. Przeszkadza ludziom w dokładnym poznawaniu Najwyższego Władcy wszechświata, Jehowy Boga, i w oddawaniu Mu czci zgodnie z Jego wolą. Jak powiedział teolog Hans Küng, „jeżeli Bóg jest jeden i jedyny w swoim rodzaju, to po co dodawać do tego pojęcia coś, co tę jedność i wyjątkowość może tylko osłabić lub przekreślić?” A właśnie takie są owoce wiary w Trójcę.

 

Nie będziemy zmieniać rzeczywistości, aby ją uprościć. Naszym zadaniem jest poszukiwanie prawdy niezależnie od tego, jak bardzo by była trudna do zrozumienia.

 

Wierzący w Trójcę nie 'trzymają się Boga w dokładnej wiedzy’ (Rzymian 1:28). W tym samym wersecie czytamy również: „Bóg zdał ich na postawę umysłu niegodną uznania, aby czynili, co nie przystoi”. W wersetach od 29 do 31 wyliczono kilka takich rzeczy, które „nie przystoją”, jak 'zabójstwa, kłótnie, niedotrzymywanie umów, brak naturalnych uczuć, brak miłosierdzia’. Właśnie takie rzeczy są praktykowane przez wyznawców religii, które każą wierzyć w Trójcę.

Na przykład czciciele Trójcy często prześladowali, a nawet zabijali tych, którzy odrzucali doktrynę o Trójcy. Ale nie koniec na tym. W czasie wojen zabijali innych wyznawców Trójcy. Cóż może być bardziej 'nieprzystojne’ jak to, że katolicy zabijają katolików, prawosławni prawosławnych, protestanci protestantów — i to wszystko w imię tego samego trójjedynego Boga?

 

No pewnie. Wszystkiemu winna jest Trójca. Gdyby jej nie było, to zabijalibyśmy własne dzieci odmawiając im transfuzji, jak to czynią Świadkowie Jehowy. A może to nie Trójca jest winna tylko wiara w Chrześcijańskiego Boga. Gdybyśmy wierzyli w Allacha, to nie zabijalibyśmy muzułmanów, ani oni nas i byłby święty spokój. Założę się, że Judasz musiał wierzyć w Trójcę, skoro wydał Jezusa. Św. Paweł musiał nauczać o Trójcy Koryntian, skoro tyle było u nich przewrotności, swarów i niezgody. Ludzie, nie przesadzajmy! Nie możemy odpowiadać za zachowania fanatyków religijnych, nie jesteśmy wstanie im zabronić, aby wierzyli w Trójcę, jeśli są takimi fanatykami i wyrządzają takie zło. Z drugiej strony warto przywołać ludzi świętych, którzy oddawali życie za wiarę, dali przykład dobrego życia i heroicznej wiary w Boga. Do nich należą Jan Paweł II, Popiełuszko, św. Franciszek z Asyżu, matka Teresa z Kalkuty i tysiące innych, którzy tak się składa, że wierzyli w Trójcę.

 

A przecież Jezus wyraźnie powiedział: „Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami: jeśli będzie między wami miłość” (Jana 13:35). Słowo Boże tak rozwija tę myśl: „Dzieci Boże i dzieci Diabła ujawniają się w ten sposób: Każdy, kto nie wprowadza w czyn sprawiedliwości, nie pochodzi od Boga; tak samo ten, kto nie miłuje swego brata”. Ludzi zabijających swoich duchowych braci Biblia przyrównuje do „Kaina, który pochodził od złego [Szatana] i zabił swego brata” (1 Jana 3:10-12).

A zatem nauczanie bałamutnych doktryn o Bogu prowadzi do poczynań naruszających Jego prawa. I rzeczywiście, duński teolog Soren Kierkegaard tak opisał to, do czego doszło w całym chrześcijaństwie: „Chrześcijaństwo wyzbyło się chrystianizmu, niezupełnie zdając sobie z tego sprawę”.

Stan duchowy chrześcijaństwa odpowiada opisowi przedstawionemu przez apostoła Pawła: „Publicznie opowiadają, że znają Boga, ale swymi uczynkami się Go wyrzekają, ponieważ są obrzydliwi i nieposłuszni oraz nieprzydatni do żadnego dobrego dzieła” (Tytusa 1:16).

Już niedługo, gdy Bóg przystąpi do usunięcia obecnego złego systemu rzeczy, chrześcijaństwo, które wierzy w Trójcę, zostanie pociągnięte do odpowiedzialności. Będzie osądzone za postępki i nauki ubliżające Bogu (Mateusza 24:14, 34; 25:31-34, 41, 46; Objawienie 17:1-6, 16; 18:1-8, 20, 24; 19:17-21).

 

Jak wyżej. Pustosłowie.

 

Odrzucić Trójcę

Kiedy w grę wchodzi prawda Boża, nie może być mowy o kompromisie. Oddawanie czci Bogu zgodnie z Jego wolą oznacza więc odrzucenie nauki o Trójcy. Jest ona sprzeczna z tym, w co wierzyli i czego nauczali prorocy, Jezus, apostołowie i pierwsi chrześcijanie. Zaprzecza wszystkiemu, co Bóg mówi o sobie w swoim natchnionym Słowie. Dlatego Stwórca radzi: „Uznajcie, że tylko Ja jestem Bogiem i że nie ma nikogo innego podobnego do mnie” (Izajasza 46:9, TEV).

 

I właśnie to uznajemy. Z tą różnicą, że my wierzymy, że ten Bóg to nie jest tylko Bóg Ojciec, ale Bóg obecny w trzech osobach boskich.

 

Nie służy się sprawom Bożym, gdy się Go przedstawia w sposób mętny i zagadkowy. Im bardziej wprowadza się ludzi w błąd co do Boga i Jego zamierzeń, tym bardziej odpowiada to Przeciwnikowi Bożemu, Szatanowi Diabłu, „bogu tego świata”. To on popiera takie fałszywe nauki, żeby 'zaślepić umysły niewierzących’ (2 Koryntian 4:4, Bw). Doktryna o Trójcy służy także interesom kleru, który chce zachować władzę nad ludźmi, stwarzając pozory, jakoby mogli ją zrozumieć tylko teolodzy (zob. Jana 8:44).

 

Kolejna bzdura. Nie potrzebujemy wcale stwarzać doktryny o Trójcy, aby uczynić cokolwiek trudnym do zrozumienia dla elit. Wystarczy poczytać listy apostolskie, apokalipsę i Stary Testament, aby dostrzec jak trudna może być do zgłębienia ta teologia. Już św. Piotr to zauważył, kiedy pisał:

 

2 Ptr 3,16 jak również we wszystkich listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę. (BT)

 

oraz:

 

2 Ptr 1,20 Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi.(BW)

 

Dokładna wiedza o Bogu przynosi wielką ulgę. Uwalnia od nauk sprzecznych ze Słowem Bożym oraz od organizacji, które odstąpiły od wiary. Jak powiedział Jezus, „poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jana 8:32).

Przez okazywanie szacunku Bogu jako Najwyższemu i oddawanie Mu czci zgodnie z Jego wolą możemy uniknąć wyroku, który wkrótce zostanie wykonany na odstępczym chrześcijaństwie, i liczyć na to, że Bóg okaże nam swą łaskę, gdy ten system się skończy: „Świat przemija i tak jest z jego pragnieniem, ale kto pełni wolę Boga, pozostanie na zawsze” (1 Jana 2:17).

 

 

Również te same słowa można skierować do przeciwników Trójcy. Nie ma to wartości merytorycznej, więc polemikę pomijam.

 

Użyte oznaczenia oznaczają:

 

BW - Biblia Warszawska

BT - Biblia Tysiąclecia

PNŚ - Przekład Nowego Świata - Biblia Świadków Jehowy

BBE - The Blble in Basic English

LXX - Septuaginta - grecki przekład Starego Testamentu obowiązujący w czasach Jezusa

ST - Stary Testament

NT - Nowy Testament.

 

Skróty biblijne zgodne są z konwencja obowiązującą w Biblii Tysiąclecia.

 

Grzegorz Żebrowski

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane